Archiwum dla Czerwiec, 2012

Wojna Informacyjna – dr Rafał Brzeski

Rafał Brzeski – Wojna Informacyjna 1/6

Wojna IV generacji. Wywiad z dr Rafałem Brzeskim


WOJNA INFORMACYJNA

Przeciwnikiem nie są siły zbrojne, lecz cały naród z jego administracją państwową, aparatem władzy, sferami gospodarczymi, kręgami opiniotwórczymi, naukowymi, kulturalnymi, itp.

Z kart naszej historii. WOJNA INFORMACYJNA.
Rafał Brzeski

Wojny można podzielić na dwie kategorie:
– wojny energetyczne;
– wojny informacyjne.

Jeśli Kali palnąć kogoś maczugą, zgruchotać mu czaszkę i zabrać jego krowy, to jest to wojna energetyczna, ale jeśli Kali przekonać kogoś, żeby sam mu przyprowadził swoje krowy, to jest to wojna informacyjna.

W wojnach energetycznych pokonuje się wroga fizycznie w otwartej walce, maczugą, mieczem lub pociskiem samosterującym. Różnica polega tylko na stopniu stechnicyzowania użytej broni. Skutkiem ubocznym wojny energetycznej są straty w ludziach i zniszczenia substancji materialnej.

W wojnach informacyjnych obezwładnia się przeciwnika informacją – otumania się działaniami wywiadu, podszeptem agentury wpływu, propagandą i manipulacją, a potem bierze się go w poddaństwo.

W wojnie energetycznej walczące strony niszczą przeciwnika na jasno określonym froncie. Uderzenia są szybkie, potężne, widoczne i odczuwalne. Ideałem jest Blitzkrieg.

W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami.

Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.

W opinii rosyjskich analityków wojskowych „informacjonnaja wajna”, to w szerokim znaczeniu „środki stosowane głównie w czasie pokoju i skierowane nie tyle przeciwko siłom zbrojnym, co przeciwko ludności cywilnej i jej świadomości, przeciwko systemowi administracji państwowej, systemowi nadzoru produkcji przemysłowej, nadzoru nauki, kultury, itd.” Natomiast w węższym rozumieniu, są to działania, których zadaniem jest osiągnięcie przygniatającej przewagi nad przeciwnikiem w sferze:
• skuteczności informacji;
• pełni informacji;
• wiarygodności informacji ,
w trakcie
• przyjmowania informacji,
• przetwarzania informacji,
• wykorzystywania informacji ,

w procesie podejmowania efektywnych decyzji administracyjnych oraz w realizacji tych decyzji.

Z wykładu Jurija Bezmienowa, rosyjskiego dysydenta zbiegłego na zachód w latach osiemdziesiątych, rozkład państwa przebiega w czterech etapach:
1. Demoralizacja – 15-20 lat
2. Destabilizacja – 2-5 lat
3. Kryzys – ok. 2 miesięcy
4. „Normalizacja” (przez obce wojska, opozycjonistę – „lidera-zbawcę”)

Jedna z definicji amerykańskich mówi o:

„ofensywnym i defensywnym wykorzystaniu informacji i systemów informacyjnych w celu odcięcia przeciwnika od dopływu informacji oraz w celu wykorzystania, zniekształcenia lub zniszczenia informacji już przez niego posiadanych”, przy jednoczesnej obronie własnych zasobów i systemów informacyjnych.

W węższym, bardziej militarnym niż politycznym znaczeniu, mówi się o: „wspartym przez działania wywiadowcze zintegrowanym wykorzystaniu środków operacyjnych, dezinformacji, operacji psychologicznych, walki elektronicznej i niszczenia fizycznego w celu pozbawienia przeciwnika dopływu informacji, wypaczania i degradowania otrzymywanych informacji, a także niszczenia jego zdolności dowodzenia i kontroli wykonywania rozkazów”.

Przekładając mądre definicje na język potoczny,można stwierdzić, że wojna informacyjna sprowadza się do takiego otumanienia ludzi, żeby sami, z dobrej woli, wpakowali karki w jarzmo, przekonani, że jest to w ich najlepszym interesie.

Wielcy adwersarze toczonej przez blisko pół wieku „zimnej wojny” zgodnie uważają, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej należy do tego, kto opanuje zasoby informacji i wiedzy przeciwnika. Przy czym, przeciwnikiem nie są siły zbrojne, lecz cały naród z jego administracją państwową, aparatem władzy, sferami gospodarczymi, kręgami opiniotwórczymi, naukowymi, kulturalnymi, itp.

Przewagę osiąga ta strona, która zniszczy lub wypaczy wiedzę posiadaną przez zaatakowany naród i zmanipuluje tę wiedzę w takim stopniu, że zaatakowane społeczeństwo zacznie zachowywać się zgodnie z zamiarami agresora. Informacyjna ofensywa może koncentrować się na wszystkich obywatelach danego kraju lub tylko na elicie rządzącej i środowiskach opiniotwórczych, które po „przełknięciu” poddanej im informacji wtórnie niejako manipulują współobywatelami. Przy czym to „przełknięcie” może być świadome – w zamian za określone profity, lub nieświadome – wskutek podstępnego podsunięcia sprytnie „ulukrowanej” informacji.

Informacyjna inwazja obejmuje najczęściej zarówno wiedzę o własnym społeczeństwie, jak i o świecie zewnętrznym. Info-agresor chce bowiem pozbawić ofiarę najazdu nie tylko prawdy o sobie, ale także zrujnować jej układ odniesienia, czyli zasób wiadomości, w stosunku do którego ocenia otrzymywaną informację.

Konsekwencją braku układu odniesienia (swoistego kamienia probierczego, na którym można ocenić wiarygodność i wartość przyjmowanych wiadomości) jest informacyjny chaos.

Kiedy rozpadną się naturalne, nawarstwione przez pokolenia „sita”, dzięki którym odruchowo odsiewa się informacje fałszywe lub nieistotne, nie można trafnie ocenić, czy informacja jest wartościowa, czy też jest to tylko szum informacyjny – atrakcyjne bzdury zamulające umysł.

Spranie mózgów wybranej do zdominowania społeczności jest podstawowym warunkiem zwycięstwa. Przejęcie kontroli musi bowiem odbywać się, nie jak w wojnie energetycznej poprzez okupację i jawny przymus, ale w możliwie niezauważalny sposób, skrycie, najczęściej przy pomocy zwerbowanej w tym społeczeństwie agentury wpływu oraz poprzez umiejętne użycie środków masowego przekazu.

Wykorzystuje się przy tym własne media, odpowiednio sterowane globalne organizacje medialne (głównie telewizje i agencje prasowe), a przede wszystkim przejęte potajemnie środki masowego przekazu przeciwnika.

Oddziaływanie musi mieć charakter masowy, bowiem dla przejęcia kontroli nad krajem wielkości Polski konieczne jest posiadanie około 1,5 miliona ludzi o podobnych poglądach, a jeszcze lepiej bez poglądów, których uplasuje się w aparacie administracji państwowej, gospodarce, szkolnictwie, służbach państwowych, itp.

Ponieważ trudno jest infiltrować skrycie na teren przeciwnika tak wielką liczbę własnych obywateli, to info-agresor nie ma innego wyjścia jak posłużyć się (przynajmniej w okresie przejściowym) pozyskanymi dla siebie tubylcami, to znaczy wytresowanymi zwolennikami, albo świadomymi lub półświadomymi agentami.

Bez uciekania się do przymusu fizycznego, terroru i zniszczeń substancji państwa tak wielką liczbę zwolenników można zdobyć jedynie drogą sterowania społecznego1.

Sterowanie społeczne, to wywieranie wpływu na społeczeństwo dla osiągnięcia określonego celu. Sterowanie społeczne nie jest niczym złym, pod warunkiem, że wytyczony cel jest dobry.

Przykładowo:

– prowadzony przez rząd program powszechnej edukacji jest sterowaniem społecznym, którego celem jest zwiększenie wiedzy i umiejętności obywateli;
– działalność ewangelizacyjna Kościoła jest sterowaniem społecznym prowadzącym do zbawienia;
– propagowanie podstawowych zasad higieny steruje społeczeństwo w kierunku dbałości o własne zdrowie, itp.

Sterować społeczeństwem można jednak również w złej wierze. Można na przykład:

– wpędzać wybraną społeczność w kompleks winy za czyny niepopełnione;
– można zniechęcać do własnych korzeni, do historii, do tradycji, podsuwając w zamian inne
– wzorce warte naśladowania albo gloryfikując inne społeczności i modele społeczne.

Formą sterowania społecznego, zwłaszcza w złej wierze, jest manewrowanie społeczne, czyli intencjonalne sterowanie społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści. Ta forma sterowania społecznego wykorzystywana jest przede wszystkim w wojnie informacyjnej, kiedy jedno państwo, chce podporządkować sobie obywateli innego państwa i za ich pośrednictwem przejąć kontrolę nad całą strukturą i substancją państwową.

W manewrowaniu społecznym wykorzystuje się manipulację ludźmi, a więc specyficzne sterowanie, w którym prawdziwy cel, a nawet sam fakt sterowania, ukryte są przed sterowanymi. Jest to niesłychanie niebezpieczne działanie, bowiem ludzie poddawani umiejętnej manipulacji wyobrażają sobie często, że działają w najlepszej wierze, walczą o własne interesy i realizują szczytne cele. Przykładowo, budują ponadnarodową strukturę, której harmonizowany system polityczny, prawny i gospodarczy zapewni mieszkańcom lepsze życie oparte na fundamencie stabilizacji ekonomicznej i tolerancji.

Manipulacja ludźmi polega zazwyczaj na takiej inspiracji ludzi, żeby wyobrażali sobie, iż działają samodzielnie i niezależnie, bowiem są wówczas znacznie bardziej efektywni. Ludzi nieświadomi swej roli, marionetki, przekonani, że działają w najlepszej wierze i realizują własny pomysł, walczą skuteczniej o zadaną im przez manipulującego „sprawę” niż najlepsi agenci skaptowani honorarium. Ponadto w przypadku zdemaskowania manipulacji, „kukiełce” trudno jest wiarygodnie zdyskredytować manipulującego, natomiast agent może go po prostu zdradzić, ujawniając fakt i mechanizm werbunku.

„Spalony” agent staje się bezużyteczny, natomiast umiejętnie manipulowaną marionetkę można wykorzystać ponownie, gdy ucichnie, lub zostanie wyciszona afera wywołana ujawnieniem manipulacji.

Do sterowania i manipulowania ludźmi wykorzystuje się najczęściej dezinformację, czyli rozpowszechnianie zmanipulowanych lub sfabrykowanych informacji (albo kombinacji jednych i drugich) w celu wywarcia wpływu na odbiorców i skłonienia ich do określonych zachowań korzystnych dla dezinformującego. Im większa liczba ludzi ulegnie dezinformacji i zacznie zachowywać się zgodnie z planami dezinformującego, tym dla niego lepiej. Podstawowym zadaniem info-agresora jest bowiem uzyskanie możliwie jak największego wpływu na ludzi i całe grupy społeczne, a poprzez nie na funkcjonowanie struktur państwowych atakowanego kraju.

Celem strategicznym jest zredukowanie ośrodków decyzyjnych atakowanego (np. rządu, parlamentu, najważniejszych instytucji) do roli figurantów, skłóconych, umotanych w rozwiązywanie nieważnych problemów, pozbawionych skutecznego wpływu na obywateli i bieg spraw państwowych.

Manipulacja informacjąpolega najczęściej na wykorzystaniu prawdziwych informacji, ale w taki sposób, żeby wywołać fałszywe implikacje. Np. drogą pomijania niektórych, istotnych, ale niewygodnych informacji, lub poprzez taki dobór informacji, żeby budziły fałszywe skojarzenia. Niektórzy twierdzą, że olbrzymi procent reklam, to informacje zmanipulowane. Uwypuklają one mniej lub bardziej realne zalety reklamowanego obiektu, natomiast maskują lub przemilczają wady. Bardziej nachalną i z punktu widzenia info-agresora bardziej ryzykowną metodą, jest fabrykacja informacji, czyli świadome tworzenie fałszywej informacji i podawanie jej za prawdziwą. Do jawnych kłamstw można posuwać się praktycznie bezkarnie po uzyskaniu kontroli nad większością mediów i ośrodków opiniotwórczych przeciwnika. Przy czym istotniejsza jest kontrola nad mediami niż nad ośrodkami opiniotwórczymi. Bez mediów ośrodki opiniotwórcze nie mogą bowiem skutecznie demaskować fabrykacji, gdyż ich krąg oddziaływania jest niewielki, praktycznie nieistotny w skali państwa. Kontrolując media można przy tym wykreować posłuszne sobie ośrodki opiniotwórcze, które będą uwiarygodniać sfabrykowane informacje.

Informacje zmanipulowane i sfabrykowane wykorzystuje się w walce informacyjnej będącej specyficzną, agresywną, formą sterowania społecznego w złej wierze. Zadaniem prowadzącego walkę informacyjną jest zniszczenia przeciwnika za pomocą informacji. Podstawowym orężem w walce informacyjnej jest informacja niszcząca, która spełnia dwojakie funkcje:

– osłabia strukturę przeciwnika – głównie utrudniając przekaz informacji między kierownictwem a wykonawcami,
– inspiruje błędne decyzje kierownictwa i błędne działanie wykonawców przeciwnika, co osłabia go, a w skrajnych przypadkach prowadzi do samozniszczenia.

Przykładem zastosowania informacji niszczącej do osłabienia struktury może być rozpowszechnianie na poły prawdziwych informacji dyskredytujących sprawnego, energicznego i kompetentnego polityka, żeby nie dopuścić go do wejścia w skład rządu, gdzie mógłby objąć resort kluczowy dla interesów państwa. Innym przykładem może być tworzenie takiego szumu informacyjnego wokół konkretnych działań rządu, żeby wykonawcy decyzji nie rozumieli lub rozumieli opacznie intencje ministrów.

Stosowaniem informacji niszczącej do inspirowania błędnych decyzji może być podsunięcie niewprawnym politykom tak spreparowanego programu reform, żeby jego realizacja prowadziła do osłabienia, a nie wzmocnienia państwa. Program może być tak opracowany, żeby po jego wprowadzeniu dawał stopniowo coraz większą kontrolę nad państwem jego prawdziwym autorom, sprowadzając władze państwa do roli pionków pozbawionych realnego wpływu.

Planowe stosowanie informacji niszczących na szeroką skalę składa się na dywersję informacyjną, w której inspiruje się błędne decyzje przeciwnika po to, żeby wykorzystywać ich skutki dla podsunięcia kolejnych informacji niszczących aż do kompletnego sparaliżowania ośrodków decyzyjnych państwa i w konsekwencji do jego samozniszczenia. Dywersja informacyjna jest najniebezpieczniejszą formą walki informacyjnej, gdyż jest to długofalowe ukryte sterowanie przeciwnika ku autodestrukcji, w którym wykorzystuje się manewrowanie społeczne, manipulację ludźmi i dezinformację.

Podstawowymi narzędziami w walce informacyjnej są:

Propaganda,czyli planowe oddziaływanie na ludzi zmasowanymi bodźcami o charakterze informacyjnym.

Wywiad – wyspecjalizowana służba zbierająca informacje o przeciwniku i prowadząca walkę informacyjną. Zgodnie z definicją NATO celem i zadaniem wywiadu jest dostarczyć potrzebna dane i informacje tym, którzy formułują główne założenia polityczne oraz przygotowują plany i decyzje na każdym szczeblu.2

Analogicznie – do obrony przed wrogimi działaniami informacyjnymi przeciwnika służy kontrwywiad, który winien być wspierany przez własną propagandę. Według Brytyjczyków zadaniem kontrwywiadu jest „ochrona bezpieczeństwa państwa…przed działaniami agentów innych państw i działaniami obliczonymi na zniszczenie lub osłabienie ustroju…środkami politycznymi, ekonomicznymi czy z wykorzystaniem środków przemocy.3

Główna rola w walce informacyjnej przypada kanałom sterowniczym, które oddziałują na strukturę państwową przeciwnika.

Są to: – kanały agenturalne – zobowiązane do wykonywania wszystkich poleceń prowadzącego walkę w zamian za korzyści osobiste (materialne lub nie), albo z motywów ideowych, etycznych lub prawnych. Są to agenci wywiadu lub tajni współpracownicy policji i kontrwywiadu. Należy przy tym pamiętać, że agentem jest zwerbowany obywatel innego państwa.

Zwerbowany obywatel własnego państwa nie jest agentem!

Jest tajnym współpracownikiem służby specjalnej. Obywatel własnego kraju może być pracownikiem kadrowym służby lub jej współpracownikiem tajnym albo jawnym. Nigdy agentem! Terminy te są często mieszane intencjonalnie, celem wywołania szumu informacyjnego lub dla zatarcia różnicy. Takie mieszanie pojęć utrudnia lub wręcz uniemożliwia poprawną kwalifikację moralną działalności pracowników lub współpracowników własnych służb i agentów obcego państwa. Przypisywanie terminu agent pracownikom kadrowym służb specjalnych świetnie maskuje działalność agenturalną na rzecz obcego państwa i w konsekwencji odbiorcy takiej dezinformacji tracą rozeznanie, kto jest kim, a co za tym idzie gubią możliwość dokonania właściwej oceny moralnej.

Z punktu widzenia działalności operacyjnej, agentów można podzielić na dwie kategorie: agentów podstawowych i agentów wspierających.

Do pierwszej kategorii zalicza się:

– rezydentów i szefów siatek agenturalnych,
– agentów stanowiących źródła informacji,
– agentów egzekutorów,
– agentów werbowników.

Do drugiej kategorii należą przede wszystkim:

– agenci legalizacyjni,
– kurierzy,
– właściciele lokali konspiracyjnych,
– prowadzący skrzynki korespondencyjne,
– prowadzący skrzynki kontaktowe i skrytki,

Szefowie siatek lub rezydentur agenturalnych, to doświadczeni agenci o sprawdzonej lojalności, którzy kierują grupami agentów. Mają zazwyczaj sporą władzę i niezależność oraz dysponują budżetem przyznanym im przez tak zwaną Centralę. Podstawową różnicą jest zależność hierarchiczna. Szef siatki podlega zazwyczaj rezydentowi (agenturalnemu lub kadrowemu rezydentowi służby działającemu w danym kraju) natomiast rezydent agenturalny podlega bezpośrednio Centrali służby. W służbach rosyjskich szef siatki agenturalnej nie może też werbować nowych agentów, natomiast rezydent agenturalny może.

Zadaniem agentów będących źródłem informacji jest zbieranie wiadomości, dokumentów i innych materiałów wywiadowczych. Werbuje się ich pod kątem dostępu do tajemnic danego państwa. Zajmowane przez nich stanowisko ma mniejsze znaczenie. Bardzo często agent zatrudniony w powielarni, informatyk obsługujący komputery, czy sekretarka mają znacznie łatwiejszy i szerszy dostęp do tajemnic niż ich szefowie i to nawet najwyższych szczebli.

Agenci-egzekutorzy werbowani są zasadniczo w jednym celu – likwidacji wyznaczonych osób lub przeprowadzenia energetycznych, a nie informacyjnych, aktów sabotażu i dywersji.

Agenci-werbownicy należą do najbardziej zaufanych i bardzo często wywodzą się spośród sprawdzonych i doświadczonych agentów zbierających informacje, którzy z różnych względów utracili dostęp do tajemnic państwowych. Wykorzystuje się ich do wyszukiwania kandydatów na agentów i werbowania ich. Czasami jedynie do wyszukiwania kandydatów i wstępnego ich urabiania, a sama operację werbunku przeprowadza innych agent (np. rezydent agenturalny) lub pracownik kadrowy służby. Wśród agentów wsparcia najistotniejszą rolę pełnią agenci legalizacyjni.

Należą do nich policjanci, celnicy, pracownicy biur paszportowych i urzędów wydających dokumenty, urzędów stanu cywilnego i innych instytucji wydających obywatelom różnego rodzaju dokumenty i prowadzących ewidencję.

Działają oni przede wszystkim na rzecz tak zwanych „nielegałów”, czyli kadrowych pracowników służby wysyłanych do obcego państwa, gdzie mają funkcjonować jako obywatele tego kraju. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest uwiarygodnić fałszywą tożsamość „nielegała”, zaopatrzyć go w odpowiednie dokumenty na autentycznych blankietach, wpisać do odpowiednich rejestrów i ewidencji, itp. Zadaniem agentówlegalizacyjnych jest również pozyskiwanie pustych blankietów dokumentów, czystych formularzy, wzorów pieczątek, papierów firmowych urzędów, itp.

Zdobyta przez nich oryginalna „papeteria” wykorzystywana jest później przez Centralę służby do produkcji podrobionych imitacji lub do tworzenia zestawów „autentycznych” dokumentów, w które wyposaża się własnych pracowników kadrowych wysyłanych i działających nielegalnie na terenie danego kraju albo lokalnych agentów. Dla uzyskania wzorów dokumentów werbuje się też kryminalistów, zwłaszcza kieszonkowców.

Agenci kurierzy przewożą materiał wywiadowczy przez granice państwowe i werbuje się ich zazwyczaj w środowiskach zajmujących się zawodowo transportem (kierowcy, obsługa pociągów, marynarze floty handlowej) lub często podróżujących – np. handlowców.

Właściciele lokali konspiracyjnych oddają (zazwyczaj za wynagrodzeniem) posiadane mieszkania lub lokale użytkowe na potrzeby służby. W lokalach tych odbywają się spotkania pracowników kadrowych z tajnymi współpracownikami lub agentami w warunkach gwarantujących wysoki stopień poufności. Lokale takie mogą również służyć za kwatery zastępcze w sytuacjach alarmowych lub za „przebieralnie”, w których pracownik kadrowy lub agent może szybko zmienić swój wygląd zewnętrzny.

Prowadzący skrzynki korespondencyjne, to zwerbowane osoby, które dysponują „bezpiecznym” adresem, telefonem, faksem lub innym środkiem łączności, umożliwiającym skrytą łączność między pracownikami kadrowymi a agentami. Bardzo często pośredniczą oni w korespondencji między Centralą a agentem działającym w innym kraju niż kraj zamieszkania prowadzącego skrzynkę. Przewidujące GRU na prowadzących skrzynki korespondencyjne wybiera najchętniej osoby w starszym wieku, które w przypadku konfliktu zbrojnego (niekoniecznie z Rosją) nie podlegałyby mobilizacji, co mogłoby przerwać łączność.

Rola prowadzących skrzynki kontaktowe i skrytki jest podobna do roli agentów pośredniczących w korespondencji, tyle, że obejmuje przede wszystkim materiały wywiadowcze, instrukcje, pieniądze i różne przedmioty przekazywane agentom przez pracowników kadrowych i odwrotnie. Na agentów prowadzących skrzynki i skrytki werbuje się przede wszystkim właścicieli małych sklepików i punktów usługowych, gdzie łatwo jest coś przekazać pod pozorem zakupów. „Żywe” skrzynki kontaktowe wypierane są coraz częściej przez „martwe”, czyli umówione miejsca, w których można pozostawić rzecz nie widząc się z nikim i nie będąc widzianym.

Specyficznymi rodzajami agentury, istotnymi z punktu widzenia wojny informacyjnej, są agenci wpływu oraz kategoria znana powszechnie w sowieckich służbach pod mało pochlebną nazwą „gównojady”4. Kto wymyślił ten termin, nie wiadomo. Używano go zarówno w KGB jak i w GRU. Mianem tym obdarzano obywateli krajów zachodnich, którzy dobrowolnie, za darmo, niczym nie kaptowani, ani nie straszeni, byli gotowi zdradzać swój kraj i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Byli to różnej maści zwolennicy jednostronnego rozbrojenia, postępowi radykałowie, pacyfiści, internacjonaliści, itp.

Trudno ich było kwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, ale wykorzystywano ich w możliwie najszerszym stopniu, gdyż ochotnie robili to, co im kazano. Z punktu widzenia wojny energetycznej, czy prowadzenia dywersji zbrojnej, „gównojady” nie były wielce przydatne, ale ich rola w wojnie informacyjnej jest nie do przecenienia.

Trudno bowiem znaleźć bardziej podatny materiał do manipulacji i medium bardziej żarliwie rozpowszechniające wszelką dezinformację i informację niszczącą. Co więcej „gównojady” są wspaniałymi roznosicielami plotek i pogłosek oraz krzykliwym mięsem armatnim każdej demonstracji, którą można później nagłośnić i wykorzystać we własnych celach. Ponadto łatwo odciąć się od nich bez ryzyka dekonspiracji, gdyż skruszony „gównojad” nie jest w stanie udowodnić, że został zwerbowany np. w drodze szantażu lub za wynagrodzeniem. Wręcz przeciwnie, łatwo jest wiarygodnie przekonywać, że czynił to, co czynił dobrowolnie, samodzielnie, bez podszeptów.

W wojnie informacyjnej najgroźniejsza jest agentura wpływu.

Zgodnie z amerykańską definicją, agent wpływu to osoba, która może być wykorzystana do dyskretnego urabiania opinii polityków, środków masowego przekazu i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom i celom obcego państwa5.

W przeciwieństwie do wymienionych wyżej rodzajów agentów, agenci wpływu nie zbierają, lecz rozpowszechniają informacje. Najczęściej prawdziwe, ale z niszczącym komentarzem, także informacje zmanipulowane i sfabrykowane. Można przyjąć, że agentura wpływu prowadzi szczególnie obliczoną na długie lata dywersję informacyjną. Swój jad sączy dyskretnie w środowiskach decyzyjnych i opiniotwórczych, sterując je powoli w kierunku samozniszczenia lub zniszczenia struktur państwa.

Wykrycie agentury wpływu jest niezmiernie trudne, a udowodnienie działania na rzecz obcego państwa praktycznie niemożliwe, gdyż każdy ma prawo do głoszenia własnych poglądów.

Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i nie sposób go przyłapać na „gorącym uczynku”. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji wywiadowczej lub wynagrodzenia. Wyjeżdża na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach lub rozpowszechnia w „politycznych salonach” albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego, tylko skutki jego działalności są niszczące.

W przeciwieństwie do kanałów agenturalnych, które obowiązane są do posłuszeństwa wobec prowadzącego, kanały współpracujące wykonują tylko te polecenia prowadzącego walkę informacyjną, które są zbieżne z ich własnymi celami. Przykładowo w latach stanu wojennego podziemna „Solidarność” prowadziła swoją walkę informacyjną ze strukturami władzy PRL korzystając z pomocy finansowej i materiałowej CIA, bowiem obie organizacje miały wspólny cel – demontaż komunizmu.

Pracując na rzecz obcego państwa oba wymienione wyżej kanały działają w pełnej świadomości destrukcyjnego działania przeciwko strukturom państwa, którego są obywatelami. Odmienny jest charakter kanałów inspiracyjnych, które nieświadomie lub półświadomie wykonują polecenia prowadzącego walkę i tworzą chaos w strukturach przeciwnika, prowokując decyzje i działania sprzeczne z jego interesami oraz dostarczają przeciwnikowi informacje prowadzące do „samodzielnego” podejmowania szkodliwych dlań decyzji.

Odpowiednio zainspirowany człowiek, działaniem „w dobrej wierze” może często wyrządzić większe szkody niż agent. Jego działań nie ogranicza bowiem strach przed zdemaskowaniem. Lenin mówił o takich ludziach „pożyteczni idioci”, działacz Kominternu, niemiecki komunista Willi Muenzenberg nazywał ich „niewiniątkami”.

Muenzenberg cynicznie wykorzystywał swoje „niewiniątka” – intelektualistów zwabionych duchową solidarnością z proletariatem, tak zwanych niezależnych pisarzy, wykładowców i uczonych do szerzenia komunistycznej propagandy oraz do uwiarygodniania kampanii „agit-prop” Kominternu, a także do kamuflażu sowieckich działań wywiadowczych. Opierając się na otumanionych intelektualistach Muenzenberg zakładał w latach dwudziestych gazety, wydawnictwa i kluby książki kontrolowane przez Komintern, produkował filmy i wystawiał sztuki teatralne gloryfikujące komunizm i Związek Sowiecki. Arthur Koestler pisał, że nawet w Japonii ekipa Muenzenberga kontrolowała bezpośrednio lub pośrednio 19 gazet i czasopism6.

Każdy z wymienionych wyżej kanałów sterowniczych dzieli się z kolei na dwa rodzaje różniące się od siebie postawionymi im zadaniami. Są to:

piony informacyjne, których zadaniem jest zbieranie informacji o przeciwniku i jego otoczeniu oraz przekazywanie zebranego materiału prowadzącemu walkę informacyjną. Pion ten najbliższy jest tradycyjnemu szpiegostwu, chociaż coraz częściej oparty jest na tak zwanym „białym wywiadzie”, czyli na zbieraniu i analizowaniu informacji pochodzących z ogólnie dostępnych źródeł.

piony sterowniczo-dywersyjne wywierające wpływ na system i struktury przeciwnika inspirując decyzje prowadzące do samozniszczenia i blokując decyzje obronne. Tym właśnie pionom powierza się m.in. zadanie opanowania środków masowego przekazu przeciwnika, a jeśli już nie opanowanie, to przynajmniej osiągnięcie maksymalnego wpływu na publikowane przez nie treści. Piony te rozpowszechniają również wszelkie pogłoski, prowadzą lub inspirują kampanie oszczerstw i półprawd, podsuwają informacje zmanipulowane, sfabrykowane i niszczące, plasują agentów na odpowiedzialnych stanowiskach państwowych, wprowadzają agenturę wpływu do środowisk decyzyjnych i opiniotwórczych, inspirują reformy i programy prowadzące do rozpadu struktur i samozniszczenia państwa.

Jednym z podstawowych zadań w walce informacyjnej jest rozpoznanie kanałów przeciwnika oraz ich pionów. Rozpoznanie pionów sterowniczo-dywersyjnych jest łatwiejsze, niż pionów informacyjnych, ponieważ można odwołać się do zasady „po owocach ich poznacie”. Z tego tez względu w każdej profesjonalnej służbie wywiadowczej piony te rozgranicza się konsekwentnie, oddzielając przykładowo agenturę wywiadowczą od agentury wpływu.

Wykreowanym przez siebie „autorytetom” poleca się umieszczać w środkach masowego przekazu artykuły, wypowiedzi, wywiady, opinie oraz zabiegać o udział w dyskusjach organizowanych przez media elektroniczne.

Metody walki informacyjnej przeciwko państwu.

• Promocja centralizacji decyzji w obozie przeciwnika z równoczesnym osłabianiem powiązań poziomych. Jest to swoista wertykalizacja państwa, do której należy dążyć, ponieważ struktury scentralizowane są znacznie podatniejsze na działania sterowniczo-dywersyjne od struktur horyzontalnych, opartych na sieciowych powiązaniach grup społecznych.

Scentralizowane struktury odzwyczajają się szybko od samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji, przez co paraliżuje je sam brak bodźców płynących od centralnego kierownictwa. Dlatego łatwiej jest rozmontować metodami walki informacyjnej państwo totalitarne, niż państwo oparte na swobodach społecznych z wolnymi obywatelami, mającymi poczucie własnej wartości.

• Inspirowanie błędnej polityki kadrowej, przede wszystkim na szczeblu decyzyjnym. Nie jest przy tym konieczne plasowanie na decyzyjnych stanowiskach własnej agentury. Wystarczy promowanie osób ambitnych, kłótliwych, niekompetentnych i podatnych na szantaż. Cechy te wystarczą, żeby przy odpowiednim sterowaniu osoby te doprowadziły szybko do chaosu decyzyjnego i sporów prowadzących do decyzyjnego paraliżu i w konsekwencji do stopniowej niewydolności struktur państwowych uwikłanych w walki wewnętrzne.

• Penetracja centralnego ośrodka decyzyjnego i rozbudowa własnych kanałów inspiracyjnych, przede wszystkim agentury wpływu. Najlepszymi agentami wpływu są doradcy, którzy inspirują decydentów, ale sami są mniej narażeni na zdemaskowanie, gdyż to nie oni podpisują decyzje i odpowiadają za ich ułomności.

• Inspirowanie błędnych decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika
, co przy wertykalnej strukturze i braku mechanizmów samokontroli prowadzi do szybkiego przełożenia tych błędów na realne szkody dla interesu państwa

• Inspirowanie nadmiaru decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co skutecznie blokuje samodzielność i inicjatywę aparatu wykonawczego struktur państwowych i powoduje ich przeciążenie pracą nie przynoszącą wymiernych efektów.

• Inspirowanie tarć i walk wewnętrznych.

• Demontaż mechanizmów samosterowania społecznego, zwłaszcza w centralnym ośrodku decyzyjnym przeciwnika. Szerzenie demoralizacji, dezinformacji, korupcji, indyferentyzmu ideologicznego pod przykryciem apolityczności. Rozkład tradycyjnego systemu prawnego opartego na odwiecznym systemie wartości oraz obywatelskim poczuciu sprawiedliwości i zastąpienie go tworzonymi masowo przepisami prawnymi. Należy pamiętać, że państwo prawa, to coś zupełnie innego niż państwo praworządne. Państwo prawa, to państwo przepisów regulujących wszystko aż do absurdu, ale niekoniecznie zgodnie z prawem naturalnym.

• Blokowanie przepływu informacji i dezorganizacja tych elementów państwa przeciwnika, które zajmują się przetwarzaniem informacji. Może to być przykładowo kampania zasypywania instytucji państwowych fałszywymi donosami, których sprawdzenie pochłania czas, środki i energię.

• Nasyłanie masowej agentury, łatwej stosunkowo do wykrycia, ale odwracającej uwagę i pochłaniającej czas oraz środki kontrwywiadu. Kampania taka pozwala działać swobodniej najcenniejszej agenturze uplasowanej na szczeblu decyzyjnym przeciwnika.

• Przechwytywanie dobrych inicjatyw kierownictwa przeciwnika przez piony informacyjne, a potem wypaczanie ich aż do karykaturalnych rozmiarów przez piony sterowniczo-dywersyjne, co zniechęca do tych inicjatyw atakowane społeczeństwo.

Główne obiekty działań agresywnych w wojnie informacyjnej.Wprawdzie ilość rozwiązań agresywnych w wojnie informacyjnej jest wielka, to jednak można wyróżnić pewne prawidłowości i ustalić listę obiektów, które są najczęściej atakowane. I takimi są:

Kręgi opiniotwórcze.

Początkowo kaptowane są poszczególne osoby, którym powierza się potrójne zadanie: typowanie kolejnych osób wartych skaptowania, urabianie osób wpływowych oraz urabianie szerokiej opinii publicznej drogą publikacji w mediach opinii sygnowanych przez siebie. W pierwszym rzędzie kaptowani są ludzie młodzi i ambitni, których karierą można sterować plasując ich w zaplanowanych miejscach struktur atakowanego państwa i dużym prawdopodobieństwem, że będą, z biegiem czasu, awansować. Jednocześnie drogą jawną i tajną kreuje się skaptowanych na „autorytety”. Sposoby są różne. Od przyznawania prestiżowo brzmiących nagród i honorów, przez stypendia i pomoc w uzyskaniu stopni naukowych, po promowanie w ramach uprawianej profesji przy pomocy już posiadanej agentury wpływu.

Kiedy grupa skaptowanych staje się liczniejsza można przystąpić do urabiania całych środowisk opiniotwórczych tworząc sztucznie „modę” na pewne poglądy oraz organizując profesjonalny ostracyzm wobec myślących inaczej.

Media.

W pierwszej fazie przejmowana jest kontrola nad treściami rozpowszechnianymi przez organizacje medialne. Do jej osiągnięcia wykorzystuje się skaptowane wcześniej osoby z kręgów opiniotwórczych oraz w środowiskach dziennikarskich.

Wykreowanym przez siebie „autorytetom” poleca się umieszczać w środkach masowego przekazu artykuły, wypowiedzi, wywiady, opinie oraz zabiegać o udział w dyskusjach organizowanych przez media elektroniczne. Skaptowanym wcześniej dziennikarzom poleca się (a nie skaptowanym sugeruje się) publikować materiały wytypowanych osób, zapraszać je do udziału w debatach, robić z nimi wywiady. Wbrew pozorom inspiracja taka nie jest trudna, nawet, jeśli nie ma się licznych dziennikarzy w swojej „stajni”. Środki masowego przekazu przejawiają „instynkt stadny” i z góry można liczyć, że umiejętnie wykreowany autorytet szybko stanie się „modny” i będzie chętnie zapraszany przed kamerę, mikrofon oraz na prasowe łamy. Kiedy moda na jeden „autorytet” minie (trwa zazwyczaj kilka miesięcy), to nie jest trudno podstawić mediom inny.

Na treści publikowane przez media można też wpływać za pośrednictwem własnej agentury wśród dziennikarzy. Taktykę tę od ponad 100 lat stosują Rosjanie.

Działająca w Paryżu od lat 80-tych XIX wieku Agentura Zagraniczna carskiej Ochrany miała na swojej liście płac dziesiątki dziennikarzy oraz płaciła tysiące rubli miesięcznie w subsydiach m.in. dla gazet Le Figaro, Echo de Paris i Gaulois7.

Równocześnie carskie ministerstwo finansów przepłacało francuskich dziennikarzy, żeby tworzyli przychylny klimat dla rosyjskich starań o kolejne pożyczki zagraniczne. Paryski przedstawiciel ministerstwa Artur Raffałowicz miał w kieszeni wszystkie liczące się gazety francuskie z wyjątkiem socjalistycznej (potem komunistycznej) L’Humanite.

Po przegraniu wojny z Japonią w 1905 roku, Raffałowicz wydawał miesięcznie do 200.000 franków na łapówki dla dziennikarzy, żeby minimalizowali porażkę Rosji.

Z doświadczeń Ochrany korzystała od swoich pierwszych dni CzeKa subsydiując dziesiątkami tysięcy funtów ukazujący się w Wielkiej Brytanii socjalistyczny dziennik Daily Herald9, który „odpłacił się” w 1920 roku medialnym patronatem nad zorganizowanym przez skomunizowany związek zawodowy dokerów bojkotem transportów broni i amunicji dla armii polskiej.

Przygotowując globalne przywództwo Związku Sowieckiego, KGB miało na swych usługach tysiące dziennikarzy na całym świecie, dzięki czemu mogło prowadzić koronkowe operacje dezinformacyjne rozpisane na kilka lub kilkanaście krajów. Skutki tych operacji wracają echem nawet dzisiaj, jak choćby „działania aktywne” Służby A Pierwszego Zarządu Głównego KGB z lat 80-tych XX wieku obliczone na zrzucenie winy za pojawienie się wirusa HIV na amerykański program wojny biologicznej.

Sfabrykowaną w Jaseniewie pod Moskwą historię AIDS przedrukowała w pierwszym półroczu 1987 roku prasa ponad 40 krajów rozwijających się. Na fabrykację KGB dały się nawet wziąć konserwatywny dziennik londyński Daily Express, brytyjski kanał telewizyjny Channel 4 oraz niemiecka Deutschland Rundfunk10.

Kupowaniem dziennikarzy zajmują się wyspecjalizowane służby wielu krajów i opis tylko najbardziej drastycznych przykładów zająłby gruby tom formatu książki telefonicznej.

W drugiej fazie przejmowania kontroli nad środkami masowego przekazu danego kraju następuje nabywanie już istniejących organizacji medialnych lub tworzenie własnych. Ponieważ otwarte przejęcie przez instytucje państwowe jednego kraju środków masowego przekazu w innym kraju nieuchronnie doprowadziłoby szybko do zdemaskowania wrogich zamiarów, kontrolę nad mediami zdobywa się za pośrednictwem firm prywatnych pod osłoną swobód gospodarki rynkowej. Można w tym celu założyć specjalnie firmę lub firmy o zakamuflowanym kapitale państwowym lub skłonić do współpracy i wykorzystać prywatne organizacje medialne własnego kraju w zamian za różnego rodzaju mniej lub bardziej utajnione subsydia. Mogą to być przykładowo zwolnienia podatkowe, ulgi celne, ulgi pocztowe, itp. Kamuflaż można posunąć jeszcze dalej i przejmować media „pod fałszywą flagą”, czyli pozorując, że nabywający organizację medialną jest prywatną firmą z kraju trzeciego, o kapitale zupełnie nie związanym z info-agresorem.

Organizacje medialne, których nie można przejąć albo nie udało się opanować za pośrednictwem szeroko pojętej agentury, można kontrolować poprzez źródła informacji. Koszty pozyskiwania informacji – to znaczy koszty utrzymania korespondentów, współpracowników, wysyłania reporterów, prowadzenia archiwów, itp. – są wysokie i redakcje chętnie korzystają z usług agencji prasowych. Dlatego uzyskanie kontroli nad istniejącymi agencjami prasowymi lub założenie własnych należy do podstawowych zadań w programie przejmowania mediów.

Partie polityczne.

Z uwagi na ich zhierarchizowanie oraz wymóg dyscypliny partyjnej opanowanie informacyjne partii najłatwiej przeprowadzić poprzez uzyskanie kontroli nad poszczególnymi działaczami oraz nad finansami ugrupowania. Udzielanie sekretnych subwencji może przybierać różne formy, od wręczonej dyskretnie paczki banknotów, po tani kredyt przed kampanią wyborczą udzielony dla niepoznaki przez bank w kraju trzecim. Bardziej skomplikowane jest kontrolowanie ugrupowania politycznego za pośrednictwem uplasowanej wewnątrz agentury wpływu, gdyż z natury ambitni politycy zazwyczaj z trudem podporządkowują się linii myślenia narzucanej im przez partyjnych kolegów. Bardziej podatni są na opinie doradców, ekspertów, autorytetów, komentarze mediów oraz wyniki sondaży opinii publicznej. Stąd dla pionu sterowniczo-dywersyjnego łatwiej jest manipulować partią z zewnątrz niż wewnątrz. Natomiast wewnątrz powinni działać agenci pionu informacyjnego.

Struktury państwa.

Atak na struktury państwa finalizuje agresję informacyjną. Jeżeli bowiem uda się wprowadzić chaos i spowodować erozję instytucji państwowych albo wypaczyć ich funkcjonowanie w takim stopniu, żeby działały przeciwko interesom państwa i jego obywateli, to państwo zostanie ubezwłasnowolnione i praktycznie nic już nie będzie stało na przeszkodzie w całkowitym podporządkowaniu go woli i interesom info-agresora. Dlatego też w działaniach przeciwko strukturom państwa wykorzystuje się wszystkie wymienione dotychczas sposoby i formy walki informacyjnej. Powodzenie zależne jest przede wszystkim od odpowiedniego zgrania różnych elementów w jedną całość, która doprowadzi to rozpadu mechanizmów samosterowania społecznego i do samozniszczenia państwa, do stanu podobnego nieco do wojny domowej wszystkich z wszystkimi. W takiej sytuacji info-agresorowi nie będzie trudno skłonić społeczność międzynarodową do zaaprobowania przejęcia pogrążonego w wewnętrznym chaosie państwa w imię zachowania szeroko pojętego bezpieczeństwa międzynarodowego.

Główne obiekty działań niszczących w wojnie informacyjnej. W wojnie informacyjnej obiektem wyznaczonym do zniszczenia może być praktycznie każda dziedzina życia społecznego, gdyż celem jest generalne osłabienie atakowanego społeczeństwa, aż do wprowadzenia go w stan uległości.

Najczęściej atakowane są:

Materiał ludzki. Podobnie jak w wojnach energetycznych, celem ataków informacyjnych są ludzie. Interes agresora, zarówno energetycznego jak informacyjnego, wymaga biologicznego osłabienia atakowanego społeczeństwa, żeby uruchomić mechanizm instynktu samozachowawczego, który nakazuje podporządkować się posłusznie w imię przetrwania narodu. Stąd bierze się promocja aborcji i eutanazji, zachęcanie do emigracji, lansowanie modelu rodziny 2+1+pies, itp.

Struktury społeczne. Niemal wszystkie działania z zakresu manewrowania społecznego obliczone są na rozbicie porządku społecznego. Od opluwania uznanych autorytetów i podsuwania w zamian wykreowanych przez siebie, przez rozbijanie i niszczenie wpływowych środowisk, niezależnych a cieszących się szacunkiem stowarzyszeń, grup i organizacji profesjonalnych, aż po rozbijanie rodziny. Celem tych działań jest zatomizowanie zaatakowanego społeczeństwa w stopniu wykluczającym spontaniczne zorganizowanie oporu. Ludzie pozbawieni zaplecza w postaci rodziny, krewnych, przyjaciół, sąsiadów są nie tylko podatniejsi na manipulacje, gdyż nie mają z kim skonfrontować własnych poglądów, ale również tracą wolę oporu nie widząc sensu w indywidualnym proteście.

Gospodarka. Ekonomiczne osłabienie atakowanego państwa i wprowadzenie chaosu w jego gospodarce zwiększa skuteczność działań informacyjnych. Zubożone społeczeństwo jest podatniejsze na manipulacje, gdyż dotarcie do informacji prawdziwej wymaga czasu, wysiłku i pieniędzy, a tego brak ludziom goniącym za chlebem. Wojna gospodarcza jest skrzyżowaniem zmagań informacyjnych i energetycznych, a zatem wymaga osobnego omówienia.

Nauka i kultura. Wiedza jest najlepszą tarczą przeciwko informacyjnej agresji, a zatem nauka i kultura są sferami życia społecznego niszczonymi szczególnie zajadle. W czasie II wojny światowej Niemcy starali się fizycznie wyeliminować polską elitę naukową i kulturalną, a życie naukowe i kulturalne ograniczyli do szkół zawodowych i półpornograficznych teatrzyków rewiowych. W latach rządów Stalina w Związku Sowieckim odcięto środowiska kulturalne i naukowe (poza kompleksem zbrojeniowym) od kontaktów międzynarodowych. Współcześni info-agresorzy twórczo przetwarzają niemiecko-sowieckie osiągnięcia rezygnując tylko z działań energetycznych na rzecz stopniowego wymóżdżenia społeczeństw wyznaczonych do podporządkowania. Najbardziej wartościowe jednostki ze świata kultury i nauki skłaniane są do emigracji zachętami ekonomicznymi lub możliwością szerszego rozwoju profesjonalnego. Działaniami z zakresu dywersji informacyjnej i manipulacji oraz kanałami agenturalnymi ogranicza się możliwości rozwoju naukowego i kulturalnego, zamyka instytuty naukowe, otwiera pseudouczelnie stanowiące konkurencję dla uznanych placówek akademickich. Pauperyzuje środowiska naukowe i twórcze, likwiduje biblioteki, placówki kulturalne i naukowe, obniża poziom nauczania w szkołach, itp.

Obrona przez info-agresją. Z uwagi na nieskończoność rozwiązań agresywnych, trudno jest napisać skrypt obrony przez informacyjną agresją. Ponieważ w wojnie informacyjnej polem walki jest ludzka świadomość, najistotniejszym elementem obrony jest zdać sobie sprawę z tego, że jest się atakowanym. Info-agresor może sączyć swój informacyjny jad bezkarnie tak długo, jak zatruwani nie są świadomi zagrożenia. Potem skuteczność działań sterowniczo-dywersyjnych gwałtownie maleje.

Na poziomie państwa istnieją wyspecjalizowane służby, które winny bronić kraj i obywateli przed informacyjną agresją. Jeżeli robią to skutecznie demontaż struktur państwowych i zniewolenie obywateli metodami walki informacyjnej staje się bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

II Rzeczpospolita miała taką wyspecjalizowaną służbę – Oddział II Sztabu Głównego, popularnie zwany „dwójką”. Był on tak skuteczny, że chociaż zniewolić Polskę metodami informacyjnymi usiłowały Niemcy i Związek Sowiecki nie potrafiły doprowadzić do erozji struktur państwowych i trzeba było sojuszu i uderzenia dwóch najpotężniejszych wówczas na świecie armii lądowych, żeby opanować nasz kraj. Na poziomie obywateli możliwości obrony w sferze prawa są niewielkie. Poza nielicznymi wyjątkami (zeznania pod przysięgą) wolno bezkarnie kłamać publicznie. Konstytucja nie zabrania politykom uciekać się do kłamstw. Nawet prezydentowi i premierowi. „Autorytety” nie mają obowiązku szerzyć prawdy, mogą pleść bzdury pod warunkiem, że będą one mądrze brzmiały i będzie je ktoś publikować. Prawne ograniczenia, które obowiązują media są tak mało precyzyjne, że w zasadzie uchodzi im niemal każde kłamstwo lub inteligentne oszczerstwo. W sytuacji, gdy brak formalnych zapór dla dezinformacji rośnie gwałtownie znaczenie samoobrony obywateli, indywidualnego oporu przed zalewem kłamstwa.

I w tej sferze można wyróżnić następujące czynniki obronne:

• możliwie szeroka wiedza. Im więcej wiemy generalnie i o przeciwniku, tym łatwiej nam rozpoznać i odeprzeć dezinformację, wykryć fabrykację i ustrzec się manipulacji.

• korzystanie z różnorodnych źródeł informacji, ułatwia ich weryfikację, a po wykryciu informacji zmanipulowanych lub sfabrykowanych umożliwia lokalizację źródła dezinformacji.

• wiedza o sobie, o swoich silnych i słabych stronach.

• unikanie myślenia, że przeciwnik myśli i zachowuje się tak jak ja. Takie myślenie, to najpewniejsza droga do samo-dezinformacji. Należy zakładać, że przeciwnik jest inteligentny i przewrotny.

• czujność – należy być zawsze przygotowanym na nieznane techniki, metody i rozwiązania.

• ustawiczne kształtowanie i umacnianie porządku moralnego opartego o system odwiecznych wartości, gdyż jest to najskuteczniejszy mechanizm samosterowania społecznego zarówno na płaszczyźnie ośrodka decyzyjnego jak i całej społeczności (narodu). Porządek ten można i należy wpajać na poziomie rodziny, ponieważ wyniesione z domu solidnie ukształtowane zasady są niezwykle trudne do wykorzenienia.

Wiarygodność informacji sprawdza się w oparciu o posiadaną wiedzę, wiarygodność posiadanej wiedzy w oparciu o przestrzegane zasady moralne, wiarygodność zasad moralnych w oparciu o 10 przykazań.

Rafał Brzeski

Przypisy

[1] Większość wymienionych poniżej terminów, pochodzi z prac cybernetyka doc. Józefa Kosseckiego, teoretyka i praktyka potajemnych działań inspiracyjnych.
[2] North Atlantic Treaty Organization, Intelligence Doctrine, paragraf 104
[3] Security Service Act, 1989, 1 (2)
[4] Wiktor Suworow, GRU, Warszawa, Adamski i Bieliński, 2002, s. 169-171
[5] Norman Polmar, Thomas B. Allen, Księga Szpiegów: Encyklopedia, Warszawa, Magnum, 2000, s.14
[6] Arthur Koestler, The Invisible Writing, London, Hutchinson, 1969, s. 253
[7] Rita T. Kronenbitter, Paris Okhrana 1885-1905, w Okhrana: The Paris Operations of the Russian Imperial Police, Central Intelligence Agency, 1997, s. 30
[8] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, Warszawa, Bellona, 1997, s.38
[9] Christopher Andrew, Secret Service, London, Heinemann, 1985, s. 264
[10] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, Warszawa, Bellona, 1997, s.551



Jurij Bezmienow – Jak napaść na państwo (1983)

Wykład z 1983 roku, a jakże aktualny! Możemy nawet zaobserwować jak wiele z tego co pojawiło się w filmie dotyczy niestety także i naszego kraju. Zdecydowanie jeden z bardziej wartościowych wykładów jakie miałem okazję wysłuchać. Zachęcam do obejrzenia zanim film zostanie znów zablokowany!

Jurij Bezmienow – Syn wysokiego rangą oficera armii sowieckiej, był członkiem elitarnego zespołu, głównego oręża propagandy KGB znanego pod nazwą Agencja Prasowa Nowosti. Należy do grona światowej klasy wybitnych ekspertów w temacie sowieckiej propagandy, dezinformacji i tak zwanej strategii małych kroków. Ekspert w dziedzinie kultury indyjskiej i języków indyjskich. Pozbywając się ostatecznie złudzeń, co do ustroju sowieckiego, w roku 1970 z narażeniem życia uciekł na Zachód. Aktualne miejsce pobytu Jurija Bezmienowa, aka Tomas David Schuman nie jest znane. Według niepotwierdzonych informacji internetowych zmarł w roku 1997 w Kanadzie, w wieku 58 lat.

Nadal wierzymy, że w 1989 odzyskaliśmy wolność, a komunizm upadł. Nic nie odzyskaliśmy. Tzw. transformacja ustrojowa, zainicjowana w 1989 r., to nic innego, jak powolny proces zwany „przewrotem ideologicznym”, wypróbowany na Zachodzie, składający się z 4 etapów: „demoralizacji”, „destabilizacji”, „kryzysu” i „normalizacji”. Jego skuteczność polega jednak na tym, że ofiara do samego końca nie chce uwierzyć, że jest poddana celowemu procesowi trwałej zmiany mentalnej. Wykład Jurija Bezmienowa, pozwala zrozumieć dzisiejszą sytuację w Polsce.

Cztery kroki wspomniane w filmie:
1. Demoralizacja
2. Destabilizacja
3. Kryzys
4. Normalizacja

SKORO JEST TAK DOBRZE, TO DLACZEGO JEST TAK ŹLE

komentarz MatkiPolki

Dlaczego Polska i Polacy byli i są cały czas niszczeni
http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2012/04/19/dlaczego-polska-i-polacy-byli-i-sa-caly-czas-niszczeni
19 Kwiecień 2012 Dodaj komentarz Przeskoczenie do uwag
Za: http://polacy.eu.org
Zenon Jaszczuk
Polska 1939-1945 i 1989 – 2012

Hitler o Polakach
W sieci można znaleźć interesującą opinię o Polakach zawartą w „Głosie Wielkopolskim” z 1947 roku. Pochodzi ona z odnalezionego przez Amerykanów tajnego memoriału Hitlera skierowanego do Himmlera 4 marca 1944 roku. Dzisiaj gdy polskość jest dezawuowana na każdym kroku a my, Polacy mamy wyjątkowo niskie mniemanie o samych sobie warto czasami przytoczyć co mają o nas do powiedzenia najbardziej zaciekli wrogowie. Według niedoszłego malarza z Braunau:
„Polacy są najbardziej inteligentnym narodem ze wszystkich, z którymi spotkali się Niemcy podczas tej wojny w Europie… Polacy według mojej opinii, oraz na podstawie obserwacji i meldunków z Generalnej Gubernii, są jedynym narodem w Europie, który łączy w sobie wysoką inteligencję z niesłychanym sprytem. Jest to najzdolniejszy naród w Europie, ponieważ żyjąc ciągle w niesłychanie trudnych warunkach politycznych, wyrobił w sobie wielki rozsądek życiowy, nigdzie niespotykany.

My bardzo chętnie poprzemy waszą niepodległość, ale powiedz co zrobić z Waszym przemysłem?”. Szczęka mi opadła, więc mi tłumaczył: „Na Japonię mieliśmy 20 lat czasu, aby się przygotować na ich atak. Okazało się to niewystarczające. Wy z waszym wykształceniem i z waszym przemysłem w ciągu dwóch lat zdestabilizujecie rynki światowe, a my nie będziemy mogli się temu przeciwstawić. Więc, jeśli powiesz, co zrobić z waszym przemysłem, to poprzemy waszą niepodległość.” Warunkiem poparcia niepodległości przez USA było zniszczenie polskiej gospodarki. Warunkiem przyjęcia do UE, jak nam wmawiała wewnętrzna propaganda, była likwidacja hutnictwa, górnictwa, stoczni, cementowni, cukrowni itd. Państwa europejskie przed wejściem do UE, swój przemysł intensywnie dofinansowywały, a nam kazano nasz przemysł zniszczyć.

Polacy wicemistrzami inteligencji
Iwona Bugajska
2006-03-31, ostatnia aktualizacja 2006-03-31 00:00

http://wyborcza.pl/1,76842,3249022.html

Polacy są wicemistrzami Europy w inteligencji! Bijemy sobie brawo? Ależ skąd! Nikt z nas w to nie wierzy
Raport opublikował Rychard Lynn, emerytowany profesor uniwersytetu w Ulsterze. W swojej najnowszej książce “Rasa a różnice w inteligencji” podaje, że Polacy są wicemistrzami Europy, jeśli chodzi o inteligencję! Nasze średnie IQ to 106. Wyprzedzają nas tylko Holendrzy i Niemcy z IQ 107 ex aequo. A za nami – cała masa: Brytyjczycy ze 100 pkt, Czesi z 98, Rosjanie z 96. O naszym wyniku napisał nawet “The Times”. Brytyjczycy nie ukrywali, że jest im trochę przykro, że inni tak bardzo wystrzelili do przodu….

http://www.rlynn.co.uk/default.asp

Polacy są jednym z najbardziej UZDOLNIONYCH NARODÓW ŚWIATA I Europy

Potencjalnie jesteśmy bogaczami
http://www.bibula.com/?p=38541
Polska posiada w swoich zasobach naturalnych całą tablicę Mendelejewa. Niektóre ze złóż surowców są gigantyczne i jedyne w swoim rodzaju i wcale nie o łupkach mowa…
Niestety rządzący planują raczej sprzedaż polskich przedsiębiorstw strategicznych zagranicznym podmiotom, sprzedaż koncesji na wydobycia, sprzedaż złóż a nie ich eksploatację…
A potencjalnie jesteśmy bogaczami!
SUWALSKIE ZŁOŻA WARTE WIĘCEJ NIŻ ZŁOTO CAŁEGO ŚWIATA

POLSKA JEST NAJBOGATSZYM SUROWCOWO KRAJEM W EUROPIE

******

No i proszę.

Vice szef wywiadu niemieckiego ambasadorem w Polsce.
http://www.kongres.de/index.php?option=com_content&view=article&id=403:rozmowa-z-nowym-ambasadorem-niemiec-w-warszawie&catid=3:newsflash

Szef wywiadu ambasadorem

Rozmawiamy z nowym ambasadorem Niemiec w Warszawie, Rüdigerem Freiherr von Fritsch. Kilka lat temu był wiceszefem niemieckiej Federalnej Agencji Wywiadu (BND).

NIEMIECKIE NAGRODY DLA AGENTÓW NIEMIECKICH – ZDRAJCÓW POLSKI

Niemiecka Polonia uhonorowała w sobotę wybitnych przedstawicieli świata polityki, kultury, Kościoła katolickiego oraz życia społecznego, angażujących się na rzecz mieszkających na obczyźnie rodaków i zabiegających o pojednanie między Polakami a Niemcami.
Podczas uroczystej gali w sali koronacyjnej Karola Wielkiego akwizgrańskiego ratusza, statuetki “Polonicus” otrzymali aktorka Krystyna Janda, biskup senior diecezji opolskiej abp Alfons Nossol, działaczka polonijna z Wielkiej Brytanii Helena Miziniak oraz niemiecka polityk, długoletnia szefowa zarządu Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich Angelica Schwall-Dueren.
Medalem “Cordi Poloniae” odznaczono marszałka Senatu Bogdana Borusewicza za “wieloletnią opiekę nad Polonią oraz za występowanie w obronie jej praw”.
“Senat będzie nadal patronował Polakom za granicą, zajmując się tym, co służy wzmocnieniu więzi między rodakami a ojczyzną ” – zapewnił Borusewicz
Nagrody dla Tuska – pieści pancernej Niemiec
o wartości większej i znacznie skuteczniejszej niż kilka dywizji pancernych i kilka jednostek Luftwaffen
– w nowoczesnej TOTALNEJ WOJNIE – i Agresji niemieckiej na Polskę i Europę Wschodnią.( wszystkie profity z koloni polskiej płyną na zachód czyli do Niemiec !!. To nowa forma DRAGN NACH OSTEN
Agresja na polskę ma charakter Totalny
Przejęto system Bankowy
Przejęto Gospodarkę – wszystkie profity idą na zachod
Likwiduje się miejsca pracy i źrodla dochodow
Likwiduje się Armie
Wzmacnia się sily represyjne w stosunku do społeczeństwa –
System prawny i finansowy jest podstawowym narzędziem represji
Likwiduje się Oswiate
Likwiduje się służbę zdrowia
Obcina się usługi socjalne dla społeczeństwa i infrastrukturę

Donalda Tuska. Polski premier odebrał w Berlinie prestiżową nagrodę im. Walthera Rathenaua. Przedtem nagrodę Karola Wielkiego

Fundacje niemieckie finansują wybór swojego agenta Tuska – współczesnej wersji obergrupenfuhrera Hansa Franka – generalnego Gubernatora Generalnej Guberni –okrojonej Polski – okupowanej przez zbrodniczą, nazistowska Trzecia Rzeszę niemiecka

JAK ZMANIPULOWANO WYBORY 2007 ROKU
http
niepoprawni.pl/blog/80/jak-zmanipulowano-wybory-2007-roku czytaj calość

JAK FUNDACJE NIEMIECKIE FINANSOWAŁY WYBÓR TUSKA

FUNDACJA KONRADA ADENAUERA należy do najważniejszych zagranicznych instytucji wpływu działających w Polsce. W minionych kilkunastu latach silnie oddziaływała na polskich polityków, przyczyniając się pośrednio do powstania III Rzeczypospolitej w jej obecnym półkolonialnym kształcie. Określenie to nie jest przesadą, jeśli wziąć pod uwagę kolosalne zaangażowanie niemieckiego kapitału w polskiej bankowości, w biznesie i mediach.

Fundacja Konrada Adenauera nie lubi jawności – najchętniej działa zakulisowo i w cieniu.

Tusk i PO sprawują władzę w wyniku SFAŁSZOWANYCH WYBORÓW – i nie maja najmniejszego mandatu społecznego i przyzwolenia na sprawowanie władzy – wszystkie ustawy i traktaty antypolskie, antynarodowe, antyspołeczne, antypaństwowe są nieważne . – służą wyłącznie wrogom Polski i Polaków !!!

Największym wrogiem Polski i Polaków są Prusy i ich płatne pachołki Żydzi.

Zachodnie banki wywożą z Polski miliardy
To ci dopiero ŻYDOWSKA PODMIANKA

Powyższy artykuł to rzecz o żydowskich PODMIANKACH.

http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2011/02/09/zydowskie-podmianki-matka-polka

*Dług publiczny – niby krytyka, ale wmawia się nam , że tak musi być i na to nie ma rady . A gdzie podstawowe definicje pieniądza, podstawowa rola NBP. Pomija się również fakt, kto jest rzeczywistym właścicielem pieniądza, a jest nim naród, który deleguje prawo emisji pieniądza na wybieralny i kontrolowany system przedstawicielski, a wiec Sejm. Po co nam w ogóle MFW i dlaczego się w ogóle wtrąca w wewnętrzne sprawy suwerennego przecież państwa. To ci dopiero ŻYDOWSKA PODMIANKA.

ZADŁUŻENIE POLSKI JEST 35 RAZY WIĘKSZE NIŻ ZA GIERKA
ZACHODNIE BANKI WYWOŻĄ Z POLSKI MILIARDY
Oni i ich poprzednicy budowali Polskę po 1918 i 1945 roku.

1956-1970 rok nadwyżka +3.5mld $ Władysław Gomułka PZPR
1970-1980 rok zadłużenie 20.7 mld $ Edward Gierek PZPR

Oni zadłużyli Polskę, która zapłaciła wysoką cenę wejściem do UE

*1989 rok zadłużenie 35.0 mld $ Gen. Woj. Jaruzelski WRON
*1995 rok zadłużenie 42.3 mld $ Józef Oleksy SLD
*2000 rok zadłużenie 69.5 mld $ Jerzy Bużek AWS
*2003 rok zadłużenie 106.9 mld $ Leszek Miller SLD
*2005 rok zadłużenie 122.4 mld $ Marek Belka SLD
*2006 rok zadłużenie 166.8 mld $ Jarosław Kaczyński PIS-
*2007 rok zadłużenie na III kw. 205.0 mld $ Jarosław Kaczyński PIS
*2008 rok zadłużenie około 500.0 mld $ Donald Tusk, PO (kiedyś Unia Wolności).

Zapytajmy siebie samych? Jak to się stało? W ciągu 21 lat, zdrajcy, okupanci i wrogowie zdołali doprowadzić Polskę do śmiertelnej zapaści substancji materialnej Narodu.

Wyróżniki tej zapaści:
* Ponad 20 milionów Polaków żyje poniżej minimum socjalnego
* Sześć milionów żyje w ubóstwie.
* Osiem milionów żyje w nędzy.
* Ponad 2 miliony jest bezrobotnych i pól miliona bezdomnych.

Taki los zgotowano Narodowi Polskiemu.

Oni wszyscy już byli i nadal są.
Wyrzućmy ich na śmietnik historii. Dla Polski nic dobrego nie zrobili. Ponad 8400 polskich strategicznych zakładów zniszczyli. Obcym służyli. Polskę zdradzili. Oni przehandlowali nam Polskę: staliśmy się ofiarą spisku.

*Rząd Mazowieckiego UW od 12.09.1989. Rządził 16 m-cy, przygotował zbrodniczą ustawę o tzw. restrukturyzacji i prywatyzacji, która od 21 lat zabija naród i gospodarkę Polską.
*Rząd Bieleckiego KLD od 12.01.1991. Rrządził 11 m-cy i 11 dni. Sprzedał obcym 1208 zakładów.
*Rząd Olszewskiego ROP od 23.12.1991. Rządził 6 m-cy i 18 dni. Sprzedał 1 zakład. Zatrzymał prywatyzację. Został odwołany.
*Rząd Suchockiej UD od 11.07.1993. Rządził 15 m-cy i 14 dni. Sprzedał obcym 21 strategicznych zakładów.
*Rząd Pawlaka PSL od 26.10.1993. Rządził 16 m-cy i 12 dni. Sprzedał obcym 2269 strategicznych zakładów.
*Rząd Oleksego SLD od 7.03.1995. Rządził 14 miesięcy. Sprzedał 598 strategicznych zakładów.
*Rząd Cimoszewicza SLD 7.02.1996. Rrządził 20 m-cy i 18 dni. Sprzedał 992 strategicznych zakładów.
*Rząd Buzka AWS od 31.10.1997. Rządził 47 m-cy i 19 dni. Sprzedał 1311 strategicznych zakładów.
*Rząd Milera SLD od 19.10.2001. Rządził 30 m-cy i 15 dni. Sprzedał 548 strategicznych zakładów.
*Rząd Belki SLD od 2.04.2004. Rządził 17 m-cy i 29 dni. Sprzedał obcym 477 strategicznych zakładów.
*Rzad Marcinkiewicza PIS 31.10.2005. Rządził 8 m-cy i 15 dni. Sprzedał 271 strategicznych zakładów
*Rząd Kaczyńskiego PIS od 14.07.2006. Rządził 15 m-cy i 24 dni. Sprzedał 18 strategicznych zakładów.
*Rząd Tuska PO rządzi od 7.11.2007. Sprzedał 724 zakłady. Pozostało jeszcze 16 strategicznych zakładów.

DLA TUSKA AKT OSKARŻENIA I STRYCZEK.

Na Marginesie
Przypomnieć należy , że Niemcy po zdobyciu Krakowa w 1939 r. wystawili WARTĘ HONOROWA przy grobie Józefa Piłsudskiego – agenta niemieckiego , czczonego przez polskojęzyczna prasę opanowana w 85 % przez Niemców i SKORUMPOWANY przez Niemców polskojęzyczny rząd.

Polacy!!! Przeczytaj cie to wszyscy. Dlaczego “przyjaciele” Polski zniszczyli nas w 1939-1945. Dlaczego ci sami “przyjaciele” zniszczyli nas w 1989-2012. Kto się bał i boi Polski i Polaków. Najwięksi “przyjaciele” Polski i Polaków to Amerykanie(międzynarodowe żydostwo w Ameryce/admin).

Szperając w sieci postanowiłem połączyć te dwie istotne dla Polski i Polaków informacje. Kto i dlaczego nas niszczył i niszczy?!!  Kto i dlaczego nas się bał i boi?!!  Dlaczego jesteśmy ciągle pod okupacją?!!  Dlaczego uchodzący za naszych przyjaciół amerykanie sprzedali nas, zniszczyli w czasie i po II WŚ?!!  Dlaczego ci sami przyjaciele amerykanie sprzedali nas i zniszczyli (niszczą  do chwili obecnej) w 1989-2012?!!  Kim byli i są ci “przyjaciele” amerykańscy?!!  Kto rządził i rządzi Ameryką?!! Kto tym wszystkim sterował i steruje ?!!

Możecie się ze mną nie zgadzać, ale przeczytajcie i podajcie dalej – wszystkim Polakom. Trudno jest walczyć nie widząc wroga. To jest jeszcze jeden dowód na niszczące partie zainstalowane w Polsce po wojnie i po 1989 do dnia dzisiejszego. To byli i są jak ja ich określam pachołki i wszarze. To byli i są mordercy Polski i Polaków.  Dogłębne przemyślenia pozostawiam państwu.  Kiedy Polska się rozwinie gospodarczo?!!  Kiedy pozbędziemy się biedy?!!  Kiedy nasze rodziny, dzieci, przyjaciele nie będą głodować, odbierać sobie życia?!!  W tym układzie, proszę państwa nigdy!!!

Musimy to wszyscy zrozumieć!!! Musimy przestać popierać wszystkie partie zainstalowane przez tych “przyjaciół” w Polsce. Musimy wszyscy walczyć o wyzwolenie Ojczyzny Polski i Polaków. Dla przykładu zobaczcie, że ci sami “przyjaciele” już tylko Polakom blokują zniesienie wiz do tej zas….. Ameryki.

A oto te dwie informacje zapewne znane. Jednak połączone w całość pokazują trwanie II wś na terenie Polski.

1) Hitler o Polakach

W sieci można znaleźć interesującą opinię o Polakach zawartą w „Głosie Wielkopolskim” z 1947 roku. Pochodzi ona z odnalezionego przez Amerykanów tajnego memoriału Hitlera skierowanego do Himmlera 4 marca 1944 roku. Dzisiaj gdy polskość jest dezawuowana na każdym kroku a my, Polacy mamy wyjątkowo niskie mniemanie o samych sobie warto czasami przytoczyć co mają o nas do powiedzenia najbardziej zaciekli wrogowie. Według niedoszłego malarza z Braunau:

„Polacy są najbardziej inteligentnym narodem ze wszystkich, z którymi spotkali się Niemcy podczas tej wojny w Europie… Polacy według mojej opinii, oraz na podstawie obserwacji i meldunków z Generalnej Gubernii, są jedynym narodem w Europie, który łączy w sobie wysoką inteligencję z niesłychanym sprytem. Jest to najzdolniejszy naród w Europie, ponieważ żyjąc ciągle w niesłychanie trudnych warunkach politycznych, wyrobił w sobie wielki rozsądek życiowy, nigdzie niespotykany.

Na podstawie ostatnich badań, powadzonych przez Reichsrassenamt uczeni niemieccy doszli do przekonania, że Polacy powinni być asymilowani do społeczności niemieckiej jako element wartościowy rasowo. Uczeni nasi doszli do wniosku, że połączenie niemieckiej systematyczności z polotem Polaków dałoby doskonałe wyniki”.


Tekst ten nie powinien dziwić, ponieważ jest on typowym wyrazem kompleksu jaki Niemcy od stuleci odczuwają w stosunku do nas. Jeżeli ktoś nie wierzy to proszę sobie poczytać opinie na temat Polski Fryderyka II lub Ottona von Bismarcka w których obsesyjna nienawiść miesza się z mniej lub bardziej ukrytym podziwem.

Data powstania memoriału, 4 marca 1944 roku nie jest przypadkowa. Opinie Fuhrera o Polakach była prawdopodobnie efektem klęski tzw. General Plan Ost przewidującego eksterminację milionów Słowian z Europy Środkowej. Pierwszy etap tych zamierzeń Niemcy rozpoczęli na Zamojszczyźnie przystępując do wysiedlania ludności. Ku zdziwieniu okupantów doprowadziło to do zbrojnego oporu w warunkach niemieckiej przewagi i masowego terroru.

Decyzja o podjęciu walki okazała się słuszna mimo, że za każdego zabitego Niemca ginęły całe polskie wsie. Najeźdźcy zorientowali się jednak, że Polacy nie pójdą biernie na rzeź a wymordowanie wszystkich stawiających rozpaczliwy opór wymagałoby zbyt dużej ilości wojska tak potrzebnego na froncie. Wygraliśmy makabryczną licytację z diabłem, któremu musiało to zaimponować.

2) A tutaj trafiłem na spisek przeciw Polsce –

– „My bardzo chętnie poprzemy waszą niepodległość, ale powiedz co zrobić z Waszym przemysłem?”. Szczęka mi opadła, więc mi tłumaczył: „Na Japonię mieliśmy 20 lat czasu, aby się przygotować na ich atak. Okazało się to niewystarczające. Wy z waszym wykształceniem i z waszym przemysłem w ciągu dwóch lat zdestabilizujecie rynki światowe, a my nie będziemy mogli się temu przeciwstawić. Więc, jeśli powiesz, co zrobić z waszym przemysłem, to poprzemy waszą niepodległość.” Warunkiem poparcia niepodległości przez USA było zniszczenie polskiej gospodarki. Warunkiem przyjęcia do UE, jak nam wmawiała wewnętrzna propaganda, była likwidacja hutnictwa, górnictwa, stoczni, cementowni, cukrowni itd. Państwa europejskie przed wejściem do UE, swój przemysł intensywnie dofinansowywały, a nam kazano nasz przemysł zniszczyć. Nasze rządy i społeczeństwo na to pozwoliły. Plan zniszczenia gospodarki pod nazwą „Planu Balcerowicza” Polacy z Lechem Wałęsą na czele przeprowadzili ochoczo. Bezwzględnie wykorzystano ciężką psychozę, na którą zapadliśmy w 1989 roku. Z tej psychozy musimy się otrząsnąć, musimy znaleźć odwagę, by przyznać się, że daliśmy się oszukać jak dzieci. I przypomnieć sobie, że przecież przez wieki nie byliśmy niedołęgami. Po I wojnie światowej od zera potrafiliśmy zbudować II RP, wielkim wysiłkiem całego narodu stworzyliśmy nowoczesny przemysł. Zbudowaliśmy Centralny Okręg Przemysłowy, zbudowaliśmy Gdynię. Polska doganiała czołówkę europejską. Do dzisiaj się tym chlubimy. Po II wojnie, mimo jarzma komunizmu, potrafiliśmy zbudować tak potężny przemysł, że jego konkurencji na rynkach obawiały się nawet USA. Pamięć o Katyniu, Smoleńsku, Jałcie, pamięć o 1939, 1945 i o 1989r nie prowadzi do wrogości z Niemcami, Rosją, Anglią i USA. Pamięć ta musi być żywa, aby nie odbierać politykom argumentów. Szczególnie politycy nie powinni wypominać tego bez potrzeby. Kanclerz Schroeder powiedział: „Niemcy o naszych interesach na wschodzie myśleć muszą zawsze, mówić – nigdy”. Politycy krajów konkurencyjnych znają wiedzę społeczeństwa i jego nastroje /mają wywiad/. To wystarczy by miarkowali swe naciski. Wywołanie społecznej psychozy może całkowicie ubezwłasnowolnić polityków. Taką sytuację mieliśmy 1989r, gdy Polacy gotowi byli rozszarpać każdego krytyka „planu Balcerowicza”, co kosztowało nas utratę przemysłu. W 2004 gdyby „ulica” nie oszalała: „chcemy do Unii”, politycy mogli wytargować bardzo korzystne warunki w traktacie akcesyjnym. Irlandczycy kolejnym „nie” wywalczyli warunki tak korzystne, by powiedzieć „tak”. Niemcy, Francja czy Anglia, mogą bezkarnie łamać zasady UE. Nie tylko z powodu swego bogactwa, lecz również dlatego, że wszyscy wiedzą iż te narody będą bronić swych interesów, z wyjściem na ulicę i zmianą rządu włącznie. Gdy jednak PiS spróbował wesprzeć finansowo stocznie, UE za karę nakazała ich likwidację. Stoczniowcy poszli „na bruk”, lecz ani jeden nie „wyszedł na ulicę”. – całość www.google.pl.

Dokładam jeszcze punkt następnty z bardzo istotnym komentem kolegi Pawła Tonderskiego pod innym moim art.

3) Tak, ten program w Polsce jest prowadzony od lat siedemdziesiątych XX wieku, nosi on nazwę dekapitalizacji przemysłu polskiego, jeżeli można zdekapitalizować czyjś przemysł, ekonomię i gospodarkę, to można i zdekapitalizować cały naród. Ten plan wymyślili ludzie z Grupy Bilderberg, m. in. Kissinger.

“Mogę tylko przypomnieć, że totalna dekapitalizacja polskiego majątku narodowego prowadzona jest od 1975 roku, zgodnie z Programem Kissingera z 1972 roku – “Program strategiczny działalności gospodarczej rządu Stanów Zjednoczonych w krajach postkomunistycznych”. Został opracowany w 1970 roku przez zespół prof. R. Pipesa. Zatwierdzony w 1972 roku przez Departament stanu do realizacji.”

Pozdrawiam Państwa.

“Może i genetyka łąduje broń, lecz to środowisko po­ciąga za spust”.- lek. med. Parnela Peeke, specjalista zdrowia publicznego Fight Fat After Forty

Słowo „genetyczny” jest jednym z terminów, który­mi najbardziej manipuluje się w rozmowach o zdrowiu. Niemal co tydzień w wiadomościach ogłasza się odkry­cia z dziedziny genetyki, informując o genetycznym podłożu niezliczonych problemów, od nowotworów po Uzależnienie się od zakupów. Naukowcy zwykle opisu­ją dany gen raczej jako związany z konkretną chorobą (niż jako bezpośrednią jej przyczynę), ale szczegóły są wypaczane lub mylnie interpretowane. Wiele osób czu­je się zdezorientowanych i nie ma pewności, czym są geny i jak działają. Ostatecznie zaczynamy wierzyć, że geny sprawują bezpośrednią kontrolę nad zdro­wiem. Jednak nie jest to do końca prawda, ponie­waż przejawianie się genów kontroluje środowisko, jakie tworzymy naszym komórkom.

Owszem, istnieją prawdziwe choroby genetyczne, ale dotykają one mniej niż 5 procent populacji. Silniejsze od dziedziczności jest działanie środowiska, a przecież to ty kontrolujesz swoje środowisko. Masz władzę nad tempem starzenia się i chorobami, na które zapadniesz (lub nie). Aktywuj dobroczynne geny i dezaktywuj nie­przyjazne. Zdrowie zależy nie od genów, lecz od komó­rek. Powtórzę jeszcze raz: to na nas spoczywa odpowie­dzialność i to my decydujemy. Wykorzystaj sześć dróg, by wzmocnić zdrowie swoich komórek, a będziesz kon­trolował sposób przejawiania się swoich genów.

CZY ZAWIEDZIE NAJSŁABSZE OGNIWO?
A co z predyspozycjami genetycznymi, o których tak często słyszymy? Co z problemami zdrowotnymi które zwykle określa się mianem „rodzinnych”?
Pomyśl o predyspozycji genetycznej do rozwoju cho­roby jako o słabym ogniwie w łańcuchu, który może się przerwać, ale tylko pod wpływem nadmiernego ob­ciążenia. We właściwym środowisku słabe ogniwo bę­dzie funkcjonowało prawidłowo. Nie do końca praw­dziwe jest stwierdzenie, że jeśli łańcuch pęka (pojawia się choroba), winę za to ponosi tylko słabe ogniwo („zły gen”). Rolę katalizatora odgrywa nadmierny stres bio­logiczny, który możemy kontrolować.

Kiedy wzmacniamy sprawne działanie komórek, pre­dyspozycje genetyczne pozostają raczej w sferze poten­cjalnych niż realnych problemów, bez względu na to, co „występuje w rodzinie”. Niestety ludzie często pod- r-dają się swoim genetycznym predyspozycjom, uwal­niając się – w każdym razie w swoim mniemaniu – od odpowiedzialności za to, jak żyją. Osoba z predyspozycją genetyczną może stwierdzić beztrosko (między jednym kęsem hamburgera i frytek a drugim): „Nic nato. nie poradzę. Wszyscy w mojej rodzinie mają nadwagę”. Przekonanie, że geny i zarazki są głównymi czynnikami warunkującymi nasz stan zdrowia, jest przestarzałe i fatalistyczne. Geny i zarazki należą do czynników, które warto wziąć pod uwagę, ale nie wywołują chorób w taki sposób, jak nam się powszechnie wydaje.
Przyjrzyjmy się genom: czym są, jak działają i co wszyscy możemy zrobić, żeby potencjał zdrowia na nowo znalazł się w naszych rękach, niezależnie od na­szego genetycznego dziedzictwa.

NATURA A POŻYWIENIE
Geny są niczym matryce lub „plany” życia. Zawierają one instrukcje mówiące naszym organizmom, jak z jed­nej komórki rozwinąć się w istotę ludzką. Jednak tyl­ko w przypadku około jednej czwartej genów następuje automatyczna ich ekspresja (aktywacja czy przejawie­nie się), która określa na przykład, czy mamy niebieskie oczy lub kręcone włosy. Większość pozostałych genów przypomina zestaw zakodowanych instrukcji, które po­dobnie jak program komputerowy pozostają uśpione, właściwie nie działając, dopóki ich nie aktywujesz.
Większość genów potrzebuje pewnego katalizatora (środowiskowego lub psychologicznego), by nastąpiła ich ekspresja. Sam fakt występowania w rodzinie danej cechy, „dobrej” czy „złej”, nie oznacza, że każdy członek rodziny posiada tę cechę, a nawet jeśli tak – że musi się ona ujawnić. Często nadmiernie przejmujemy się na­szym dziedzictwem genetycznym. <strongNajważniejsze jest środowisko, które tworzysz dla swoich komórek po­przez swoją dietę i tryb życia. Wprawdzie nie możesz panować nad tym, co dziedziczysz, lecz możesz kontro­lować środowisko, jakie tworzysz dla komórek swoje­go ciała.

Zamiast traktować geny jak absolutny i niezmienny zestaw instrukcji, lepiej patrzeć na nie jak na róż­norodność możliwości, czyli zestaw instrukcji „a co, jeśli”. Jeśli zaistnieją określone warunki, to geny dane­go człowieka ujawnią się w pewien sposób. W innych warunkach te same geny wyrażą się odmiennie. Bio­chemik Roger Williams utrzymywał, że same geny są całkowicie bezużytecznymi nićmi substancji chemicz­nych. W pojedynkę nie mogą decydować o chorobie ani zdrowiu.

Gdyby geny w formie komórkowego DNA były głów­nym czynnikiem sterującym komórką, poniekąd jej „mózgiem”, to obumarłaby bez nich – a przecież tak, się nie dzieje. Naukowcy przeprowadzili doświadczenie polegające na usunięciu jądra komórki i jej DNA. Później jeszcze miesiącami komórka prawidłowo funkcjo­nowała.
Zauważ, jak zmiany w diecie, stylu życia i środowisku w ciągu ostatnich stu lat zbiegły się w czasie z ogromnym wzrostem liczby zachorowań na choro­by przewlekłe. Na przykład w 1900 roku na nowotwo­ry chorowało tylko 3 procent populacji Stanów Zjedno­czonych. Obecnie zapada na nie 50 procent mężczyzn i 40 procent kobiet. Nasze środowisko zmieniło się dramatycznie, że obwinianie odziedziczonych genów za wzrost zachorowalności jest pozbawione logiki.

Zwróć uwagę, jaki wpływ na ekspresję genów mają, czynniki środowiskowe. Na przykład temperatura śro­dowiska oddziałuje na aktywność genów, które odpo­wiadają za ubarwienie królików himalajskich. Króliki te, przyzwyczajone do niskich temperatur, zwykle mają czarne uszy, przednie łapy, nosy i ogony. Jednak u tych samych królików hodowanych w wyższych temperatu­rach ciemne ubarwienie nie występuje. Czyli te same króliki, te same geny, ale różne środowiska – i efek­tem jest różna ekspresja genów. Podobnie rośliny, ktore cechuje genetyczna zdolność kwitnięcia i owocowa­nia, kwitną i mają owoce tylko wówczas, gdy określony zestaw warunków środowiskowych (takich jak tempe­ratura, nasłonecznienie i wilgotność) „włączy” wymagane geny. Na tej samej zasadzie funkcjonują „geny choroby”. Kiedy ludzie przeprowadzają się z jednej czę­ści świata do innej, przejmując dietę i styl życia nowe­go środowiska, także wykształcają się u nich warunki sprzyjające rozwojowi choroby typowej dla danego regionu. I tak gdy mieszkańcy krajów o niskich wskaźni­kach zachorowalności na choroby serca i nowotwory, na przykład Japonii, przeprowadzają się do USA albo do Europy, zapadają na te choroby w podobnym stop­niu jak reszta miejscowej populacji.

Omawiając kwestię dziedziczności, nie sposób po­minąć fascynującego tematu długości życia. Badania wskazują na jeden czynnik, który konsekwentnie wy­dłuża życie – na dietę niskokaloryczną. Dzieje się tak za sprawą ekspresji genów. Badanie przedstawione w czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences” we wrześniu 2001 roku wykazało, iż dieta wy­sokokaloryczna (typowa zachodnia dieta) wywoływała zmiany, które ograniczały ekspresję genów chronią­cych przed chorobami i aktywowały geny przyspieszające proces starzenia się. Na szczęście badanie dowiod­ło również, że u starszych osobników żywionych mniej kalorycznymi pokarmami zaledwie przez cztery tygo­dnie około połowa przypadków aktywacji genów odpo­wiedzialnych za proces starzenia się uległa cofnięciu, Zmiana wewnętrznego środowiska komórkowego (przez ograniczenie liczby kalorii) nie tylko pomaga zapobiegać aktywacji genów procesu starzenia się u ludzi młodych, lecz może też spowolnić, a nawet odwrócić ten proces u osób starszych.

Biolog Steven Rosę w swojej książce Lifelines (1997) zwrócił uwagę, iż większość procesów, jakie zachodzą w komórce, jest przynajmniej w takim samym stopniu wytworem środowiska wewnątrz i wokół komórki jak wytworem jej DNA. Środowisko tworzymy za pomocą naszej diety, kontaktu z toksynami, stylu życia, a na­wet myśli, przekonań i sposobu patrzenia na świat. Zdaniem biologa, „organizmy są aktywnymi rozgrywającymi swojego losu”.
Istotnie, nawet stan umysłowy wpływa na środowi­sko, jakie tworzymy naszym komórkom i genom. Ko­mórki są zależne od tego, jak mózg interpretuje środowisko i wykorzystuje układ nerwowy, aby przekazać im informacje, co mają robić. Sposób postrzegania rzeczy­wistości przez daną osobę może bardzo silnie oddziały­wać na ekspresję genów. Na przykład wskaźnik umie­ralności jest wyższy wśród osób, które rok lub dwa lata wcześniej przeszły na emeryturę. Dlaczego? Czy mózg interpretuje to zdarzenie jako informację, że „życie” się skończyło, i wywołuje odpowiednią ekspresję genów? Lekarz medycyny Deepak Chopra, autor wielu książek, pionier i lider w dziedzinie medycyny ciała i umysłu, często powtarza na wykładach: „Proces starzenia się jest błędem”. Innymi słowy, ponieważ obserwujemy to zjawisko wokół nas, wierzymy, że i my się zestarzeje­my. Dosłownie aktywujemy własne geny odpowiedzial­ne za starzenie się organizmu. Czyż mógł to być jeden z powodów, że tradycyjnie zdrowe ludy, na przykład Hunzowie, żyli tak długo? Czy członkowie tego plemienią, przekonani o możliwości długiego życia w zdrowiu, w istocie odpowiednio instruowali swoje geny? Wiele dowodów potwierdza, że nasze przekonania znacząco wpływają na działanie komórek i ekspresję genów.

CELOWE USZKODZENIE DNA
Współczesna dieta i tryb życia mogą prowadzić do uszkodzeń genów, niezależnie od odziedziczonych pre­dyspozycji. Uszkodzenia genetyczne nie tyle wywołu­ją ekspresję zakodowanej informacji genetycznej, ile zmieniają kod. Zmianę w kodzie genetycznym nazywa się mutacją. Może ona nastąpić zarówno z przyczyn na­turalnych, jak i w wyniku uszkodzenia spowodowane­go działaniem człowieka. Jedna z teorii na temat pro­cesu starzenia się mówi o tym, że zachodzące przez całe życie mutacje genów wywołują stopniową utratę sprawności i odporności. Zdolność genów do mutowa-nia ma nie tylko negatywne aspekty; jest nieodłączną częścią procesu ewolucji i adaptacji do zmieniających się warunków.

Za szkodliwe mutacje odpowiadają substancje che­miczne i promieniowanie, które mogą prowadzić do drastycznych i nieprzewidywalnych zmian w kodzie genetycznym. W genach zawarte są podstawowe pla­ny tworzenia, naprawiania i rozmnażania organizmu i dlatego przypadkowa zmiana tych planów niesie duże ryzyko. Co by się stało, gdybyś zaczął na chybił trafił wprowadzać zmiany do projektu swojego domu? Drzwi, okna, ściany, a nawet całe pomieszczenia znalazłyby się w dziwnych miejscach. Tak się właśnie dzieje przy uszkodzeniach genetycznych.

Co powoduje mutacje genetyczne?
*Promieniowanie jonizujące. Niemal połowa ekspozycji przeciętnego człowieka na działanie promieniowania jonizującego pochodzi z przeświet­leń rentgenowskich i z radioterapii. Unikaj tego typu promieniowania, chyba że jest naprawdę ko­nieczne. To dziwne, że lekarze dopatrują się źródeł choroby w genetyce, jednocześnie dokonując ol­brzymich uszkodzeń genetycznych za pomocą środków farmaceutycznych i prześwietleń rentge­nowskich.
*Promieniowanie niejonizujące. Tworzy je prze­pływ elektryczności, który może wpływać na geny,
choć dowody na to są mniej oczywiste. Zasadni­czo staraj się nie przebywać w pobliżu włączonych urządzeń elektrycznych lub unikaj przedłużonego kontaktu z nimi.
*Toksyny. Zaliczają się do nich syntetyczne prze­mysłowe substancje chemiczne, leki, tytoń, alko­hol i pozostałości substancji chemicznych w mię­sie czy przetworach mlecznych, jak polichlorowane bifenyle i dioksyny. Mutagenne i rakotwórcze sub­stancje chemiczne powstają głównie w pokarmach podgrzanych do wysokich temperatur lub okop­conych (jak przy grillowaniu).

Komórka wystawiona na działanie toksyn lub promieniowania może obumrzeć albo jej geny mogą uszkodzeniu. Zmutowany gen może na stałe zmienić sposób działania komórki, często prowadząc do niedo­borów, toksyczności i choroby. Ponadto zmienione ko­mórki (ze zmutowanymi genami) mogą się dzielić, prze­nosząc mutację do coraz większej liczby kolejnych komórek. Skutki tego powielania bywają albo znikome, albo druzgocące. Nowotwór rozwija się zwykle właśnie przez podział komórek. Co gorsza, jeśli mutacje gene­tyczne nastąpiły w komórce rozrodczej, to w 50 procen­tach jest prawdopodobne, że zostanie ona przekazana potomstwu. Zniszczone lub uszkodzone komórki i geny mogą prowadzić do przedwczesnego starzenia się i roz­woju różnych schorzeń, takich jak nowotwory, słaba odporność na infekcje, stres, zmęczenie, a nawet nie­przystosowanie społeczne.

To wcale nie geny powodują starzenie się i choroby. Powodujemy je my sami. Wystawiamy nasze komórki na działanie toksyn i promieniowania, które w pierw­szej kolejności odpowiadają za mutacje genetyczne. Styl życia w XXI wieku w niespotykanym dotąd stop­niu i alarmującym tempie przyczynia się do uszkodzeń i mutacji genetycznych. Jak pisze naukowiec Richard Lewontin w książce Human Diversity (1982): „Uważa się, że w związku z przedsięwzięciami technologicznymi w dziedzinie promieniowania jonizującego i chemii syn­tetycznej współczesne istoty ludzkie oraz łańcuch po­karmowy, na którym opiera się ich życie, ulegają znacz­nie szybszej mutacji niż taka, do jakiej biologia była dotychczas przyzwyczajona”.

Na szczęście w odpowiednich warunkach uszkodze­nia genetyczne można naprawić. Musimy nie tylko uni­kać uszkodzeń genetycznych, lecz również dostarczać genom surowce (składniki odżywcze), których potrze­bują do samodzielnej naprawy.

ŻYWNOŚĆ GENETYCZNIE MODYFIKOWANA TO RYZYKOWNY INTERES
Obecnie w każdej dyskusji na temat genetyki po­rusza się temat potężnych technologii genetycznych, które są wykorzystywane zwłaszcza w przemyśle spo­żywczym. To, co jeszcze poprzedniemu pokoleniu wy­dawało się fenomenem, obecnie staje się możliwe dzięki współczesnej inżynierii genetycznej. Niemniej kwestia potencjalnych zagrożeń tych technologii dla ludzkie­go zdrowia pozostaje sporna. Naukowcy z przeciwnych obozów wciąż dowodzą swoich racji. Owe technologie niosą potencjał zarówno wielkich dokonań, jak i katastrofy. Nie mamy wystarczająco wielu badań, żeby przewidzieć, co się stanie w przyszłości, lecz te badania, które są dostępne, dają powody do poważnego niepoko­ju, a nawet strachu. Nie zalecam spożywania żywno­ści genetycznie modyfikowanej, gdyż, moim zdaniem, może ona zawierać więcej toksyn, być uboższa w skład­niki odżywcze i potencjalnie niebezpieczna pod innymi względami.
Nigdy wcześniej w historii ludzkości człowiek nie spo­żywał genetycznie modyfikowanych pokarmów. Dopie­ro w ostatnich latach opracowaliśmy technologie, które pozwalają wytwarzać takie produkty. Obecnie inżynie­ria genetyczna szybko się rozwija, przy czym proces ten jest słabo kontrolowany i prawie w ogóle nie roz­waża się jego długoterminowych skutków. Większość żywności sprzedawanej w supermarketach zawiera już genetycznie zmodyfikowane składniki. Tymczasem nie przeprowadzono wystarczająco wielu badań, szczegól­nie długookresowych, żeby zagwarantować bezpieczeń­stwo takiej żywności. Przeciwnie, istnieje mnóstwo do­wodów potwierdzających jej szkodliwość.

Jeśli nadal będziemy produkować i konsumować żywność genetyczne modyfikowaną, jej ogromne ilości w zasobach pożywienia spowodują, że nie będzie moż­na zapobiec zanieczyszczeniu genetycznemu pokar­mów. Jeśli kiedykolwiek ich szkodliwość zostanie do­wiedziona, straty będą nieodwracalne. Nieoczekiwane skutki spożywania tej żywności mogą ujawnić się do­piero po wielu latach, kiedy będzie już za późno na jej wycofanie. Nasi naukowcy robią, co w ich mocy, ale w przypadku eksperymentów genetycznych możliwości nieprzewidzianych działań ubocznych są prawie nie­skończone. Oto jeden ze scenariuszy: z czasem gene­tycznie modyfikowane organizmy wchodzą w reakcje ze środowiskiem, mutują, ewoluują i przekazują swoje zmutowane cechy innym spokrewnionym lub niespokrewnionym organizmom, łącznie z istotami ludzkimi. Wywołuje to reakcję łańcuchową w całym ekosystemie, zagrażając życiu na Ziemi w znanej nam postaci. Wiem, że ten scenariusz brzmi dramatycznie, ale manipulacja genami i przebiegiem ewolucji jest ryzykowną grą.

Czy w twoim ziemniaku pływa meduza?
Produkowanie nowej żywności na drodze inżynierii genetycznej nie należy do błahostek. Inżynierowie genetyczni kroją, łączą i przenoszą geny między zupełnie niezwiązanymi gatunkami, aby stworzyć kombinacje, które nigdy nie miałyby szans pojawić się w naturze. Naukowcy wprowadzają geny meduzy do ziemniaków, geny skorpiona do warzyw, ludzkie geny do organi­zmów świń i geny ryby do pomidorów. Idealna precy­zja przy wykorzystaniu technik łączenia genów i do­kładna wiedza na temat tego, co w efekcie powstanie, prawie niemożliwe. Naukowcy z prestiżowego Rowett Institute w Szkocji przebadali różne partie transgenicz-nych ziemniaków i odkryli istotne różnice w skutkach wprowadzenia tego samego genu. Dwa rzędy ziemniaków, do których wprowadzono ten sam gen, uprawiane w tych samych warunkach, wykazywały 20-procen-tową różnicę w zawartości białka, co potwierdziło nieprzewidywalność wpisaną w modyfikację genetyczną.
Żywność genetycznie modyfikowana może mieć od­mienną wartość odżywczą oraz zawierać alergeny i tok­syny, które w naturalnych warunkach byłyby nieobecne (włącznie z odmianami nietypowymi dla tych produk­tów). Na przykład geny orzechów brazylijskich wyko­rzystano przy opracowaniu nowego gatunku soi. Jed­nak osoby z alergią na orzechy brazylijskie mocno na nią reagowały. Na szczęście problem został wykryty, zanim komukolwiek stała się krzywda. Inne rodzaje żywności transgenicznej mogą stwarzać podobne za-grożenia. Badanie z 1999 roku, które przedstawiono w brytyjskim czasopiśmie medycznym „Lancet”, wykazało, że genetycznie modyfikowane ziemniaki uszko­dziły żołądki i nabłonek jelit szczurów. Choć ludzie też spożywają takie ziemniaki, nie przeprowadza się u nich tego rodzaju testów.
Czy pamiętasz jedną z „afer zdrowotnych” z drugiej połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku? U wielu osób, które zażyły niezbędny aminokwas zwany tryptofanem (stosowany w walce z depresją i innymi proble­mami emocjonalnymi), wystąpiły fatalne w skutkach reakcje. Trzydzieści siedem osób zmarło, u tysiąca pięciuset nastąpiło trwałe kalectwo, a u pięciu tysięcy rozwinęła się ciężka choroba. Jak się okazało, pewien Japoński producent wytwarzał tryptofan, wykorzystują genetycznie zmodyfikowaną bakterię, która umożliwiała intensywną produkcję preparatu, ale jednocześni powodowała powstanie trucizny nerwów. Oczywiście owa trucizna nie istniała, dopóki nie została stworzona, drogą inżynierii genetycznej, więc nie mogły jej wykryć istniejące testy bezpieczeństwa. Problem z żywnością transgeniczną polega właśnie na tym, że nie możemy wykonywać testów na toksyny, których nie znamy. Je­dzenie żywności genetycznie modyfikowanej może mieć nieprzewidziane skutki.

Supermarkety są pełne eksperymentów genetycznych
Według danych opracowanych przez czasopisma branżowe przemysłu spożywczego, około 70 procent przetworzonej żywności z naszych supermarketów mia­łoby pozytywny wynik testu na zawartość składników transgenicznych. Najczęściej modyfikowane produkty tojtukurydza, soja, pomidory, dynia ozdobna, rzepak, papaja i odmiana ziemniaków Russet Burbank. Opra­cowuje się również inne produkty żywnościowe, na « przykład jabłka, ryż, pszenicę, brokuły, ogórki, marchew, melony winogrona. Ich genetycznie modyfikowane wersje są już dostępne w sklepach albo wkrótce się pojawią.
Na podstawie wyników badania przeprowadzone­go przez „Consumer Reports” w 1999 roku wiadomo, że tylko jedna trzecia Amerykanów zdaje sobie sprawę z tego, iż kupuje i spożywa żywność genetycznie mo­dyfikowaną. Agencja ds. Żywności i Leków nie wyma­ga, aby pokarmy te były oznaczone jako „genetycznie kodyfikowane”, a konsumenci nie wiedzą, co kupu­ją. Ludzie zaopatrują się w tak zwane „świeże” produk­ty, nieświadomi tego, że nie powstały one w naturalny sposób. Jak zwykle najlepiej kupować tylko świeżą ekologiczną żywność. Jeśli nie masz dostępu do eko­logicznych produktów, unikaj tych wytwarzanych na skalę przemysłową, szczególnie kukurydzy i soi (włącznie z tofu), które najprawdopodobniej były genetycz­nie modyfikowane. Nie spożywaj przetworzonych i go­towanych produktów, gdyż 70 procent z nich zawiera składniki transgeniczne, w tym często soję jako ukry­ty składnik.

Obecnie nie można nawet mieć pewności, że żyw­ność ekologiczna jest wolna od genetycznie modyfiko­wanych składników. Podczas zbiorów, przeładunku, transportu i przemiału nie można dokładnie oddzielić upraw ekologicznych od genetycznie modyfikowanych. Poza tym owady, ptaki i wiatr przenoszą nasiona i pyłek z roślin transgenicznych na uprawy ekologiczne i do­chodzi do zapylenia krzyżowego. Uprawy amerykań­skie są tak zanieczyszczone modyfikacją genetyczną, że Australijska Federacja Rolnictwa Ekologicznego ogłosi­ła w 2001 roku, że nie może dłużej weryfikować czysto­ści ekologicznych zbiorów importowanych z USA. Z ko­lei Farm Yerified Organie (amerykańska agencja, która przyznaje certyfikaty ekologicznego rolnictwa) wydała następujące oświadczenie: „Zanieczyszczenie GM [genetyczną modyfikacją] amerykańskich artykułów spo­żywczych jest tak powszechne, iż naszym zdaniem, rolnicy z Ameryki Północnej nie mają możliwości zaopatrywania się w nasiona niemodyfikowane”. Testy na obecność obcego materiału genetycznego w naszych, rzekomo nieskażonych, ekologicznych uprawach ku­kurydzy, soi i rzepaku mają wynik pozytywny.

Jak wiadomo, rolnictwo przemysłowe produkuje chore rośliny chore muszą być spryskiwane nawożąmi sztucznymi i pestycydami, gdyż inaczej nie przeżyją. Aby ograniczyć zużycie pestycydów, pewne genetycznie modyfikowane uprawy (na przykład kukurydzy i ziem-niaków) są tak opracowane, że samoistnie wytwarza­ją toksyczne pestycydy. Te rośliny stają się w zasadzie własnymi fabrykami pestycydów. Nie jest znane długo­terminowe oddziaływanie tych pestycydów na zdrowie. Uprawy te z pewnością stwarzają możliwość długofa­lowych niedoborów składników odżywczych, toksycz­ności, a nawet mutacji genetycznych u ludzi. W wyda­niu czasopisma „Naturę” z grudnia 1999 roku podano, że genetycznie modyfikowane uprawy przystosowane do produkcji własnych pestycydów w rzeczywistości zatruwają glebę. Pestycydy spływające po korzeniach rośliny zabijają pożyteczne bakterie obecne w glebie, zakłócając jej sieć pokarmową i zagrażając jej czysto­ści. Nie trzeba wyjaśniać powagi tego problemu. Jakość gleby ma ogromny wpływ na kondycję i zawartość od­żywczą upraw.
Organizmy transgeniczne budzą wątpliwości, ponie­waż niezwykle trudno je kontrolować. Geny nie istnie­ją oddzielnie, lecz są częścią wzajemnie oddziałujących na siebie sieci. Łączenie genów daje nie tylko cechy po­żądane, lecz niesie też inne, nieprzewidywalne skutki. Po co niepotrzebnie ryzykować, skoro gatunki stworzo­ne przez Matkę Naturę świetnie funkcjonują?

„Postęp”? Jakim kosztem?
Dostawcy genetycznie modyfikowanych nasion, na przykład firmy Archer Daniels Midland i Monsanto, uważają się za pionierów technologii, która może słu­żyć ludzkości i oferować jej niezliczone korzyści teraz i w przyszłości. Specjaliści w tej dziedzinie przekonują, że żywność genetycznie modyfikowana zwiększa plo­ny i jest konieczna, aby zapewnić pożywienie naszemu „głodującemu” światu. Ich zdaniem, można opracować uprawy, które ograniczą zanieczyszczenie środowiska pestycydami, gdyż rośliny same wewnętrznie wytwarza­ją pestycydy. Naukowcy twierdzą, że można tak zmody­fikować rośliny, aby były odporne na chemiczne środki chwastobójcze, co pozwoli rolnikom dowolnie używać tych środków. W przyszłości zostaną prawdopodobnie opracowane rośliny bardziej wytrzymałe na surowe wa­runki klimatyczne, co umożliwi uprawy w rejonach dzi­siaj do tego nieprzystosowanych. W perspektywie jest także inżynieria genetyczna roślin o zwiększonej war­tości odżywczej. Owszem, żywność transgeniczna może być niezwykle obiecująca, ale jak zawsze musimy brać pod uwagę pełny obraz sytuacji.
Żywność genetycznie modyfikowana niesie również olbrzymie ryzyko, ale motywacja finansowa do prowa­dzenia badań nad negatywnymi aspektami tej żywno­ści jest znikoma i wiele środowisk woli ignorować tę kwestię. Testy bezpieczeństwa dla nowo powstających gatunków powinny być co najmniej tak rygorystycz­ne jak te dla dodatków do żywności. Tymczasem żad-s, na z instytucji nadzorujących nie jest odpowiedzialna za żywność genetycznie modyfikowaną. Na przykład w USA osiem agencji rządowych działa na podstawie dwunastu różnych ustaw, lecz żadna z tych organiza­cji nie zajmuje się konkretnie żywnością genetycznie modyfikowaną. Firmy biotechnologiczne przeprowadzają własne badania i nie muszą informować Agen­cji ds. Żywności i Leków o potencjalnych problemach. Choć w przemysł ten zaangażowane są wielkie korpO’ racje i olbrzymie sumy pieniędzy, polegamy niejako na kodeksie honorowym. Ludzie mają przynajmniej prawo wiedzieć, co jedzą. Powinniśmy nalegać na to, aby żywność transgeniczna była opatrzona odpowiednimi etykietami. Zachęcam do aktywności obywatelskiej: skon­taktuj się z lokalnym samorządem, którego członków wybierałeś, i podziel się swoimi wątpliwościami co do żywności genetycznie modyfikowanej.

BŁĘDNE PRZEKONANIA NA TEMAT WAD WRODZONYCH
Wady genetyczne i wrodzone należą do głównych kwestii związanych z genetyką, wokół których istnie­ją liczne nieporozumienia. Większość osób zakłada, że stan organizmu w momencie narodzin jest określony genetycznie. To nieprawda. Na każdy etap rozwoju no­worodka wpływały warunki w łonie matki. Wady spo­wodowane przez niesprzyjające warunki w łonie należą do wrodzonyc a nie genetycznych.
Rozwój dziecka mocno obciąża organizm matki, któ­ry w związku z tym wymaga dużo większych niż nor­malnie dostaw składników odżywczych. Jeśli matka nie dostarcza organizmowi odpowiednich ilości substancji odżywczych, może to poważnie wpłynąć na rozwój pło­du. Wady wrodzone, czyli biochemiczne i fizyczne wady występujące przy narodzinach, nie są określo­ne genetycznie, lecz mają te same dwie przyczyny co każda choroba: niedobory i toksyczność.
Jeśli w komórkach matki nie ma niedoborów skład­ników odżywczych ani toksyn, szansę jej dziecka na zdrowe życie są dużo większe. Tkanki i komórki bardzo intensywnie rosną, w miarę jak płód przechodzi kolej­ne fazy rozwoju. Komórki, które szybko się dzielą, są narażone na większe ryzyko niedoborów odżywczych, nadmierne ilości niektórych hormonów lub obecność Pewnych toksyn. Takie warunki mogą zmienić proces kształtowania się tkanek u niemowlęcia, trwale wpływają na fizyczną i umysłową sprawność dziecka.
Niesprzyjające środowisko w łonie matki sprawi że rozwijający się płód musi w jakiś sposób równowa żyć niedobory i toksyczność. Działania te dużo kosztu ją młody organizm, a ich skutki często są niewidoczne i nie dają się przewidzieć. Może układ nerwowy okaże się uszkodzony i dziecko będzie miało niższy iloraz in­teligencji, niż mogłoby mieć w innych okolicznościach Może układ trawienny dziecka nie rozwinie się w pełni prowadząc do problemów z trawieniem, chorób i krót­szego życia. Może układ krążenia nie będzie całkowicie sprawny, uniemożliwiając docieranie do tkanek odpo-wiednich ilości składników odżywczych i tlenu, co z ko­lei spowoduje rozwój chorób i przedwczesne starzenie się. Może dziecko urodzi się z rozszczepem podniebie­nia, zdeformowaną stopą lub wadą serca.
Niektóre z tych problemów są widoczne przy narodzi­nach, lecz większość nie. Kiedy są zauważalne, kładzie­my je na karb genetyki, mimo że należą, do wad wrodzonych.
Aby ich uniknąć, rodzice (szczególnie przed ciążą i w jej trakcie) muszą trzymać się sześciu dróg. Dzię­ki temu usprawnią funkcje komórkowe swoich orga­nizmów i ograniczą prawdopodobieństwo wystąpienia wad wrodzonych u swoich dzieci.

WYBRAĆ PRZEZNACZENIE
Chociaż idealne odżywianie, idealne geny, czyste śro­dowisko i idealne zachowanie nie istnieją, właśnie te czynniki piszą historię twojego życia i decydują, ile bę­dzie miała rozdziałów.
Wzajemne oddziaływanie odziedziczonych genów, ilości dostarczanych składników odżywczych, śro­dowiska i naszych myśli oraz przekonań jest katalizatorem, który określa nasz obecny stan zdrowia lub choroby oraz długość życia.
Zmieniając warunki wewnątrz organizmu, możesz sygnalizować genom różne sposoby ekspresji. Nasze społeczeństwo skłania się ku poglądowi, że choroba jest efektem procesu starzenia się. Nieprawda. Plemię ^ Hunzów i inne znane zdrowe populacje dożywały bar­dzo późnego wieku bez chorób. Choroba jest skutkiem tempa, w jakim się starzejemy, a nie liczby lat spędzonych na Ziemi. Wpływ na to tempo mają “geny starzenia się”, które możemy dezaktywować – wybór należy do nas.
Możesz stworzyć młodszą i zdrowszą wersję siebie, zgodnie z sugestią lekarza medycyny Arthura Yandera, autora książki Nutńtion, Stress & Toxic Chemicals: Ań Approach to Environ.men.tal Health Controversies (1981). Doktor Yander twierdzi, że „poprzez zmianę ekspresji genów różne rodzaje środowiska mogą stwo­rzyć (…) niezliczone rodzaje «ciebie»”.
Przyjmując, iż odziedziczone geny wywołują choro­bę, zakładamy, że choroba pojawia się bez względu na czynniki związane z żywieniem i stylem życia – inny­mi słowy, bez względu na środowisko. Nie jest to prawda i dlatego mamy tak przemożny wpływ na równowa­gę między zdrowiem a chorobą. Geny są istotne, lecz stanowią jedynie mały element dużo większej układan­ki. Zasadniczo istnieje tylko jedna choroba (niewydol­ność komórek), która ma tylko dwie przyczyny (niedo­bory i toksyczność).
Niezależnie od przepisu, o wartości dania decydu­ją jego składniki. To samo dotyczy komórki. Gdy ko­mórka otrzymuje odpowiednie składniki odżywcze, jest wolna od toksyn i znajduje się w sprzyjającym środo­wisku, wówczas aktywują się geny, które podtrzymują zdrowie, a geny odpowiedzialne za starzenie się i cho­roby pozostają uśpione. Krótko mówiąc, twoje komór­ki są zdrowe i ty cieszysz się zdrowiem. Stwórz sprzy­jające środowisko dla swoich genów i chroń je przed uszkodzeniami, żebyś mógł podążać „drogą genetyki” w stronę zdrowia.

Jak zrobić mydło kastylijskie

Mydło kastylijskie składa się w 60% z oliwy z oliwek, a jeśli dodasz do niego skórkę z pomarańczy i płatki nagietka, to otrzymasz mydło, z którym nie wiesz co lepiej jest zrobić: użyć do celów toaletowych czy zjeść….  żartuję oczywiście, bo mydła jeść nie wolno pod żadnym pozorem.

Takie właśnie miałam wrażenie, kiedy odpakowałam niepozornie zapakowaną paczuszkę nadaną w Irlandii przez koleżankę bloggerkę. Pachnie jak ciasto pomrańczowe – aż szkoda, że nie mogę tu załączyć zapachu.

Takie mydło można zrobić samemu w domu – poniżej przepis.

mydlo-kastylijskie

Składniki

  • 750 g oliwy z oliwek, ale jeśli robisz pierwszy raz, może być inny tłuszcz, ale wtedy będą inne ilości oraz proporcje w stosunku do ilości wodorotlenku sodu, które podaję poniżej
  • 90,79-96,84 g wodorotlenku sodu/sody kaustycznej (NaOH)
  • 249 g wody destylowanej lub naparu ziołowego zgodnego z własną preferencją  << z własnego doświadczenia, może być woda mineralna z ph powyżej 7 >>
  • dodatkowe składniki podnoszące walory wizualno-aromatyczne dodaj według własnych upodobań np. rozdrobniona skórka pomarańczowa, płatki nagietka (z naparu), olejki eteryczne, kawę, płatki owsiane

Podane ilości wody i wodorotlenku sodu trzeba dokładnie odmierzyć, ponieważ jeśli NaOH będzie za mało, mydło będzie maziste i mniej trwałe, a jeśli za dużo będzie zbyt ostre.

Jeśli robisz mydło po raz pierwszy, możesz użyć innego oleju (nie będzie szkoda, jak coś nie wyjdzie). Wtedy proporcje tłuszcz/NaOH będą następujące:

750 g oleju słonecznikowego/ 91,13-97,20 NaOH

750 g oleju palmowego/94,84-101,16 NaOH

750 g margaryny/90,79-96,84 NaOH

750 g oleju z pestek winogron/ 86,74-92,52 NaOH

Inne oleje można sobie przeliczyć na tej stronie dostępnej w j. niemieckim.

W tabelce ‘Basisöle, Spezialöle und Zusatzstoffe’ wpisz w gramach ilość wybranego tłuszczu, z którego chcesz zrobić mydełko, bez ‘g’ za cyferkami. Następnie kliknij ‘Lauge berechnen’ i  w nowym okienku otworzy się strona – po lewej jest lista i waga użytych tłuszczy (możesz wpisać więcej niż 1), a po prawej w tabeli ‘Laugentabelle (NaOH)’ znajdziesz ilość procent niezmydlonego tłuszczu w gotowym mydle ‘% Überschussfett’ oraz
ilość potrzebnego NaOH.

Na dole znajdziesz opisy:

0-3% (na pomarańczowo) niezmydlonego tłuszczu daje mydło ostre, nie nadające się użytku toaletowego, co najwyżej co prania.

4-10% (na lawendowo) niezmydlonego tłuszczu daje dobre mydło toaletowe.

11-15% (na zielono) niezmydlonego tłuszczu daje mydło miękkie i mniej trwałe – można je chcieć uzyskać tylko w określonych wypadkach.

<< pierwsze dwie moje próby to miałem około 35% nie zmydlonego tłuszczu przez to że za mało mieszałem ale to coś co mi wyszło to z kolorem było bliżej do białego i bardzo twarde>>

Proporcje wody określaj zawsze w stosunku do ilości użytych tłuszczy i powinna to być zawsze 1/3 użytego tłuszczu. Większa ilość wody powoduje większą miękkość mydła i jest to sprawa gustu – jak zrobisz mydełko kilka razy sama będziesz wiedzieć najlepiej. Eksperymentuj również z mniejszą ilością wody.

Argumenty za mniejszą ilością wody w mydle domowej roboty: mydełko szybciej schnie i po cięciu jest gotowe na następny dzień oraz jest ładniejsze – mniejsze prawdopodobieństwo, że zostanie zdeformowane przy wyjmowaniu, ale to akurat tylko optyczny mankament

Można również zamiast NaOH użyć wodorotlenku potasu (KOH), wtedy proporcje do tłuszczu będą zupełnie inne – możne je także przeliczyć w w/w kalkulatorze.

Sprzęt

  • garnek stalowy lub emaliowany – bez żadnych uszkodzeń, bez teflonu i innych powłok
  • 2 słoiki – jeden mniejszy, drugi większy
  • drewniana łyżka << i blender do mieszania oleju z wodnym roztworem sody >>
  • gogle pływackie lub narciarskie
  • grube gumowe rękawice
  • dokładna waga elektroniczna
  • pudełeczka lub foremki drewniane lub plastikowe

Jak zrobić mydło
Po pierwsze założyć gogle i rękawice, najlepiej założyć ubranie z długim rękawem, pochować jedzenie, naczynia i sztućce oraz otworzyć jak szeroko okno.

  • Odważ wodorotlenek sodu (NaOH) i umieść  w mniejszym słoiczku.
  • Odmierz wodę, wlej do większego słoika i ustaw go w zlewozmywaku.
  • Powoli wsypuj wodorotlenek sodu do wody – cały czas delikatnie i powoli mieszając. W wyniku reakcji chemicznej słoik nagrzeje się do temperatury ok. 70C. Zostaw do lekkiego ostygnięcia do temp. 40-50C.
  • Tłuszcze podgrzej na ogniu do temperatury 40-50C i zestaw.
  • Gdy zarówno tłuszcz, jak i zawartość słoiczka będą miały podobną temperaturę 40-50C możesz je zacząć łączyć.
  • Powoli wlewaj zasadę do tłuszczu, cały czas powoli mieszając drewnianą łyżką. << trzeba że tak powiem nap****lać tą łyżką że sie dobrze wymieszało albo użyć blendera, wtedy max 5 minut wystarczy
  • W miarę ochładzania masa będzie powoli gęstnieć i po około 15 minutach osiągnie konsystencję budyniu.
  • Można wtedy już zacząć przelewać do przygotowanych pudełeczek i naczyń.
  • Zanim przelejesz do foremek/pudełeczek, dodaj inne składniki wybrane według własnego upodobania.
  • Na 24 godziny koniecznie trzeba jeszcze napełnione naczynia zawinąć w coś co zatrzyma temperaturę, gdyż nadal w mieszaninie będą zachodzić reakcje chemiczne (zmydlanie)
  • Na następny dzień, pokroić mydło na kostki i zostawić w spokoju na 4-6 tygodni.
  • Używać lub obdzielić przyjaciół po upływie 4-6 tygodni, gdyż dopiero wtedy można używać.

Uwaga!
Roztwór NaOH jest silnie żrący, dlatego koniecznie trzeba przestrzegać zasad bezpieczeństwa podczas przygotowania roztworu i pracy z nim.

Jeśli zasada wejdzie kontakt ze skórą, należy spłukać dużą ilością zimnej wody <<plus ewentualnie woda z kwaskiem cytrynowym >>, a w razie dostania się do oczu trzeba natychmiast jechać do lekarza.

Nigdy nie wlewaj wody do suchego wodorotlenku sodu (NaOH).

Suchy NaOh przechowuj w zamkniętym, koniecznie opisanym opakowaniu i umieść w bezpiecznym miejscu.
Jeśli zachowasz ostrożność ryzyko poparzenia jest małe. Samo NaOH ma postać kuleczek, które nie tak łatwo porozsypywać, ale mimo to pracuj z nim uważnie i powoli.

NaOH można kupić w hurtowniach chemicznych lub w Internecie.

Koszty

Koszt ogólny wyprodukowania sobie 1 kilograma mydełka kastylijskiego w domu jest uzależniony w największym stopniu od użytego tłuszczu i może się wahać od 10 zł do 25 zł, co po podzieleniu na kostki ok. 100 g wychodzi 1,1 zł do 2,50 zł.  <<Kupując inny olej niż oliwa z oliwek cena jest jeszcze niższa>>

Mydło jak powstaje i czym jest od strony chemicznej? 
Produkcja mydła, nawet domowym sposobem jest oparta na jednej z najstarszych  syntez chemicznych. Mydło powstaje w reakcji hydrolizy glicerydów (tłuszcze). Hydroliza ta prowadzi do otrzymania soli kwasów tłuszczowych i gliceryny. Przykładem soli jest – palmitynian sodowy C15H31COONa. Mydło otrzymane w w/w przepisie to mieszanina (emulsja) soli sodowych wyższych kwasów tłuszczowych, gliceryny, wody i użytego oleju.

Mydła różnią się od siebie składem i metodą obróbki. Można zrobić je z oliwy z oliwek, wtedy otrzymamy mydło kastylijskie, a po dodaniu alkoholu uzyskasz  mydło przezroczyste, można zrobić dyspersję powietrza w mydle i otrzymasz  mydło w wodzie, można dodawać substancje aromatyczne, zapachowe, bakteriobójcze i barwniki.
Jeżeli zamiast soli sodowej użyjesz wodorotlenku potasu, to uzyskasz miękkie (maziste)mydło potasowe tzw. mydło szare).

 

Żródło:http://www.naturalnekosmetyki.com/index.php/2010/04/jak-zrobic-mydlo-kastylijskie/

<< plus coś od siebie 🙂  >>

 

 

Żródło: http://anzuma.blog.interia.pl/?id=1853809

 

Chciałbym przypomnieć Wam artykuł nieżyjacego już historyka, prof.Tomasza Strzembosza.

Profesor Strzembosz był jednym z tych nielicznych historyków starszego pokolenia, o którym mozna powiedzieć, że był polskim a nie polskojęzycznym historykiem.

Artykuł pochodzi z roku 2001, ukazał się w Tygodniku Solidarność. Wygrzebany został ( i opatrzony podkreśleniami) przez gajowego Maruchę. Gajowy, dzieki.

Nie uświadomiony antysemityzm

Prof. Tomasz Strzembosz, 11.09.1930 -16.10.2004

Przed wielu laty Tadeusz Mazowiecki napisał w “Więzi” artykuł o antysemityzmie ludzi uczciwych. Teza tego artykułu była następująca: Są uczciwi, porządni ludzie, którzy mówią – ja absolutnie nie jestem antysemitą, ja bym nawet nie opierał się, gdyby moja córka zechciała wyjść za mąż za Żyda. To prawda. Nie opieraliby się. Ale nie przychodzi im do głowy powiedzenie, że nie opieraliby się, gdyby córka chciała wyjść za Włocha czy Węgra, za blondyna czy za rudego. Wyodrębniają Żydów i na tym właśnie polega ich nie uświadomiony, podskórny, antysemityzm. Żydzi są dla nich kimś “szczególnym”, są inni niż inni.

Przypomniał mi się ten artykuł w związku z aktem przeprosin, który miał miejsce w Jedwabnem 10 lipca i w którym wiodącą rolę odegrał prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dlaczego przepraszali? Gdyż zamordowanych w Jedwabnem, może podświadomie, a może i nie podświadomie, uznano za innych obywateli II Rzeczypospolitej. Bo potraktowano ich, jakby byli niejako poza polską społecznością, jakby byli tu OBCY.

Dlaczego w tym akcie brali udział wysocy przedstawiciele społeczności państwa Izrael (Żydzi z USA) i znakomici przedstawiciele społeczności żydowskiej w Polsce? Wszak gdyby z jakichkolwiek powodów – politycznych, ideowych, klasowych itp. tysiąc Kowalskich zamordowało tysiąc Brzezińskich, nikt by za to nie przepraszał, bo byliby to wszak POLACY. Założono milcząco, że zamordowani w Jedwabnem Żydzi, których nikt nie zapytał o ich stosunek do państwa i narodu polskiego (mogli wśród nich być także tacy, którzy – całkiem słusznie – uważali się za Polaków!), to nie Polacy, a Żydzi. Nikt przy tym nie wyjaśnił, na jakiej podstawie tak założono. Religijnej? Rasowej? Opcji państwowej czy narodowej? Stosunku do polskiej, zniszczonej przez wojnę państwowości? Nie wyjaśniono także do końca, z jakich przyczyn zostali oni zamordowani: rasowych i religijnych – właśnie jako Żydzi? Politycznych – np. za kolaborację z okupantem sowieckim, w celach rabunkowych? Ani badania historyczne, ani nie zakończone śledztwo nie wyjaśniło jeszcze, z jakich przyczyn obywatele polscy w Jedwabnem wzięli udział w mordowaniu (czy nawet tylko spędzaniu na rynek) innych obywateli polskich z Jedwabnego. Przyjęto więc, że “nasi” zamordowali “obcych”, a nie innych “naszych”. I stąd udział reprezentantów Izraela, i stąd przeprosiny wstrząśniętego prezydenta RP.

Dlaczego fakt ten zwraca moją uwagę? Ano, m.in. dlatego, że prezydent Kwaśniewski nie przepraszał równie gorąco żadnych innych obywateli państwa polskiego, nawet zamordowanych przez funkcjonariuszy tej formacji politycznej, której wysokim działaczem był przez długie lata i po której spadek – finansowy i moralny – przejęła partia polityczna, którą przez lat parę kierował. A z rąk tej formacji i jej sojuszników ze Wschodu zginęło kilkaset razy więcej obywateli II Rzeczypospolitej niż w Jedwabnem i Radziłowie.

Przypominam. W wyniku samych tylko morderstw sądowych straciło życie ponad 3000 obywateli polskich, nie tylko polskiej narodowości. Grube dziesiątki tysięcy, przeszedłszy przez więzienia i obozy, utraciły zdrowie, zostały kalekami, pozbawiły środków do życia osierocone dzieci i głodne żony. Kilkaset osób zamordowano skrytobójczo, m.in. przed wyborami z 1947, jako przeciwników politycznych PPR. Wypełniono Polakami obóz koncentracyjny na Majdanku, także filie innych obozów hitlerowskich. W strasznym więzieniu na Zamku w Lublinie w latach 1944-56 znalazło się niewiele mniej Polaków niż w latach 1939-44. Za zgodą władz polskich wywieziono do pracy przymusowej w ZSSR kilka tysięcy polskich górników i znacznie więcej innych robotników z całej Polski, wywieziono dziesiątki tysięcy żołnierzy AK. Powstały niemniej straszne niż hitlerowskie “polskie” obozy koncentracyjne, jak ten w Rembertowie pod Warszawą. Zamieniono na katownie domy na Pradze, truto wyziewami polskich chłopców w kopalniach uranu, skierowanych tam ze względów “klasowych”. Do kopalń pracujących na rzecz ZSRR. W polskich więzieniach znalazło się więcej żołnierzy AK niż w Oświęcimiu. Itd., itp.

Zatrzymajmy się na jednym tylko przykładzie: podobóz obozu oświęcimskiego w Jaworznie, województwo katowickie. Przez długie lata obóz ten pełnił – pod rządami PPR i PZPR – te same funkcje co pod rządami NSDAP i gestapo. Najpierw więziono tu w strasznych warunkach Niemców i volksdeutschów – obywateli polskich. Wielu zmarło. Potem, po akcji “Wisła”, cywilnych Ukraińców – obywateli polskich, w tym kobiety i dzieci. Następnie polskich chłopców po lat kilkanaście, skazanych za “przestępstwa polityczne” na długoletnie więzienie. Słusznie książka o tych ostatnich więźniach nosi tytuł “Młodsi od swoich wyroków”.

Czy prezydent Kwaśniewski przepraszał obywateli polskich – Ukraińców za mordercze więzienie, za śmierć setek ludzi: cywilów, także kobiet i dzieci nie skazanych, a jedynie podejrzewanych o kontakt z UPA? Wszak więzili ich tam nie jacyś “Kowalscy”, a funkcjonariusze państwowi, na polecenie najwyższych władz państwa polskiego! Czy przepraszał obywateli polskich – Niemców, których więziono tam też bez udowodnienia im winy? Czy przepraszał obywateli polskich – Polaków, po lat 15-18 zmuszanych do katorżniczej pracy za ulotkę czy dziecinną organizację? Nie, nie przepraszał. Przepraszał jedynie Żydów, za mord dokonany pod auspicjami innego, niemieckiego państwa, bez udziału państwa polskiego.

Dlaczego? Nie mam na to jasnej odpowiedzi. Może właśnie dlatego, że jest owym podświadomym antysemitą, dla którego Żyd – to Żyd i nikt się Żyda nie pyta, za kogo się uważa. A przecież mogli ci ludzie uważać się np. za obywateli państwa sowieckiego. Nie za Żydów – a Sowietów. Mogli się uważać za Polaków pochodzenia żydowskiego. Za kogokolwiek.

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do owego aktu przeprosin, który tak bardzo się podobał większości publicystów i polityków. Pan prezydent użył tam takich sformułowań, których nigdy nie użył w swym “wybąkanym” w Sejmie przeproszeniu za winy komunizmu, za winy własnej formacji. Nie powiedział na przykład nigdy: “Za śmierć, za krzywdy i cierpienia (…) za te wszystkie bolesne wydarzenia, które rzucają ponury cień na historię Polski, odpowiedzialność ponoszą ich sprawcy i inspiratorzy. (…) Nasze sumienia będą czyste, jeżeli na wspomnienie tamtych dni zachowamy zawsze w sercach zgodę i moralne oburzenie. Jesteśmy tu, by dokonać zbiorowego rachunku sumienia. Składamy hołd ofiarom i mówimy – nigdy więcej. (…) Dzisiejsza Polska ma odwagę spojrzeć w oczy prawdzie o koszmarze, który omroczył jeden z rozdziałów jej historii. Uświadomiliśmy sobie odpowiedzialność za nasz stosunek do czarnych kart przeszłości. (…) Wyrażamy nasz ból i wstyd, dajemy wyraz naszej determinacji w dążeniu do poznania prawdy, odwagi w pokonywaniu złej przeszłości, niezłomnej woli porozumienia i zgody. Z powodu tej zbrodni winniśmy błagać o przebaczenie cienie zmarłych i ich rodziny, każdego skrzywdzonego (…)”. Na takie słowa prezydent Rzeczypospolitej nie zdobył się ni razu. Ani gdy chodziło o zbrodnie PPR i PZPR na Polakach, zbrodnie nie jednorazowe, a realizowane latami, ani za zbrodnie na Ukraińcach, Niemcach – także obywatelach polskich.

O, jakże łatwo bić się w cudze piersi, w piersi biednych i prostych ludzi z Jedwabnego, chroniąc jednocześnie swą własną pierś członka komunistycznej nomenklatury. Jakże łatwo! I dlatego ta “wielka mowa” pana prezydenta nie zrobiła na mnie tak kolosalnego wrażenia. Zwłaszcza że jego właśnie współpracownicy, winni również nagonki na Żydów, pozostali na swoich stanowiskach, spokojni i nie tknięci. Bo byli “jego”, a nie “cudzymi”, antysemitami.

I jeszcze do tego dwie uwagi, nie dotyczące już prezydenta, a naszych gości z Izraela, Stanów Zjednoczonych itp. Dlaczego to 60., okrągła rocznica spalenia w synagodze białostockiej 27 czerwca przez Niemców ok. 800 Żydów polskich, tak bliska czasowo 10 lipca, nie spotkała się z analogicznym uszanowaniem?Dlaczego tu także nie odmówiono modłów, nie położono kamyków? Czyżby Żydzi z Białegostoku byli mniej ważni lub mniej umęczeni? Nie pojmuję!!! Czy dlatego, że tutaj oprawcami byli niewątpliwie funkcjonariusze III Rzeszy?

I druga. Dlaczego w Izraelu nie płaczą równie głośno nad dziećmi semickimi rozstrzeliwanymi z broni ręcznej i maszynowej na ziemiach przyznanych Palestyńczykom? Przecież zginęły tam setki dzieci! I chyba nigdzie na świecie obecnie już nikt nie strzela z broni, ostrą amunicją do dzieci semickich tak łatwo i tak bez litości? Czyżby to też była forma swoistego antysemityzmu.

Wzywam tych, co płaczą nad dziećmi żydowskimi w Jedwabnem i Radziłowie, rozumiejąc dobrze ich ból i podzielając ich ból, by zapłakali równie krwawo nad dziećmi semickimi na własnej ziemi i ziemi swych najbliższych sąsiadów. I by spowodowali, by przestała się lać krew dziecięca. Wszak od nich to zależy. Są tutaj suwerenni, a nie w kraju okupowanym. Mogą. Wszystko mogą. Niechże więc mają sumienie.

Rabin do studentów

Posted: 23 czerwca, 2012 in Uncategorized

Źródło:http://anzuma.blog.interia.pl/?id=1853810

Chciałbym przedstawić Wam ciekawe przemówienie rabinaAhrona Cohena, wygłoszone w Birmingham University, 26 lutego 2003 roku. Z wielką przyjemnością zadałem sobie trud przetłumaczenia tego poruszającego tekstu, tak prostego w swojej wymowie a jednocześnie głębokiego w treści. Dedykuję go zwłaszcza tym Salonowiczom, którym wydaje się, że poprzez stosowanie siły można osiągnąć Pokój.

Następnym razem przybliżę Wam sylwetkę innego rabina, Jakova Shapiro. To zdumiewajace jak wyznawcy pozornie tej samej wiary, Judaizmu, mogą różnić się w swoich poglądach…

Przyjaciele,

To wielki zaszczyt móc przemawiać dziś do Was.

Ja i moi koledzy z Neturei Karta uczestniczymy w okazjach takich jak ta ponieważ uważamy, że mamy obowiązek tak religijny jak i ludzki by głosić nasze przesłanie najszerzej jak to możliwe. Mam nadzieję i modlę się by z pomocą Stwórcy, moje słowa i nasze dyskusje dziś, tutaj, mogły byćwłaściwe i precyzyjne, w ich zawartości i wnioskach. Jak Wam zostało już powiedziane, jestem Żydem ortodoksyjnym (tzn. Żydem, który stara się przeżyć swoje życie w całkowitej zgodzie z religią żydowską). Jestem zaangażowany w propagowanie obowiązków ekleziastycznych wewnątrz społeczności żydowskiej a w szczególności jestem zaangażowany w proces wychowania naszej młodzieży i w pomaganie im w postępowaniu zdrowym i właściwym. I dlatego tak ważnym jest dla mnie móc dziś przemawiać do was, młodych studentów.

Poproszono mnie by powiedzieć Wam o Judaiźmie i Syjonizmie. Ten temat jest naturalnie niesłychanie ważny w świetle aktualne sytuacji w Palestynie, gdzie mamy z jednej strony syjonistów ( Żydzi także oni ) zdecydowanych narzucić Państwo „sekciarskie” ponad głowami rdzennej ludności, Palestyńczyków. Starcie, które sprowokowało rozlew krwi okrucieństwa, których końca nie widać, jeśli nie nastąpią zmiany naprawdę radykalne.

Moje prawo do mówienia o tych sprawach wynika z tego, że jestem jednym z wielu Żydów ortodoksyjnych którzy sympatyzują ze sprawą palestyńską: my protestujemy w sposób stanowczy przeciwko strasznym błędom popełnionym w Palestynie przciwko narodowi palestyńskiemu przez nielegalny reżim syjonistyczny.

Awangarda tych wśród nas, którzy są zaangażowani aktywnie i stale w tę kontrowersyjną sprawę nazywana jest Neturei Karta., termin, który można przetłumaczyć w sposób przybliżony jako Strażnicy Wiary. Nie jesteśmy partią czy osobną organizacją lecz reprezentujemy filozofię znaczącej części żydowstwa ortodoksyjnego.

Pozwólcie mi przede wszystkim złożyć kategoryczną deklarację, żeJudaizm i syjonizm nie są kompatybilne. Są diametralnym przeciwieństwem.

Kwestia ta wyda się wielu z Was, którzy są dziś tutaj, paradoksem. Bo przecież w końcu wszyscy wiedzą, że syjoniści są Żydami a syjonizm jest popierany przez Żydów. Palestyńczycy są wrogami syjonistów. Jak to więc możliwe, że Żyd może popierać sprawę palestyńską?

Chciałbym spróbować odpowiedzieć na to pytanie i wrócić do tematu naszej konferencji- Judaizm i syjonizm – na dwóch płaszczyznach: wiary religijnej i humanitaryzmu. Musicie zdać sobie sprawę, że bycie humanitarnym jest jednym z fundamentalnych obowiązków religijnych.

Przede wszystkim z punktu widzenia wiary religijnej. Musimy przeanalizować kilka aspektów historii Narodu Żydowskiego, podstaw jego wiary, wpływu Wszechmogącego na nasz los i tego, czego Wszechmogący od nas chce. Wszystko to jest ustalone w naszych naukach religijnych, w naszej Torze i było przez pokolenia nauczane przez naszych wielkich przywódców religijnych.

W odniesieniu to tego wszystkiego, przanalizujemy historię Syjonizmu, to jak powstał i jakie są jego cele.

Nasza religia jest dla nas sposobem życia całkowitego. Pokazuje jak przeżyć życie w służbie Wszechmogącego. Wpływa na każdy aspekt naszego życia, od kołyski po grób. To czego naucza się nas zostało wyjawione w Boskim Objawieniu, tak jak opisuje Biblia, około 3 500 lat temu, tzn wtedy gdy powstał Naród Żydowski. Wszystkie nasze obowiązki religijne, praktyczne i filozoficzne zostały ustalone w Torze. To szeroki kodeks Ustnych Nauk, które przekazywane były przez pokolenia.

Jak powiedziałem, nasza religia to sposób życia całkowitego, który dotyczy każdego aspektu. istnienia. Jednym z aspektów naszej religii, obwarowanego pewnymi warunkami, to to, że będzie nam dana ziemia, Ziemia Święta, znana obecnie jako Palestyna, w której będziemy żyć i wypełniać obowiązki w służbie Wszechmogącego.

Teraz, zanim będę kontynuował, pragnę podkreślić coś co jest naprawdę fundamentalne by zrozumieć różnicę międzu Judaizmem a syjonizmem, to że koncepcja narodowości dla żydowstwa ortodoksyjnego jest bardzo odmienna od pojęcia narodowości dla większości narodów. Większość narodów uważa, że naród to określony lud żyjący na określonym terytorium.Ziemia jest czymś bardzo ważnym dla tożsamości narodu. Religia może być jak i może jej nie być, bo jest bez znaczenia dla tożsamości narodowej. Koncepcja narodowości żydowskiej w Judaizmie ortodoksyjnym to specyficzny Naród ze specyficzną religią. I to religia ustala tożsamość narodową.

Ziemia może być jak i może jej nie być,ziemia jest nieistotna dla żydowskiej tożsamości narodowej.

Potwierdza to fakt, że Naród Żydowski pozostawał bez ziemi przez 2000 lat, leczdopóki zachował swoją religię, zachował własną tożsamość.

Uprzednio powiedziałem, że została dana nam ziemia, lecz pod pewnymi warunkami. Warunkiem było zachowanie najwyższych wartości moralnych, etycznych i religijnych. Naród Żydowski posiadał swoją ziemię przez pierwsze 1 500 lat swojego istnienia. Lecz, niestety, nie zostały dotrzymane na wymaganym przez Wszechmogącego poziomie warunki i Żydzi zostali pozbawieni swojej ziemi. Przez ostatnie 2 000 lat, Naród Żydowski pozostał w na wygnaniu zadekretowanym przez Wszechmogącego bo nie spełnił żądanych warunków.

To wygnanie jest sytuacją, która trwa do dziś. Podstawą naszej wiary jest dochowanie wierności Wszechmogącemu i niepodejmowanie walki z Nim, czy podejmowanie prób zmiany tego na własną rękę. Takie postępowanie stanowiłoby bunt przeciwko woli Wszechmogącego.

W praktyce, jako że zachowaliśmy naszą żydowską tożsamość dzięki przywiązaniu do naszej religii więc wygnanie dla nas znaczy przede wszystkim to, żeŻydzi muszą być lojalni wobec krajów, w których żyją i nie powinni usiłować rządzić rdzenną ludnością zamieszkującą te kraje.

Z drugiej strony oznacza to, żenie możemy usiłować tworzyć naszego Państwa w Palestynie.

Miałoby to zastosowanie nawet wtedy, gdyby ta ziemia nie była zamieszkała i stosuje się tym bardziej gdy, tak jak w tym przypadku istnieje rdzenna ludność. Ten zakaz stanowi fundamentalną część naszego nauczania: zostaliśmy zobowiązani by to przyrzec i teraz jesteśmy przerażeni straszliwymi wydarzeniami, których jesteśmy świadkami.

W konsekwencji,Żydzi nie mają dziś prawa rządzić Palestyną.

Przyjrzyjmy się teraz ruchowi syjonistycznemu. Został założony ok. 100 lat temu, przede wszystkim przez osoby zsekularyzowane, którzy opuszczali swoją religię lecz zachowywali to co uważali za niesławne znamię bycia Żydem na wygnaniu. Utrzymywali, że ten stan jest konsekwencją uległości, mentalności Golusu a nie Boskim Nakazem. Chcieli pozbyć się tego piętna wygnania i ustanowić nową formę tożsamości żydowskiej. Nie opartą na religii lecz na ziemi. Budowaną na typowych aspiracjach nacjonalistycznych, świeckich, napędzaną przez emocje właściwe większości innych narodów. Rdzeniem ich polityki była aspiracja do utworzenia Państwa Żydowskiego w Palestynie.Lecz tworzyli nowy typ Żyda. W rzeczywistościnie był to już absolutnie Żyd – to był syjonista.

Ruch syjonistyczny stanowił kompletne odrzucenie naszych nauk i naszej wiary religijnej w ogóle a w szczególności porzucenie naszego stosunku do wygnania i naszego nastawienia do narodów, wśród których żyjemy.

Praktyczny rezultat syjonizmu pod postacią Państwa znanego jako „Izrael” jest kompletnie obcy Judaizmowi i Wierze Żydowskiej.Sama nazwa „Izrael”, która początkowo określała tych, którzy byli zwani Synami Izraela, tj. Narodem Żydowskimzostała zawłaszczona przez syjonistów.

Z tego właśnie powodu, wielu Żydów ortodoksyjnych unika używania w stosunku do państwa syjonistycznego imienia „Izrael”.

Ideologia syjonistyczna nie polega na oddaniu się boskiej opatrzności lecz na wzięciu Prawa w swoje ręce i dążeniu do celu jakim jest Państwo. Wszystko to jest sprzeczne z pojmowaniem stosunku do wygnania, które nasza Tora nakazuje nam zachować, tak jak zostało nam to przekazane przez naszych wielkich przywódców religijnych.

Do tej pory mówiłem z punktu widzenia wiary. Lecz spójrzmy na to z punktu widzenia humanitarnego ( także to, jak powiedziałem wcześniej, jest obowiązkiem religijnym ). Ideologia syjonistyczna była i jest usiłowaniem realizacji aspiracji do własnego państwa bez oglądanie się na koszty. Koszty w kategoriach istnień ludzkich i własności tych, którzy staną na ich drodze.

Palestyńczycy stanęli na ich drodze. By zaspokoić własne, nacjonalistyczne ambicje, syjoniści popełnili szokującą trangresję sprawiedliwości naturalnej, tworząc w Palestynie reżim nielegalny, całkowicie sprzeczny z wolą narodu zamieszkującego tą ziemię. Transgresję, która w sposób nie unikniony musiała zasadzać się na stratach wśród ludności, na zabójstwach i na rabunkach.

Większość Żydów ortodoksyjnych akceptuje punkt widzenia Neturei Karta aż do tego stopnia, że w kwesti zasadniczej, kwestii istnienia Państwa syjonistycznego, nie „wylaliby jednej łzy” jeśli to Państwo miałoby się skończyć. W tym miejscu istnieje dużo opinii jak ustosunkować się do faktu że obecnie to państwo istnieje. Opinie te zaczynają się od postawy efektywnej współpracy poprzez pragmatyczna akceptację aż do totalnej opozycji. Ta ostatnia to stanowisko Neturei Karta. Lecz był i jest inny fenomen syjonistyczny, który komplikuje dodatkowo sytuacje. Stanowią go syjoniści religijni. Chodzi o osoby, które potwierdzaja przynależność do religii żydowskiej lecz pozostaja pod wpływem filozofii nacjonalistycznej, laickiej, syjonistycznej i którzy przyłączyli nowy aspekt do judaizmu – syjonizm. Utrzymują, że jest to częścią religii żydowskiej. Ale faktem jest, że jest to całkowicie sprzeczne z nauczaniem naszych wielkich przywódców religijnych.

Podsumowując.Według Tory i Wiary żydowskiej, aspiracje Palestyńczyków i Arabów by rządzić w Palestynie są uprawnione i słuszne. Pretensje syjonistów są błędne i przestępcze. Nasz stosunek do Izraela jest zdecydowany: cały projekt jest błędny i nielegalny.

Jest jeszcze jeden aspekt, syjoniści usiłują występować jak reprezentanci i rzecznicy wszystkich Żydów swoimi działania wzbudzaja niechęć do Żydów. Ci, którzy demonstrują taką niechęć oskarżani są o antysemityzm. Lecz to co musi zostać jasno powiedziane to to, żesyjonizm nie jest judaizmem.Syjoniści nie mogą występować w imieniu Żydów. Syjoniści mogli urodzić się jako Żydzi lecz bycie Żydem wymaga także przynależności do wiary i religii żydowskiej.

I tak, to co jest ekstremalnie jasne, żeopozycja wobec syjonizmu nie jest „antysemityzmem”.

Przeciwnie, sam syjonizm i jego działania stanowią największe zagrożenie dla Żydów i judaizmu.

Walki między Arabami i Żydami w Palestynie rozpoczęły się gdy pierwsi osadnicy syjoniści przybyli do Palestyny z jasnym celem utworzenia Państwa ponad głowami miejscowej, rdzennej ludności. Ta walka trwa do dziś i kosztowała już życie tysięcy istnień ludzkich.

Gwałty i zabójstwa w Palestynie są tragedią nie tylko dla Palestyńczyków lecz także dla Narodu Żydowskiego. I są straszliwymi konsekwencjami naszego sprzeniewierzenia się woli Bożej.

Pragnę dodać, że stosunki między Muzułmanami i Żydami sięgają zamierzchłych czasów. W większości były to stosunki przyjacielskie i wzajemnie korzystne. Często zdarzało się, że gdy Żydzi byli prześladowani w Europie,znajdowali opiekę i azyl w różnych krajach muzułmańskich.Nasz stosunek do Arabów może być nacechowany wyłącznie przyjaźnią i szacunkiem.

Chciałbym zakończyć następującymi słowami. Chcemy powiedzieć całemu światu, w szczególności naszym sasiadom muzułmanom, że nie ma i nie może być nienawiści między Żydem i Muzułmaninem. Chcemy żyć razem jako przyjaciele i sąsiedzi, tak jak czyniliśmy to przez setki a nawet tysiące lat we wszystkich krajach arabskich. To wyłącznie pojawienie się syjonistów zniszczyło te długą tradycję.

Uważamy Palestyńczyków za naród, który ma prawo rządzić Palestyną.

Państwo syjonistyczne znane jakoIzrael jest reżimem, który nie ma prawa do istnienia. Jego istnienie jest przyczyną konfliktu w Palestynie.

Modlimy się o zakończenie rozlewu krwi i położenie kresu cierpieniom wszystkich niewinnych – tak Żydów jak i nie-żydów- na świecie.

Oczekujemy likwidacji syjonizmu i reżimu syjonistycznego, co położy kres cierpieniom Narodu Palestyńskiego. Zaakceptujemy możliwość życia w pokoju w Ziemi Świętej pod rządami, które będą wyrazicielem pragnień i aspiracji Narodu Palestyńskiego.

Modlimy się by jak najszybciej ludzkość mogła żyć w pokoju i wzajemnym poszanowaniu.

Chrześcijaństwo widziane oczami biografa Rothschildów

.Szukajcie, a znajdziecie…

Nie lubię cytatów z biblii, ale tym razem aż prosił się jeden z nich – szukajcie a znajdziecie.
Od pewnego czasu intryguje mnie tekst Marcusa Eli Ravage.
http://members.tripod.com/alabasters_archive/real_case.html
Był on osobistym biografem klanu Rothschildów.
http://en.wikipedia.org/wiki/Marcus_Eli_Ravage
Niestety nie znam angielskiego, a tłumacz google jest zawodny i strasznie niegramatyczny.
Dysponuję wprawdzie tłumaczeniem niemieckim
http://www.uploadarea.de/files/x6gwc62t4iluhqolxq72n1xiz.pdf
ale nie mam pewności, czy jest przekładem dobrym i “dosłownym”. Natomiast znana mi polska wersja tego tekstu jest tylko małym fragmentem oryginału
(ŻYDOWSKI HYMN TRIUMFU  – końcówka poniższego tekstu)
http://toporzel.pl/teksty/swiatof.html
Już kiedyś rozesłałem ten tekst kilku znajomym – w komplecie “wierzącym“. Reakcja była zerowa. Szyderstwo Ravage paraliżuje nieobrzezanych wyznawców Jahwe. Ravage chrześcijanom wali prosto w twarz straszliwą dla nich prawdę. A mianowicie, że chrześcijaństwo powstało jako żydowska sekta, a później z powodów politycznych za sprawą żydowskiego patrioty Szawła/Pawła z Tarsu zostało zaadoptowane dla nieobrzezanych Goim i podrzucone im jako broń ideologiczna. Był to “cuchnący szczur” niszczący cywilizację pogan – wyższą i lepszą niż podrzucone im chrześcijaństwo. Chrześcijanie stali się, jak pisze Ravage powszechnymi agentami naszej rasowej tradycji.
Przypominam, że “powszechny” to po grecku “katolicki”. Tak więc chrześcijanie, w tym katolicy watykańscy i prawosławni są powszechnymi agentami żydowskiej rasowej tradycji.

Jeszcze jedno wyjaśnienie… Słowo “wierzący” celowo wziąłem w cudzysłów. Pokazuje ono uproszczony, infantylny sposób myślenia katolików. Miałem już parokrotnie takie oto mniej więcej “dyskusje” z nimi.
Pan jest wierzący ?– pada pytanie do mnie.
Wierzący, ale w co, jeśli mogę zapytać ? – odpowiadam z ironią w głosie.
Jak to w co – w boga! – rzuca zbity z pantałyku interlokutor.
A w jakiego boga, jeśli mógłbym zapytać? – złośliwie wyżywam się na owieczce.
Jak to w jakiego boga – przecież jest tylko jeden prawdziwy bóg – odpowiada tamten skwapliwie.
A skąd pan/pani wie, że jest tylko jeden bóg i że jest nim właśnie ten? – niewzruszenie znęcam się nad gorliwym wyznawcą Jahwe.
Jak to skąd to wiem, przecież w piśmie świętym o tym pisze – rozmówca poczuł wreszcie twardy grunt pod nogami.
A skąd pan/pani wie, że to pismo święte pisze prawdę ?- pytam z udaną naiwnością.
Jak to skąd to wiem, przecież to jest pismo święte i pisze o bogu, więc to musi być prawda – rozmówca zaczyna machać rękami w przekonaniu, że jego gestykulacja ostatecznie przekona mnie do jego racji.
A pan/pani czytała CAŁE pismo święte? – nie zamierzam ustępować.
Nie, ale przecież wszyscy wierzący…itd.

Dzisiaj rano zdecydowałem się zdobyć pełniejsze tłumaczenie angielskiej wersji tekstu Ravage. Mailem zapytałem p. Marka Głogoczowskiego , specjalisty od tych spraw, czy nie byłby zainteresowany przetłumaczeniem owego żydowskiego hymnu truimfu. Miałem szczęście. Adresat był akurat przy komputerze, miał włączoną pocztę i po 10 minutach otrzymałem odpowiedź – tłumaczenie już jest, autorstwa Włodzimierza Włazińskiego.
Do odpowiedzi dołączony był ten właśnie, poniższy tekst.

Przyjemnej lektury…

.

*****

RAVAGE  Z  ZA  GROBU 
.

Przetłumaczyłem  wyjątki z artykułu Marcus Eli Ravage, “A Real Case Against  the Jews,”   „Rzeczywista sprawa przeciwko Żydom” Century Magazine (January 1928)

Wygląda mi to trochę na echo prac Maurice Samuel a szczególnie “You Gentiles” – jego książki wydanej w 1924 roku. Samuel poświecił  jedna z ponad 20 swoich książek temu zagadnieniu i miedzy innymi pisze na stronie 155,  podobnie jak Ravage:

“My Żydzi, my, niszczyciele, pozostaniemy niszczycielami na zawsze. Nic z tego co zrobicie nie zaspokoi naszych żądań. Będziemy zawsze niszczyć ponieważ my potrzebujemy świat dla nas samych, Boży świat, którego zbudowanie nie leży w waszej naturze”.

Artykul Ravage nie jest oczywiście echem czy parafrazowaniem tylko Samuela. Moses Hess, Theodor Herzl, Louis Marshall. Wcześniejsi i późniejsi, podkreślają  “Potężną siłę żydowskiej sakiewki”,  oraz jak informuje poniżej Ravage; „Zrobiliśmy to wyłącznie dzięki potędze naszego ducha, idei i przy pomocy propagandy.”
Czyżby faktycznie tylko to? Czy przypadkiem nie lała się przy tym krew, dużo krwi, „więcej krwi” domagała się żydo-sowiecka Prawda.

Przed wyciąganiem wniosków i komentarzami dobrze byłoby jednak zapoznać się z pracami innych, sięgając chociaż do Gaudentego Pikulskiego “Złość żydowska”( 1758 r.), Abbe Barruel, “History of Jacobinism”, 1798 i  późniejszych prac Feliksa Konecznego,  Aleksandra Czołowskiego “Mord rytualny”, Justyna Pranajtisa, Naste Webster, Elizabeth Dilling, Olivia Marie O’Grady,  Alfred Lilienthal, Israeal Shahak, i ostatnio Michael Hoffman II, „Judaism’s Strange Gods”

Oto co miał do powiedzenia Marcus Eli Ravage, poczytny żydowski dziennikarz, eseista, jeden z najbardziej „żydowskich Żydów” jak go nazywano, w swoim felietonie z 1928 roku a więc ponad 70 lat temu.

„(…)Wy nawet nie zaczęliście oceniać głębi naszej winy.  Jesteśmy intruzami. Jesteśmy burzycielami. Jesteśmy wywrotowcami. Opanowaliśmy wasz naturalny świat, wasze ideały, wasze cele i spowodowaliśmy w tym spustoszenie. Byliśmy u źródła nie tylko Wielkiej Wojny (I W.S. przyp.WW) ale u źródła prawie wszystkich waszych wojen. Nie tylko rewolucji rosyjskiej ale prawie każdej z głównych rewolucji w waszej historii. Wnieśliśmy niezgodę,  zamieszanie i frustracje w wasze personalne i publiczne życie. W dalszym ciągu to czynimy. Nikt nie jest w stanie powiedzieć jakjeszcze długo będziemy to czynić.

Popatrzcie trochę wstecz i zobaczcie co się stało. 19 setek lat temu byliście niewinna bezproblemowa rasą. Modliliście się do niezliczonej ilości bogów i bogiń, (…) rozważaliście misterium życia i stworzyliście podstawy naturalnej nauki i filozofii. Wasza była szlachetna, zmysłowa kultura nie naszpikowana socjalna świadomością i bez żadnego sentymentalnego kwestionowania i różnicowania ludzkiej wartości. Któż wie do jakiego wielkiego i wspaniałego osiągnięcia moglibyście dojść jeśli pozostawilibyśmy was samym sobie.

Lecz nie zostawiliśmy was w spokoju. My wzięliśmy was w ręce i ściągnęliśmy z was piękna i wspaniała tkankę którą stworzyliście i zmieniliśmy cały kierunek waszej historii. Podbiliśmy was jak zdano z waszych imperiów nie było w stanie podporządkować sobie Afryki lub Azji. Zrobiliśmy to bez pocisków, bez krwi, bez wrzawy, bez jakiejkolwiek siły. Zrobiliśmy to wyłącznie dzięki potędze naszego ducha, idei i przy pomocy propagandy.

Zrobiliśmy z was ochoczych, nieświadomych nosicieli naszej misji dla całego świata, całego dzikiego świata i do niezliczonych jeszcze nie narodzonych przyszłych pokoleń. Niezupełnie rozumiejąc co my wam czynimy, staliście się powszechnymi agentami naszej rasowej tradycji, niosąc nasza ewangelie do niezbadanych jeszcze zakątków ziemi. Nasze plemienne prawa dały wam podstawy do wszystkich waszych świętych konstytucji i systemu prawnemu. Nasze legendy i ludowe opowiadania są świętą tradycją, kołysanką dla waszych dzieci. Nasi poeci wypełnili wasze hymny i modlitewniki. Nasza narodowa historia stała się niezbędna częścią nauk dla waszych pastorów, księży i naukowców. Nasi królowie, nasi mężowie stanu, nasi prorocy, nasi rycerze są waszymi bohaterami. Nasz starożytny mały kraj jest wasza Ziemia Świętą. Nasza naturalna literatura jest wasza Świętą Biblią. To co nasi ludzie myśleli i nauczali stało się nierozerwalną kanwą wplecioną w każde wasze przemówienie i tradycje tak ze nikt nie może być nazwanym wykształconym jeśli nie zna naszej rasowej spuścizny.

Żydowscy rzemieślnicy, żydowscy rybacy są waszymi nauczycielami i waszymi świętymi z niezliczonymi wyrzeźbionymi postaciami  w niezliczonych katedrach wzniesionych dla ich pamięci. Żydowska panna jest waszym ideałem macierzyństwa i kobiecości. Żydowski zbuntowany prorok jest centralna figura w waszych religijnych modlitwach. My zlikwidowaliśmy waszych idoli, odstawiliśmy wasza rasowa spuściznę i zastąpiliśmy ja naszym bogiem i naszymi tradycjami. Żaden podbój w historii nie może by nawet porównywalnym z  tym czystym i sprawnym opanowaniem was!

Jak to uczyniliśmy? Nieomal przez przypadek. Prawie dwa tysiące lat temu daleko w Palestynie nasza religia zaczęła popadać w rozkład i materializm. Handlarze zawładnęli Świątynią. Zdegenerowani, samolubni kapłani skorumpowali naszych ludzi i obrastali w majątek. Potem wyłonił się młody patriota-idealista, który obiegał teren nawołując do odnowienia wiary. Nie miał on zamiaru ustanowienia nowego kościoła. Tak jak inni prorocy przed nim, jedynym jego celem było oczyścić i  rewitalizować starą wiarę. Zaatakował kapłanów i wyrzucił handlarzy z świątyni. To spowodowało konflikt z panującymi stosunkami i jego filarami, które podtrzymywały ten stan. Władze rzymskie, które okupowały państwo, obawiając się rewolucyjnej agitacji jako politycznej akcji zamierzającej do pozbycia się ich, zaaresztowały go, przeprowadziły sąd i skazały go na śmierć przez ukrzyżowanie, co było normalna forma egzekucji w tych czasach.  Zwolennicy Jezusa z Nazaretu, głównie niewolnicy i biedni robotnicy w swoim smutku i zawiedzeniu, odwrócili się od świata i stworzyli braterstwo biernych pacyfistów. Dzielili pamięć swojego ukrzyżowanego lidera i żyjąc w komunie. Byli oni po prostu nowa sekta w Judei, bez siły i przyszłości, nie pierwszą i nie ostatnią.

Dopiero po zniszczeniu Jerozolimy przez Rzymian ta nowa sekta stała się widoczna. Patriotyczny Żyd imieniem Paul lub Saul zrodził ideę powalenia rzymskich mocy przez zniszczenie dotychczasowych morale rzymskich żołnierzy przez doktrynę miłości i nie stawiania oporu, która to głosiła mała sekta żydowskich chrześcijan. Stał się on apostołem Gentiles ( Gentile – nie obraźliwa nazwa nie-Żydów w przeciwieństwie do “goim”. przyp.- ww.) który to dotychczas był jednym z najbardziej aktywnych i prześladowanym członkiem grupy. Wykonał swoja prace tak dobrze, ze w ciągu 4 wieków wielkie imperium, które podporządkowało sobie Palestynę razem z połową świata, stało się ruiną i prawo które wyszło z Syjonu stało się oficjalną religią Rzymu.
To był początek naszej dominacji w świecie,  tylko początek.(…)
Koniec  jest jeszcze bardzo daleko. W dalszym ciągu panujemy nad wami. (…)

Czy można się dziwić że jesteście oburzeni?  Położyliśmy zaporę na wasz postęp. Narzuciliśmy wam obce księgi i obca religię której nie możecie przełknąć i strawić, które są w poprzek waszemu duchowi, które trzymają was w wiecznym chorym wahaniu i których wasz brak ducha nie potrafi odrzucić lub przyjąć w pełni.  W pełni oczywiście wy nigdy nie przyjęliście naszego chrześcijaństwa. W waszych sercach jesteście dalej poganami. W dalszym ciągu lubicie wojny i rzeźbione sceny wojenne. Widzicie chwałę w ludzkiej nagości i jesteście dalej dumni z niej..

Wasza socjalna świadomość, mimo całej demokracji i wszystkich waszych socjalnych rewolucji jest w dalszym ciągu żenująco niedoskonała. My jedynie podzieliliśmy wasza dusze, poplątaliśmy wasze impulsy i sparaliżowaliśmy wasze pragnienia. W środku bitwy jesteście zobowiązani klęknąć przed tym, który nakazał wam nadstawić drugi policzek i który powiedział “Nie opieraj się złu” i “Niech będą błogosławieni czyniący pokój.”

W waszym pragnieniu zysków, nagle stajecie się zaniepokojeni przypomnieniem sobie niedzielnej szkoły i nauki nie zwracania uwagi na doczesność przyszłych dni. W waszych przemysłowych zmaganiach w których moglibyście zmiażdżyć strajk bez skrupułów  przypomina się wam nagle, że biedni są błogosławieni i że ludzie są bliźnimi w  Braterstwie Boga. Kiedy już prawie macie poddać się pokusie wasz żydowski  trening kładzie odstraszającą rękę na waszym ramieniu i odsuwa filiżankę z gorącym płynem od waszych ust.

Wy Chrześcijanie nigdy nie staliście się schrystianizowani. W tym względzie zawiedliśmy was. Zepsuliśmy jednak wam na zawsze przyjemność poganizmu.(…)

To tak w wielkim skrócie to co wyrażał Marcus Eli Ravage w swoich wielu artykułach  ponad 70 lat temu.
Zdawałoby się że już niewiele możnaby dodać do wywodów Marcus Ravage w czasie w którym to pisał. Minęło jednak 76 lat. Można sobie wyobrazić tryumfalny jego nastrój wyrażony w specyficznym sobie stylu gdyby pisał współcześnie. Prawdopodobnie sukcesy judaizmu, syjonizmu i żydowskiej finansiery  wprowadziłyby go ze stanu samozadowolenia w stan euforii. Wiemy chyba że taki stan nie trwa długo i zwykle, prędzej czy później jest zgubny, tym bardziej jeśli rozsadza go pycha. Omijał trochę faktów które teraz prawdopodobnie wyszłyby z niego.

Naśladując i podrabiając jego styl możnaby usłyszeć jakby z za grobu. – To nasi kapłani a potem rabini swoją usilna pracą wbili w głowy naszych ludzi przekonanie, że jesteśmy czymś specjalnym, nie równym innym, lepszym,  szlachetniejszym, mądrzejszym, w sumie jesteśmy wybranymi co stanowi podstawę do tego żeby odpowiednio do tego traktować innych dla swoich wyłącznie wyrachowanych korzyści. Ucząc, że nie-Żydzi  to podrzędny gatunek który można traktować jako cos w rodzaju zwierząt, sług, niewolników,  otwarli drogę do uzasadnionego tym odrębnego traktowania nie-Żydów  i  nie stosowania dla nich zasad które odnosili wobec siebie. Korzystna to była rzecz dla ich samych (kapłanów) jak i Żydów w ogóle. Także,  jedna z podstaw do uzasadniania konieczności utrzymywania czystości i ekskluzywności naszej nacji. Nasza zgubą byłaby asymilacja i wtopienie się w wasze społeczności i wasze ideały. Nasi rabini jednak dbają o to, żeby trzymać w leku przed wami swoje kahały, zarówno świeckie jak i religijne i stymulować nienawiść do was z równoczesnym ciągłym przypominaniu co i jak należy zrobić na przykładzie Amaleków
Posłużyliśmy się w tym powołaniem na Boga jako naczelnego, niepodważalnego autorytetu. Niezupełnie to był pewny sposób, (ponieważ niektóre wcześniej stosowane zawiodły) ale z braku wypróbowanych już wcześniej lepszych sposobów był to jedyny. Różnica w tym sposobie w porównaniu do wcześniejszych narzędzi jakie czyniono z Boga była  w sposobie stopniowego budowania wyobraźni Żydów o sobie samych jako całej nacji w przeciwieństwie  do  “namaszczonych”  przez samego Boga indywidualnie. Wbiliśmy w głowy Żydów, zaczynając od Kabały, poprzez wybrane elementy wiedzy z innych kultur i własne praktyczne doświadczenia element wyższości  własnej nacji, który to element jest u podstaw wszystkiego innego. Początkowo ustnie i w sekrecie nauczano swoich ludzi a w końcu w spisano to w bardziej wysublimowanej formie. Wszystko to zrobili nasi kapłani i lewici tworząc to co nazywa się teraz Starym Testamentem. Nie szkodzi, że nie ma żadnych dowodów archeologicznych na  “potężne mury Jeryha”, “potężne królestwo Izraela” i inne barwne opowiastki. Ważne, ze poczucie wyższości Żydów  nad wszystkimi innymi zostało “wytatuowana”  przede  wszystkim w umysłach Żydów. Że do tego posłużono się rożnymi opowiastkami o Bogu, prorokach, cudach i cudeńkach – porostu był to w owych  czasach najlepszy sposób przekonywania. Autorzy Starego Testamentu dobrze wiedzieli kim są, jakie narzędzie stosują, czemu ono służy, komu ono służy i w końcu jak ma służyć, co znalazło odzwierciedlenie w Talmudzie w precyzyjny sposób.

To już teraz nie kapłani, to my, Żydzi, każdy z osobna i wszyscy razem, przepojeni przekonaniem o naszej wyższości nieśliśmy ta ideę z pokolenia na pokolenie. To my, nasz geniusz czerpał ze Starego Testamentu wyselekcjonowaną w zależności od potrzeb wiedze praktycznego postępowania, zupełnie inna niż wy czerpiecie.
To już nie kapłani, to my użyliśmy was chrześcijanie do rozniesienia naszego  przekonania że jesteśmy nacja wybitna do najdalszych zakątków świata. My już nie potrzebujemy tego głosić. Przekonaliśmy was i wy to głosicie, że jesteśmy narodem, specjalnym, szczególnym, zasługującym na szczególny szacunek i ochronę, że jesteśmy stworzeni przez Boga do pełnienia wybitnych funkcji i misji. Jakie to są faktycznie misje zupełnie nie zdajecie sobie sprawy i przez jakiego Boga zostaliśmy stworzeni, ale przyznajecie to sami. Jaki to jest Bóg to my sami nie zupełnie wiemy ale my go stworzyliśmy dla naszych potrzeb. Wy macie wyobrażenie zupełnie innego Boga niż nasi kapłani stworzyli sobie i nam Żydom. Doprowadziliśmy was do tego, że już teraz dyskutujecie tylko nic nie znaczące detale waszej wiary i nie mające żadnego znaczenia  elementy naszego geniuszu. Podczas gdy niektórzy nasi ludzie zastanawiają się nad wątpliwym dalekosiężnym sensem naszych przekonań, wy nie macie już żadnych wątpliwości co do naszego statusu wybranych przez Boga.

Jak wybrniemy z tego to my tak zupełnie jeszcze nie wiemy, ale przy waszym staraniu i przy waszej naiwności jestem pewien że garstka naszych mądrych ludzi będzie was prowadzić jak byka za kółko w nozdrzach lub wytresowanego słonia tak długo jak my pozostaniemy w naszych przekonaniach. My pozostaniemy w naszych przekonaniach ponieważ są ona nam wygodne w naszych działaniach

Popatrzcie na wasz Kościół. Wasz idol którego niby słuchacie nazwał nas zdecydowanie i jednoznacznie – „plemię żmijowe”. Wielokrotnie powiedział „biada wam”, a wasz Papież nazywa nas „starszymi braćmi w wierze”. Tego żaden Żyd nie jest w stanie zrozumieć, zresztą nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie to zrozumieć.
Dobrze, przyznaje, wszyscy są dla was braćmi, mógłbym nawet z tym się zgodzić, ale wasz Papież uznaje nas za szczególnych braci, wybranych przez Boga braci których nawet nie trzeba nawracać z ich drogi. Braci,  którzy są największymi i najbardziej śmiertelnymi waszymi wrogami, którzy was niemiłosiernie i okrutnie tępią, którzy spluwają z przekleństwem na widok waszego księdza, kościoła, którzy nie ominą żadnej okazji wyproszonej w swoich modlitwach żeby nie wyrządzić wam krzywdy, krwawej, okrutnej czy bezkrwawej jeśli nie da się inaczej. Waszego Chrystusa którego niby tak cenicie w ogóle nie słuchacie i pogrążacie się  w coraz większym bałwochwalstwie, pogaństwie i degeneracji.
Czy wasz  Chrystus kiedykolwiek powiedział bądźcie z nami braćmi w wierze?
Nic nie ukazuje lepiej jego przeświadczenia niż owe straszne “biada wam”, wypowiedziane przez niego w ostatnich dniach swojego życia. Oczywiście że odnosi się to do Żydów, ale obserwując was, czasem mam wrażenie że to was dotyczy.

Przyznaje wam, macie nawet dużo racji twierdząc że jesteśmy obłudni w stosunku do was. Czasem nawet gubimy się w tym między sobą, ale jest to dla naszego żydowskiego dobra. Was natomiast nikt rozsądnie myślący nie zrozumie.
Wasz  Jezus z Nazaretu groził:
 ”Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23, 13).
“Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemie, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami” (Mt 23, 15).
“Biada wam, przewodnicy ślepi…” (Mt 23, 16).
“Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę” (Mt 23, 23).
“Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!” (Mt 23, 24).
“Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa” (Mt 23, 27).
„…  Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle? Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, mędrców i uczonych. Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie; innych będziecie biczować w swych synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Tak spadnie na was wszystka krew niewinna, przelana na ziemi, począwszy od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zamordowaliście miedzy przybytkiem a ołtarzem” (Mt 23, 29-35).

No cóż jesteśmy starszymi ale braćmi żaden Żyd was nie nazwie, chyba że rozpozna wśród was nasze geny, które tak obiecująco poszukiwaliśmy. Zawiedliśmy się i już przestaliśmy poszukiwać.

Publikując mój artykuł 76 lat temu „Century Magazine” zdawałem sobie sprawę z efektów zużytkowywania naszego geniuszu i dalszych perspektyw, co wyraziłem w tym artykule.  Obserwując teraz z za grobu przez 76 lat od czasu opublikowania tego artykułu zjawiska i sukcesy moich potomnych utwierdzam się przekonaniu o naszej genialności, sprawności  naszego działania i waszej naiwności.

Rozważcie choćby kilka swoich ostatnich dziesiątek lat i efekty waszego postępowania przy naszym zręcznym prowadzeniu was za kółko.  Zaglądnijcie do internetowego dominium paru osób które go stworzyło i którzy zdają się zauważać co zrobiliśmy z wami przy niebagatelnej pomocy masonów. Wykorzystując wasze tendencje i zbudowane przez nas wcześniej podstawy, zrobiliśmy to zaledwie w przeciągu paru dziesiątek lat. http://www.traditio.com/nos.htm
Jest to plejada dowodów z niemal wszystkich kontynentów na to co zrobiliście z wasza największą świętością – Mszą, którą nazywacie  Świętą. To tylko dziesiątki z o wiele bardziej licznych dowodów  waszego prymitywizmu religijnego i naszego geniuszu.

Wy Polacy jesteście stosunkowo oporni  naszym działaniom w sprawach religii. Nie ma w tym spisie waszego przedstawicielstwa co nie znaczy, że nie macie w tej degręgoladzie swojego „patrona”. To wy  wzbogaciliście tą plejadę najróżniejszych mszy w „Mszę Artystyczną” odprawioną parę lat temu we Wrocławiu pod patronatem waszego arcy- biskupa  Mariana Gołębiewskiego. Obnosiliście się z tym jako wasz sukces nie zdając sobie zupełnie sprawy że jest to nasz sukces i wynik dziesiątek lat naszych stopniowych prac przygotowawczych.

Byliście mężnym i mądrym narodem. Nikt was nie uczył budowania grodów warownych na wzór rzymskich, rzymskiej sztuki militarnej. Rzymskie wpływy do was nie docierały. Nie tylko rzymskie, ale ani Hannibal, ani Pyrrus Persarum Rex, ani Aleksander. Budowaliście sami swój pogański kunszt, swoje cechy, swoja kulturę, swoja sztukę militarną. Wasz Chrobry dzielnie wiódł wasz pogański naród od Bałtyku do Grodów Czerwieńskich. Germański Otto III wychowany we wpływach Rzymu podziwiał was. Krzywousty przysporzył wiele sukcesów. Miedzy innymi obronił Wrocław i pokonał  Germanów szczycących się wyższością swojej sztuki militarnej. Nie, nie swojej. Posługiwali się sztuką i techniką Rzymian. Swojej nie mieli. Któż wie do jakich wspaniałych sukcesów doszli byście gdybyśmy pozostawili was wam samym. Lecz nie, nie pozostawiliśmy was w spokoju. Przyjęliście chrześcijaństwo, to chrześcijaństwo którym rozwaliliśmy potęgę Rzymu i to chrześcijaństwo które stało się początkiem waszego końca. To chrześcijańskie idee, tak jak Rzym, zatruły waszego Krzywoustego który was podzielił co doprowadziło do tego że z królestwa i potęgi,  w krótkim czasie staliście się mało znaczącymi księstwami. Później „pozbieraliście” nieco swoje pogańskie cechy, zmieszaliście je z tym co było potrzebne z chrześcijaństwa i staliście się nawet jeszcze większa potęga w Europie, bez udziału której nic się w Europie nie działo. Sięgaliście od Bałtyku do Morza Czarnego, od Łaby po Moskwę. To wasz duch, wiedza, specyficzne cechy ugruntowywane przez wieki sprawiły, że to co osiągaliście nie było wyłącznie wynikiem militarnych akcji ale także wynikiem mądrej, przyjaznej innym, pokojowej polityki. Broniliście dzielnie Europę przed Mongołami, Turkami i w końcu, pod Wiedniem, uratowaliście Europę przed muzułmańskim zalewem.
I znowu, cóż wspaniałego mogłoby dalej wyniknąć gdyście dalej kultywowali swoje cechy i gdybyśmy pozostawili was wam samym. Lecz nie, nie pozostawiliśmy. Byliśmy już tym razem na miejscu my sami i to był początek następnego etapu waszego końca.  Odrodziliście się mimo naszych dramatycznych zabiegów po I Wojnie Światowej. W ciągi zaledwie 20 lat stworzyliście stosunkowo silne państwo. Byliście w stanie prowadzić z sukcesem w swojej obronie niemal równocześnie 6 wojen i to na samym początku swojego istnienia jako niezależne państwo, jeszcze nie skonsolidowani i naprędce zorganizowani. Odparliście kolosa w porównaniu do was – Rosje sowiecką, mając po przeciwnej, zachodniej stronie, swojego odwiecznego wroga.

Byliście zbyt ważnym terenem i  ze zbyt wielkim potencjałem żeby  pozwolić wam rozwijać się. Inwazja sowiecka której byliśmy architektami nie udała się. (Przebaczenie nie istnieje w naszym języku.)

W Bawarii zawiedliśmy, ale stworzyliśmy Hitlera co było  sukcesem rekompensującym z ogromną nadwyżką te dwa niepowodzenia.
Broniliście się dzielnie jak nikt w Europie, ale zniszczyliśmy wasz cały najlepszy potencjał biologiczny, państwowy, narodowy i gospodarczy własnymi, sowieckimi i niemieckimi rękoma.
Jakoby po drodze oczyściliśmy naszą nację z elementu który nie przynosił nam chluby. Asymilacja w Niemczech, biedota żydowska w centralnej i wschodniej Europie nie przysparzała argumentów dla propagowania idei Narodu  Wybranego.
Żydzi z środkowego wschodu  mieli już od dawna w pogardzie Żydów europejskich a szczególnie z Polski i wschodniej Europy.  Żydzi w Ameryce z odrazą patrzyli na biednych Żydów napływających z Polski i wschodniej Europy.
Popatrzcie teraz. Czy znajdziecie biednego Żyda, nawet z tych którzy przyjeżdżają do Ameryki z Rosji? Czy znajdziecie Żydówkę która pracuje jako sprzątaczka czy służąca?

Jesteście oburzeni na to, że nasza prasa obwinia was za wymordowanie w Polsce Żydów, że piszemy „Polskie obozy śmierci Żydów” (łącznie z tym w Dachau), że wymordowaliście ich  „…z pomocą Niemców” , że nasze media prześcigają się w przedstawianiu was w jak najgorszym świetle, że zabroniliśmy używania nazwy Polska w jakimkolwiek pozytywnym kontekście.

„Czy można się dziwić że jesteście oburzeni?” Oczywiście że nie, ale czyż na darmo nasi starożytni kapłani zostawili nam nauki i historyjkę o Amalekach i jej podobne w Starym Testamencie (Torah).  “….attacking the weakest people trailing behind” (Deut. 25:18). „…atakowali najsłabszych i nie nadążających” (za głównym stadem. Przyp. – ww)  Trudno, ale nie jesteśmy stworzeni do tego żeby obwiniać sami siebie a przynajmniej nie tak nas wychowano. Poza tym, Talmud nas uczy, że nie wolno, w żadnym wypadku przyznać racje gojowi. Przy tej okazji Talmud uczy jak postępować z tymi którzy stoją nam na drodze, – unicestwiać  wszystko, wymazywać nawet z pamięci że cos takiego zaistniało, wymazywać wszystkie tego ślady.
Jesteście oburzeni, ale cóż poza tym. W jednym tylko roku 1905 – 06 w akcjach  terrorystycznych inspirowanych i przeprowadzanych przez naszych rewolucjonistów w Rosji pod wodzą Lenina zginęło 20 tysięcy osób. Krótka jest wasza pamięć historii terroru. Stołypin przyhamował tą terrorystyczna rzeź i stanął na drodze naszych planów.  Po kolejnych nieudanych próbach w końcu  został zabity w ogromnym, jak na owe czasy zamachu bombowym co otworzyło nam prostą drogę do unicestwienia  dziesiątek milionów ludzi i wszystkiego co stało nam na drodze łącznie z całą rodziną Cara, jego dziećmi, córkami które mogłyby stać się nosicielkami choćby tylko pamięci o tym czynie. Czy ktoś z was chrześcijanie upomniał się o nich. Czy ktoś z szeroko spowinowaconych z jego rodziną koronowanych głów chrześcijańskich upomniał się o nich. Zrobiliśmy to tak, ze nawet ich kości nie znaleźliście, nie ma ich grobów. Nikt ich  imion nie wymawia głośno.
Kto był faktycznym inspiratorem i organizatorem zabójstwa waszego prezydenta J.F.Kennedego, wielu prezydentów, do teraz nie możecie się połapać  Może i nawet połapaliście się, ale odwagi żeby to powiedzieć nie macie.

Nadstawiacie po chrześcijańsku „trzeci” policzek.   Trudno żebyśmy z tego nie skorzystali. Wielu „policzków”, milionów „policzków”, wcześniej i później.
Jak długo będziemy to czynić, – powiedziałem wam, nie wiem. Pewnie tak długo jak będziecie „nadstawiać policzki”.
Wy, chrześcijanie, wy chcecie tworzyć lepszy świat? Nigdy go nie stworzycie. Nie jest to w waszej naturze. Przyznaje jednak wam z całym uznaniem co nie znaczy szacunkiem, że skutecznie torujecie nam drogę.

Kilka dni temu Senat USA przyjął (przytłaczającą  większością) nasz projekt ustawy o utworzeniu w ramach Departamentu Stanu,  Urzędu do Monitorowania i Zwalczania Antysemityzmu na całym świecie.
Wbiliśmy wam skutecznie w głowy, że antysemityzm nie znaczy wcale antysemityzm lecz znaczy krytykę Żydów.  Należy, będąc “politycznie poprawnym” krytykować i “odczłowieczać” semitów z wyjątkiem. Żydów.  Nikomu z was nawet nie przychodzi na myśl, że stosunkowo znikoma ilość Żydów jest faktycznie pochodzenia semickiego.
Urząd ten umiejscowiony w najpotężniejszym państwie będzie monitorować, dokumentować i oceniać akty antysemityzmu lub do antysemityzmu podsycające, we wszystkich krajach świata; organizować publiczne przesłuchania zbierające ewidencję i mianować Wysokiego Komisarza d/s antysemityzmu. Przede wszystkim karać przy pomocy  swojej potęgi militarnej i gospodarczej.
Akty antysemityzmu obejmowałyby przemoc czy uciążliwości skierowane przeciw żydowskim ludziom i instytucjom, przypadki propagandy w mediach i innych źródłach mające miejsce w obcych krajach, które usiłowałyby usprawiedliwiać lub promować nienawiść przeciw żydowskim ludziom, włączając w to akty ostracyzmu wobec syjonizmu lub państwa Izrael.
Oceniane również byłyby postawy i reakcje obcych rządów w tych sprawach, ich gotowości do ochrony praw i religijnych wolności żydowskich ludzi, jak i nauczania społeczeństwa tolerancji.
Pełną propozycjê aktu można znaleźć pod adresem:
http://thomas.loc.gov/cgi-bin/query/z?c108:H.R.4230:Global%20Anti-Semitism%20Awareness%20Act%20of%202004

Podobny „stwór” istnieje już w UE.

Wy, chrześcijanie, wy chcecie budować lepszy świat? Któż was zrozumie.
Wasz Jezus z Nazaretu powiedział „ Boże, wybacz im bo oni nie wiedza co czynią.”
Czyżby przypadkiem nie do was to się odnosiło?
“…my nie wiemy kim są Amalekowie, ale kiedy przyjdzie Prorok Ehjah i powie nam, wtedy wymażemy z spod słońca wszelką o nich pamięć.”
“… we won’t know who the people of Amalek are until Elijah the Prophet comes and tells us. And then, we will wipe out all remembrance of Amalek from under Heaven”

Brzmi to dla  was apokaliptycznie? Oczywiście, ale wy nawet tego nie jesteście w stanie właściwie zrozumieć.
Wygląda na to że będziemy mieć dużo „policzków”.

Z  za grobu,
Marcus Eli Ravage

Wojciech Właźliński
19.V.2004

P/S
Za dużo wiedzieć w mafijnym środowisku może być ryzykownym ale zbyt mało wiedzieć prowadzi do pewnej zguby z tym, że często z opóźnieniem. Setki milionów ludzi zginęło w nieświadomości i z powodu niewiedzy.
.

*****

.
Pozwolę sobie jeszcze na zakończenie na kilka uwag…
Poniższy tekst znajduje się w internecie pod tym adresem:
http://homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/public/ravage.html
Z przerażeniem stwierdziłem, że na stronie czołowej owego portalu widać jest żydowskiego “mesjasza”.
http://homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/public/pubmain.html

I pomyśleć tylko – właściciele, administratorzy tego portalu mają zamieszczoną u siebie szyderczą demaskację chrześcijaństwa jako żydowskiego podrzutka do zniszczenia cywilizacji Goim. Mają – ale kompletnie nic nie zrozumieli. Dla nich żydowski idol nadal jest “zbawicielem”.

O tym, że chrześcijanie – wszyscy w komplecie – są słowami Ravage –   powszechnymi agentami naszej rasowej tradycji już wspominałem. I muszę przyznać, że ten biograf Rothschildów ma stuprocentową rację – chrześcijanie są agentami i komiwojażerami żydowskiej tradycji, religii i kultury. Bez chrześcijaństwa o Żydach świat już dawno by zapomniał. Zaginęliby w mrokach dziejów. Dzięki chrześcijaństwu prawie cały świat, kultura i mentalność miliardów Goim skażone zostały kulturą, mitologią i wiarą żydowską.

Tłumaczenie W. Włazińskiego nadal jest niekompletne. Pominął on krótki, a ważny akapit o komuniźmie znajdujący się w niemieckiej wersji tekstu:

“Wir würden aber keine Umstände machen, Euch das Warum zu sagen. Wir würden uns nicht auf Ausflüchte und fadenscheinige Vorwände berufen. Bei Millionen peinlich reeller jüdischer Geschäftsleute würden wir nicht durch das Geschwätz, der Kommunismus sei eine jüdische Weltanschauung, die Grundlagen jeglicher geistigen Bildung bei Euch und unsere eigene Ehrenhaftigkeit verletzen.”

No i zgadza się. Wobec milionów żenująco realnych żydowskich biznesmenówbajdurzenie, paplanina, że komunizm jest żydowskim światopolglądem pokazuje idiotyzm Goim. Marks nie cierpiał swoich pobratymców, ośmieszał ich chciwość, pazerność, przecherkę. Podał nawet jedyny realny sposób na pozbawianie ich władzy i wpływów – a więcnacjonalizację banków i likwidację wielkiego kapitału. A tymczasem Goim odrzucają Manifest Komunistyczny Marksa (mający ich bronić przed światową lichwą) – bo żydowski. A tak samo żydowskiego chrześcijaństwa “wierzący” gotowi są bronić do upadłego, uważając to ponadto za szczyt patriotyzmu. Podobnie żyły z siebie wypruwają laiccy Goim broniąc żydowskiego kapitalizmu.

Akapit dotyczący Polski i Polaków opisał W. Właziński (znamy się z korenspondencji i dyskusji mailowych) nie całkiem zgodnie z prawdą . Dobrze opisał on fakt, że potęgę Rzeczypospolitej zbudowano w oparciu o m.in   “pogańskie cechy” naszych przodków. Polska w tamtym czasie nadal była do gruntu pogańska, jedynie z wierzchu pociągnięta katolickim pokostem. Natomiast myli się on przypisując winę za upadek Rz’plitej szlacheckiej tylko Żydom. W rzeczywistości do upadku Polski w XVIII wieku przyczynili się przede wszystkim wojujący katolicy, którzy na fali kontrreformacji dążyli do zdobycia całkowitej supremacji w Polsce. Ich fanatyczne spychanie na margines nie-katolików, ich ślepe i bezmyślne katoliczenie Polski za wszelką cenę, nawet kosztem racji stanu Rzeczypospolitej, doprowadziło ją do upadku. Dla nich racją stanu był katolicyzm – Polska będzie albo katolicka, albo niech nie będzie jej wcale. Widać to wyraźnie było w Konfederacji Barskiej, która wystąpiła w obronie supremacji katolicyzmu przeciwko Rosji i przeciwko rodakom – polskim innowiercom.
Obszerniej opisałem to tutaj:
http://opolczykpl.wordpress.com/2012/05/03/co-nam-dala-konstytucja-3-maja/
Autor wspomina o Wiedniu i odsieczy…
Oczywiście, że to polscy katolicy uratowali Wiedeń. A on w podziękowaniu 89 lat później przystąpił w ramach “bóg zapłać” do pierwszego rozbioru. Historia zaszydziła przy tej okazji z katolików polskich niemiłosiernie. Bo jedynym państwem, które nie uznało rozbiorów Polski była właśnie muzułmańska Turcja – przed którą “broniliśmy” chrześcijaństwa. A przez trzech chrześcijańskich sąsiadów zostaliśmy pokrojeni jak tort.
Aha, konfederaci barscy dogadywali się z Tatarami i Turcją co do wspólnych działań przeciwko Rosji. Paktowali więc z śmiertelnymi wrogami chrześcijaństwa, z pohańcami – przeciwko, jak by nie było, chrześcijańskiej Rosji (i rodakom innowiercom).

Twierdzenie, że “Żydzi w Ameryce z odrazą patrzyli na biednych Żydów napływających z Polski i wschodniej Europy” to prawda. Z tego powodu odmówili pomocy pobratymcom w czasie II wojny światowej. Do legendy przeszło zdanie: “Jedna krowa w Palestynie jest więcej warta niż polscy Żydzi”. 
http://salski.nowyekran.pl/post/31617,jedna-krowa-w-palestynie-jest-wazniejsza-niz-wszystcy-zydzi-w-polsce

Nowy Ekran uważam wprawdzie za podstępne forum fałszywych prawd, ale i w tym oceanie propagandy znaleźć można kropelki prawdy.
http://myslnarodowa.wordpress.com/2012/01/25/fora-falszywych-prawd-i-z-gory-zaplanowanych-autorytetow/

Od lat Polacy są oskarżani o antysemityzm i o pogromy na Żydach. A prawda jest wręcz odwrotna.
Jedwabne Żydzi przypisują nam. Choć jest to oczywiste kłamstwo.
http://myslnarodowa.wordpress.com/2012/04/17/jedwabne-oszczerstwo-i-haniebne-przeprosiny/

Tzw. “pogrom kielecki” będący ewidentną prowokacją żydowskiej UB IPN uważa za “spontaniczny i zaistniały wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności natury historycznej i współczesnej.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pogrom_kielecki#.C5.9Aledztwo_Instytutu_Pami.C4.99ci_Narodowej

W tłumaczeniu na język codzienny oznacza to spontaniczny wybuch polskiego antysemityzmu.
A przecież IPN wie, że była to żydo-UB-cka prowokacja.
http://infonurt3.com/index.php?option=com_content&view=article&id=420:trzy-taporty-o-qpogromieq-w-kielcach&catid=40:ksiki-ktore-polecamy&Itemid=64

Natomiast śledztwa w sprawie wymordowania Polaków w Nalibokach przez uzbrojoną bandę dowodzoną przez Żydów IPN jakoś nie jest w stanie doprowadzić do końca. I nie doprowadzi z powodu braku dowodów. Jest przecież niewyobrażalne, aby odważono się w Polsce nazwać Żydów zbrodniarzami.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Nalibokach

Choć jeden raz to zrobiono – oskarżono Salomona Morela o zbrodnie przeciwko ludzkości. Ale temu żydowskiemu  zbrodniarzowi pozwolono wyjechać do Izraela, dokąd do jego śmierci III Rzydopospolita wysyłała mu emeryturę.

Rewizjoniści niemieccy ryczą o polskich obozach koncentracyjnych po wojnie. Na przykładze Morela widać jednak, jakie to one były “polskie”.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Salomon_Morel

Do odpowiedzialności za Katyń Żydzi nadal nie chcą się przyznać. Zwalają winę na Rosjan, ewentualnie na “sowietów”.
http://www.polskapartianarodowa.org/index.php?option=com_content&task=view&id=993&Itemid=46

.

Jego tekst kończy W. Właziński zdaniem: Wygląda na to że będziemy mieć dużo „policzków”.

Nie jest to konieczne. Wystarczy Żydom powiedzieć – bierzcie waszą wiarę, waszych bogów i idoli, wasze chrześcijaństwo, wasz kapitalizm, globalizm – i wynocha gdzie pieprz rośnie. Albo jeszcze dalej…
Skoro haniebnie nadużywają gościny, dlaczego musimy ich u nas tolerować.

Jedynie ci w pełni zintegrowani, nie szkodzący Polsce, niech nadal zażywają u nas łaskawej gościny.

opolczyk

.

 

http://www.nonpossumus.pl/ps/Mt/10.php

Janusz Tazbir – „Protokoły Mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat” – recenzja

Spiskowe teorie dziejów zawsze cieszyły się niemałą popularnością. Jeśli połączymy to z tkwiącą w polskiej mentalności podejrzliwością w stosunku do Żydów, otrzymujemy mieszankę, która spowoduje, że niejednemu szybciej zabije serce.

Jedną z takich teorii spisowych zajął się prof. Janusz Tazbir w książce pod tytułem „Protokoły Mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat”, wydaną nakładem Iskier. Praca podzielona została na dwie części. Część pierwsza prezentuje historię powstania i niebywałą światową karierę „Protokołów…”, druga natomiast to pełen tekst dokumentu, przedruk polskiego wydania z 1938 roku.

„Protokoły Mędrców Syjonu” to „cudownie odnaleziony” w Rosji dokument z początku XX wieku. Miały być to plany osiągnięcia przez Żydów globalnej dominacji, ustalone przez Sanhedryn na zjeździe w Bazylei pod koniec XIX wieku. Zawarte są w nim dokładne wytyczne, jak zawładnąć światem i zlikwidować dotychczasowe systemy polityczne, które się nie sprawdziły.
Autor od początku nie ukrywa, że tekst nie jest autentyczny, zbyt wiele jest w nim nieścisłości i powtórzeń. Do swojego zdania przekonuje, sięgając wiele wieków wstecz. Ukazuje podatność społeczeństw na negatywną propagandę, mającą na celu obwinianie pewnych grup o niepowodzenia. Na tym tle od wieków narastała też niechęć do narodu żydowskiego.

Historyk przytacza przykłady kilku innych utworów o podobnej tematyce. Tekst „Protokołów…” jest bliźniaczo podobny do popularnego we Francji w XIX wieku pamfletu Maurice’a Joly’ego pod tytułem „Dialogue aux enfers entre Machiavel et Montesquieu ou La politique de Machiavel aux XIXe siècle”. Tekst przedstawia rozmowę Napoleona III z Machiavellim, ukazującą intrygi napoleońskie w piekle. Porównanie wybranych fragmentów nie pozostawia wątpliwości – „Protokoły…” są niemalże przedrukiem z Joly’ego.

Następnie autor dowodzi, że tekst powstał na zlecenie carskiej Ochrany na początku XX wieku, znane jest nawet nazwisko autora – miał być nim Matwiej Gołowiński. Kolejno ukazywany jest rozwój popularności „Protokołów…” w wielu krajach Europy, między innymi w Niemczech, gdzie najsłynniejszym czytelnikiem był Adolf Hitler. Tazbir przedstawia również wpływ dokumentu na nastroje w Polsce i ZSRR przed II wojną światową i po jej zakończeniu.

Druga część zawiera składający się z 24 wykładów tekst „Protokołów Mędrców Syjonu”, dzięki czemu każdy z czytelników może sam ocenić ich prawdziwość i zweryfikować poglądy autora. Podszedł on rzetelnie do prezentowanego zagadnienia. Książka zawiera wiele informacji, które zaprezentowane zostały w sposób jasny i przystępny, zrozumiałym językiem. Myślę, że temat został wyczerpany. Nie jest to jednak jedyna pozycja próbująca poddać tekst „Protokołów…” analizie. W Warszawie nakładem wydawnictwa Logos w 1997 roku ukazała się książka Görana Larssona o podobnym tytule: „Protokoły mędrców Syjonu. Prawda czy fałsz?”. Powstało także kilka tytułów zagranicznych Cesare G. De Michelisa.

Nie jest to lektura trudna dla przeciętnego odbiorcy. Sądzę, że może być ciekawa dla osób interesujących się historią, kulturą żydowską i Holocaustem. Cena książki oscylująca w granicach 34 złotych również nie powinna odstraszyć potencjalnego czytelnika.
Publikację oceniam bardzo pozytywnie. W przystępny sposób przedstawia genezę narastającego z czasem antysemityzmu w Europie. Uświadamia siłę słowa pisanego, które doprowadziło między innymi do śmierci milionów osób w hitlerowskich obozach zagłady. Niestety, nie zatrzymało to nienawiści do Żydów. Po dzień dzisiejszy tekst jest propagowany na całym świecie. Rozwój Internetu przyniósł cywilizacji wiele dobrego, pozwala jednak również na rozpowszechnianie podobnych treści rasistowskich i antysemickich.

Źródło: http://histmag.org/Janusz-Tazbir-Protokoly-Medrcow-Syjonu.-Autentyk-czy-falsyfikat-recenzja-7021

——————

Protokoły Mędrców Syjonu z 1919 roku w formacie PDF

Jest to najstarsze polskie wydanie Protokołów Mędrców Syjonu jakie widziały moje oczy. Na scrib.com widniały niegdyś Protokoły z 1926 r. znajomego internauty Privilege, ale niestety, zostały ocenzurowane. Dlatego prosimy aby ten historyczny “przekaz” ściągać na dyski twarde, kopiować, powielać i ukazywać niedowiarkom. Za przysłanie materiału serdeczne podziękowania dla p. Staszka, chylimy czoła za ten materiał. Admin.

Protokoły Mędrców Syjonu do pobrania z poniższych linków:

https://mega.nz/#!8N5DQC5R!sLED7SP_ElbngOFrnMP1NH8FQy1j6DDpI62wOsQ_ob0

WSZYSTKO ZALEŻY OD METODY


Zawsze najpierw jedz surowe, a potem gotowane.


Gotowana żywność okazuje się tak obca dla ludzkiego organizmu, że może powodować reakcję odpornościową, podobną do tej, kiedy atakuje wirus. Naukowiec Udo Erasmus, autor książki Fats and Oils, pisze:

Kiedy spożywamy gotowane (lub nieżywe) pokarmy, w tkankach żołądka i w przewodzie pokarmowym następuje reakcja obronna. Przypomina ona reakcję, któ­ra powstaje przy infekcjach i wokół guzów gromadzą się białe krwinki, pojawia się opuchlizna, temperatura w żołądku i jelitach wzrasta jak przy gorączce. W kon­sekwencji po posiłku czujemy zmęczenie. Taka sama reakcja zachodzi, gdy połowę posiłku jemy na surowo, ale zaczynamy od pokarmu gotowanego. Jeśli jednak zaczynamy od produktów surowych, tego typu reakcja nie następuje.

Równie istotną rolę odgrywa przeżuwanie pokarmu. Ludzie zwykle dwa razy przeżują jedzenie i zaraz je poły­kają. Nieodpowiednie przeżuwanie może zaburzać pro­ces trawienia i przyczyniać się do rozwoju choroby. Wie­le z naszych współczesnych pokarmów (rozgotowanych, przetworzonych i tłustych) łatwo się połyka i nie trzeba ich gryźć. W przeciwieństwie do nich, prawdziwa żyw­ność (nieprzetworzona, a zwłaszcza surowa) jest zwykle bardziej zwarta, zawiera więcej błonnika i trzeba ją dłu­żej przeżuwać. Jeśli chcesz dostarczać organizmowi korzystnych dla zdrowia składników odżywczych, jedz naturalne pokarmy i prawidłowo je przeżuwaj.
Najpierw twoje zęby rozdrabniają pokarm na małe cząstki. Później, podczas przeżuwania, ślina łączy żywność z enzymami, pomagając ją rozdrobnić i strawić. Wbrew powszechnemu przekonaniu przeżuwanie ma na celu nie tylko rozkład pokarmu na małe cząstki, które można połknąć. W ten sposób wspomaga się tak­że proces trawienia – pokarm jest mielony na drobne kawałki i dokładnie pokrywany zawartymi w ślinie enzymami trawiennymi.
Stare powiedzenie mówi: „Pij to, co jesz, i jedz to, co pijesz”. Stałe pokarmy należy całkowicie przeżuć tak, by przed połknięciem miały płynną postać. Natomiast płyny (soki i zupy) powinno się zatrzymywać na chwi­lę w jamie ustnej („przeżuć”), aby mogły zadziałać zawarte w ślinie enzymy. Odżywianie zaczyna się w twoim umyśle i w twoich ustach. Jedz po to, by odżywiać swój organizmu, a nie tylko po to, by wypełniać pust­kę w żołądku.

SPÓJRZ NA „ZGAGĘ” Z INNEJ PERSPEKTYWY

Przeżuty, pokryty enzymami pokarm z jamy ustnej przemieszcza się do żołądka, gdzie wywołuje uwalnia­nie kwasu chlorowodorowego i innych związków che­micznych biorących udział w procesie trawienia, które dalej rozkładają pokarm, zanim dotrze do jelita cien­kiego. W zasadzie dopóki nie ma wystarczającej ilości kwasu chlorowodorowego i nie nastąpi rozkład pokarmu, nie opuszcza on żołądka. Jeśli niestrawionę jedzenie zbyt długo zalega w żołądku, tworzą się toksyny, które zatruwają organizm. Niezwykle istotna w procesie trawienia jest więc obecność odpowiedniej ilości kwasu chlorowodorowego.

Ludzie często myślą, że niestrawność powoduje „zbyt duża ilość kwasu”, popularnie zwana zgagą lub nadkwasotą. Chociaż w niektórych rzadkich przypadkach jest to uzasadniona diagnoza, przeważnie objawy kwa­sowości wywołuje coś zupełnie odmiennego, a miano­wicie za mała ilość kwasu chlorowodorowego. W rezul­tacie pokarm jest nieprawidłowo trawiony i zbyt długo zalega w żołądku, gnijąc i kwaśniejąc.

Gnijąca treść po­karmowa i niewystarczająca ilość kwasów trawiennych wywołują uczucie kwaśnego pieczenia (zgagi). Nie na­leży przed jedzeniem przyjmować tabletek zobojęt­niających kwasy, aby zapobiec zgadze. To tylko po­garsza i tak już złą sytuację. Zgagę najlepiej „leczy się”, stosując podstawowe zasady łączenia produktów i do­brze przeżuwając pożywienie. Pomocna może okazać się również suplementacja w postaci enzymów trawien­nych. (Uwaga: można także stosować suplement kwa­su chlorowodorowego w tabletkach, ale ta bardziej in­wazyjna metoda wymaga wiedzy i nadzoru specjalisty).

Proces wchłaniania składników odżywczych odbywa głównie w jelicie cienkim. Zanim pokarm tam dotrze, musi zostać prawidłowo przetrawiony. Jelito cienkie czerpie z pożywienia substancje odżywcze, które na­stępnie trafiają do krwiobiegu. Natomiast odpady prze­mieszczają się do jelita grubego i są wydalane z orga­nizmu.
Niewłaściwie przetworzone jedzenie, gdy dociera do jelita cienkiego, wywołuje mnóstwo problemów, źle przetrawione, rozkładające się, fermentujące i gnijące kawałki pożywienia wytwarzają w jelitach ogromne ilości toksyn. Niestrawione cząsteczki pokarmu mogą przedostać się przez ścianki jelita i trafić bezpośrednio do krwiobiegu. Wówczas są one traktowane przez organizm jako obce i układ odpornościowy może je zatakować. Taka reakcja przypomina typową alergie pokarmową. Nieprawidłowe trawienie pokarmu może spowodować, że staniesz się na niego uczulony. Cogorsza, każda reakcja alergiczna uszkadza tkankę jeli­ta i zwiększa jej przepuszczalność, potęgując problem. Konsekwencją może być rosnąca liczba alergii pokarmowych i inne dolegliwości. Tego rodzaju ciągłe re­akcje alergiczne mogą nadwerężyć i przeciążyć układ odpornościowy, zwiększając podatność organizmu na lekkie przewlekłe infekcje, takie jak chroniczne zapa­lenie zatok.

Jeśli proces trawienia w jelitach przebiegnie prawidłowo, właściwe składniki odżywcze dotrą do krwio­biegu. Następnie te substancje muszą trafić do wnę­trza odpowiednich komórek. Proces ten często wymaga udziału tak zwanych „transporterów”, odmiennych składników odżywczych (na przykład pewnych kwa­sów tłuszczowych), które także pochodzą z pożywienia. Innymi słowy, substancje odżywcze mają wiele zadań, włączenie z transportem innych substancji odżyw­czych. Jest to jeden z przykładów, jak składniki odżywcze współdziałają i dlaczego nie można sobie pozwolić na niedobory nawet jednego z nich. Gdy substancje od­żywcze dotrą do docelowych komórek, muszą przedo­stać się przez błony komórkowe. Zadanie to utrudnia nieprawidłowa struktura błony, której budulcem były „złe” tłuszcze i oleje, na przykład tłuszcze utwardzone oleje rafinowane (z supermarketu), nadmierne ilość tłuszczów nasyconych lub produktów smażonych w głębokim tłuszczu.

Ostatni etap procesu właściwego trawienia to eliminacja odpadów, które należy wydalić możliwie szybko i skutecznie. W przeciwnym razie toksyny mogą zostać ponownie wchłonięte przez organizm. Najlepszy sposób
poprawienia pracy jelit polega na jedzeniu wystarczających ilości błonnika, przestrzeganiu zasad właściwego łączenia pokarmów i dobrym przeżuwaniu. Jeśli jednak wybierasz żywność o dostatecznej zawartości błonnika, po czym ją gotujesz, oszukujesz sam siebie. Gotowa­nie niszczy pewne rodzaje włókien w pokarmie, uważaj więc, aby go nie rozgotowywać.

Wiele osób czuje się nieswojo, a nawet są zażenowa­ne, gdy mowa o zbędnych produktach przemiany mate­rii. Te naturalne procesy nie powinny nas zawstydzać, gdyż stan układu trawiennego najlepiej ocenia się na podstawie takich informacji jak wygląd, struktura i za­pach stolca oraz częstotliwość wypróżnień. W społeczeństwach zachodnich zaparcia są dolegli­wością powszechną. Wielu ludzi wypróżnia się co drugi dzień. Niektórzy uważają, że oddanie stolca raz dzien­nie jest stanem idealnym. Wcale nie. Jeśli nie wypróż­niasz się często i odpowiednio, to resztki pożywienia zalegają w jelitach, gdzie się rozkładają i zatruwają organizm. Stolec powinno się oddawać dwa lub trzy razy na dzień, w najgorszym wypadku raz. Luźny lub wy­jątkowo zbity stolec wskazuje na poważne dolegliwo­ści, zwłaszcza jeśli utrzymuje się to przez pewien czas. Regularnie uformowany i unoszący się na wodzie stolec to dobry znak. Nadmierne ilości gazów (żołądkowych lub jelitowych) lub zapach stolca mogą świadczyć o pro­blemach z trawieniem.

Obserwuj u siebie proces wypróżniania i jeśli zauwa­żysz jakieś nieprawidłowości, przeciwdziałaj im.

Do żywności dodaje się różnorodne substancje, aby wzmocnić jej smak, kolor i konsystencję, aby ułatwić przetwarzanie oraz przedłużyć okres trwałości. Na przy­kład w USA obecnie stosuje się w sumie ponad trzy ty­siące dodatków zatwierdzonych przez Agencję ds. Żyw­ności i Leków, a przeciętny Amerykanin spożywa ich ponad 4,5 kilograma rocznie. Trudno wyobrazić sobie człowieka, który je takie ilości toksycznych syntetycz­nych substancji chemicznych, a sami to robimy – stop­niowo i nie uświadamiając sobie, jak dochodzi do ich nagromadzenia w organizmie.

Choć dodatki do żywności muszą zostać zaakceptowane pod względem bezpie­czeństwa, często najpierw uznawane są za bezpieczne, a  następnie po pewnym czasie wycofuje się je z rynku z powodu nieprzewidzianych szkodliwych skutków. Nie zakładaj, że te dodatki są bezpieczne, tylko dlatego, że zostały zatwierdzone przez jakaś agencję czy urząd.

Ponadto naukowcy zazwyczaj badają pojedyncze do­datki, mimo że spożywamy je w połączeniu z innymi. Prawie żadne badanie nie sprawdza połączonego działa­nia dodatków do żywności. Obecnie nasz kontakt z wieloma rozmaitymi mieszankami tych dodatków przypo­mina wielkie i niebezpieczne doświadczenie chemiczne.
Skutki takiego połączonego ich działania zostały przed­stawione w badaniu, które przeprowadził B.H. Ershoff, opublikowanym w 1976 roku na łamach czasopisma „Journal of Food Science”. Badanie objęło trzy różne dodatki zaakceptowane przez Agencję ds. Żywności i Leków: sztuczny barwnik, sztuczną substancję słodzącą oraz emulgator (substancję, pod której wpływem olej i woda nie ulegają rozdzieleniu). Podawane osobno, nie wywoływały u zwierząt doświadczalnych żadnych łatwo zauważalnych skutków ubocznych.

Jednak spożycie jednocześnie już dwóch substancji powodowało chorobę. Gdy podawano trzy dodatki naraz, zwierzę­ta umierały w ciągu niespełna dwóch tygodni! Mając to na uwadze, weź pudełko płatków śniadaniowych (czy jakikolwiek inny wysoko przetworzony produkt) i po­licz, ile jest w nich dodatków. Rzecz jasna, spożywasz te substancje w połączeniu. Po sprawdzeniu etykiet na opakowaniach płatków śniadaniowych, które Cynthia i Tom mieli w spiżarni, wyrzuciliśmy wszystkie rodza­je, ponieważ w ich skład wchodziły sztuczne barwniki) aromaty, konserwanty i tłuszcze utwardzone. Czytaj etykiety na kupowanych produktów żywnościowych. Jeśli produkt zawiera sztuczne barwniki, aromaty, konserwanty i inne dodatki, lepiej z niego zrezygnuj.

A co by się stało, gdybyśmy usunęli z naszej diety pewne dodatki do żywności? Kwestii tej poświęcono ba­danie, które przedstawiono w czasopiśmie „Internatio­nal Journal of Biosocial Research” w 1986 roku. W la­tach 1979-1983 szkoły państwowe w Nowym Jorku stopniowo wycofywały żywność zawierającą sztuczne barwniki i aromaty ze szkolnych obiadów podawanych ponad milionowi dzieci. W tym samym czasie, bez wpro­wadzania żadnych innych zmian, wyniki dzieci w naauce znacznie się polepszyły. W nowojorskich szkołach w ciągu czterech lat zaobserwowano największe postę­py w nauce, jakie kiedykolwiek zmierzono w miejskim okręgu szkolnym w historii USA. Jak to było możliwe?

Dodatki do żywności są toksyczne i zatruwają komórki. Kiedy komórki przestają być zatruwane, poprawia się zdrowie organizmu. Wraz z większą sprawnością ko­mórek mózgowych polepszą się umiejętność myślenia, przyswajania wiedzy i zapamiętywania. Toksyczne ob­ciążenie rozwijających się młodych umysłów przyczy­nia się do słabych wyników współczesnych uczniów.
Niestety, po zakończeniu eksperymentu, w związku z politycznymi naciskami dostawców popularnych pro­duktów żywnościowych, nowojorskie szkoły wróciły do podawania typowego pożywienia i zaprzepaszczono te nieprawdopodobne osiągnięcia.

Pozostałości toksycznych substancji chemicznych to następne niebezpieczeństwo, jakie czai się w żywności przetworzonej i o jakim nie wspominają etykiety. Choć producenci nie dodają tych substancji celowo, znajdują się one niemal we wszystkich typowych produktach wytwarzanych na skalę przemysłową. Jeśli nie są one dodawane, producenci nie mają obowiązku podawać ich na liście składników. (Przypomnij sobie, jak David zatruł się rtęcią obecną w tuńczyku w puszce; oczywiście na etykiecie nie ma mowy o rtęci, ponieważ pierwiastek ten znajduje się w samej rybie). Pozostałości chemicz­ne pochodzą z wielu różnych źródeł, między innymi z przemysłowych substancji chemicznych i pestycy­dów, ze środków grzybobójczych i chwastobójczych, ze sztucznych środków przyspieszających dojrzewanie roślin, z hormonów i innych leków weterynaryjnych, jak również z materiałów używanych do pakowania.

Podczas naszej sklepowej wyprawy w poszukiwaniu ukrytych pozostałości toksycznych dotarliśmy z Cynthią i Tomem do działu produktów mrożonych. Według badania „FDA To tal Diet Study”, przeprowadzonego przez Agencję ds. Żywności i Leków w latach 1982-1986, mrożone frytki zawierały 70 różnych pozostało­ści pestycydów. W mrożonych pizzach było 67 rodzajów pozostałości pestycydów i przemysłowych substan­cji chemicznych. W mrożonym cieście czekoladowym znajdowało się 61 toksycznych pozostałości, a w czeko­ladzie mlecznej 93. Masło orzechowe zawierało aż 183 rodzaje pozostałości, w tym wysoce rakotwórczą aflatoksynę, którą wytwarza pleśń powstała na orzeszkach ziemnych.

We wszystkich działach sklepu czaiło się jeszcze jedno ukryte niebezpieczeństwo: toksyny pochodzące z opa­kowań. Substancje zawarte w materiałach do pakowa­nia (takich jak folia plastikowa, plastikowe butelki, opakowania na mleko, kartony na soki, styropian i puszki z warstwą epoksydową) mogą przenikać do żywności. Produkty zapakowane w materiały, które zawierają wode albo toksyczne substancje rozpuszczalne w tłuszczach, mogą wchłaniać te toksyny, a potem dostają się one do organizmu konsumenta. Pewne ilości polimerów, plastyfikatorów, stabilizatorów, wypełniaczy, a nawet barwników obecnych w plastikowej folii mogą rozpuszczać się i przedostawać do pożywienia.
Dlatego unikąj produktów w plastikowych opakowaniach. Wybie­raj te w opakowaniach papierowych i szklanych.

Zakrawa na ironię, że ludzie niekiedy wydają więcej pieniędzy, by kupić ekologiczną żywność, a sprzedaje się ją w tok­sycznych opakowaniach. Jaki jest sens kupować ekolo­giczne mięso na styropianowej tacce i owinięte folią albo organiczne produkty w puszkach z warstwą epoksydo­wą? Niestety, za te „udogodnienia” płacimy wysoką cenę w postaci bioakumulacji toksycznych substancji w or­ganizmie i późniejszej choroby.

Oleje: śliski temat


Wróćmy do wycieczki z Tomem i Cynthią, podczas której uczyli się, jak unikać chorobotwórczej żywno­ści. W dziale z olejami i dressingami do sałatek przy­pomniałem Cynthii i Tomowi, że prawie wszystkie oleje dostępne w supermarketach są przetwarzane i toksycz­ne. Takie oleje wchodzą również w skład rozmaitych gotowych i przetworzonych produktów, w tym dressinngów do sałatek, wypieków i żywności w puszkach.

Większość olejów, szczególnie arachidowy, z nasion bawełny i sojowy, jest bardzo zanieczyszczonych pozo­stałościami toksycznych pestycydów, które są szkodliwe dla układu nerwowego. Obecnie wiele olejów uzyskuje się metodami chemicznymi, co oznacza, że oleje za­bierają rozpuszczalne pozostałości, które podrażniają płuca, osłabiają układ nerwowy i ogólnie zdrowie. Nawet oleje tłoczone na zimno (czyli uzyskiwane nie me­todami chemicznymi) często są rafinowane z użyciem toksycznych substancji chemicznych oraz poddawane wysokim temperaturom w procesie klarowania i dezodoryzacji, co powoduje ich toksyczność. Pod wpływem wysokich temperatur zawarte w tych olejach składniki odżywcze zmieniają się w toksyczne kwasy tłuszczowe trans i inne toksyny (aldehydy, ketony i nadtlenki). Około jedna trzecia wszystkich sprzedawanych czy to w butelkach, czy wchodzących w skład margaryn, tłuszczów roślinnych do pieczenia, płatków śniadaniowych, masła orzechowego i tak da­lej była utwardzana lub częściowo utwardzana i zawiera toksyczne kwasy tłuszczowe trans oraz wiele in­nych toksycznych substancji.

W związku z powszechnym użyciem olejów przetwo­rzonych liczba przypadków zapalenia mięśnia sercowe­go (rodzaj zawału serca) wzrosła osiemdziesięciokrotnie, natomiast zawał serca stał się jedną z głównych przyczyn śmierci, choć dawniej rzadko się to zdarzało. Czy to przypadek? Zdaniem Udo Erasmusa, autora książki Fats Thas Heal, Fats That Kill, powodem coraz większej liczby tych schorzeń jest fakt, że oleje przetworzone sprzyjają dolegliwości zwanej „zwyrodnieniem tłuszczowym”. Erasmus pisze: „Aż 68 procent ludzi umiera z powodu zaledwie trzech schorzeń związanych ze zwyrodnieniem tłuszczowym: choroby układu krąże­nia, nowotworów i cukrzycy”. Na rynku dostępna jest ” tylko garstka zdrowych tłuszczów i olejów: masło orga­niczne lub ghee, wysokiej jakości oliwa z oliwek (trudna do zdobycia) oraz wysokiej jakości produkty z niezbęd­nymi kwasami tłuszczowymi, na przykład olej lniany (więcej informacji znajdziesz w dodatku B).

Niebezpieczeństwa ukryte w mięsie i przetworach mlecznych


Nasza trójka dotarła do działu przetworów mlecz­nych. Jak pamiętasz, mleko i przetwory mleczne nie nadają się do spożywania przez ludzi i wszyscy, a szczególnie niemowlęta i małe dzieci, powinni ich unikać. Problemem jest bioakumulacja toksyn prawie wszystkie toksyny, na które przez całe życie narażone są krowy gromadzą się w ich tkankach i mleku.

Popatrz na nleko jak na toksyczną zupę hormonów, sulfonamidów, środkó uspąkąja|ących i innych zanieczyszczeń. Co gorsza proces pasteryzacji (metoda konserwacji przez podgrzewanie, która zabija bakterie; stosowana jest w produkcji niemal wszystkich przetworów mlecznych) zmienia fizyczne i chemiczne właściwości mleka. Pasteryzacja nie tylko zmniejsza przydatność składników odżywczych dla organizmu, lecz
powoduje powstawanie toksyn. Bioakumulacja toksyn, pasteryza­cja oraz duża zawartość mleka i przetworów mlecznych w typowej zachodniej diecie (25-50 procent) sprawia­ją, że produkty te są głównym czynnikiem powodują­cym wysoką zapadalność na alergie, choroby zakaźne i przewlekłe. Zauważono powiązania między spożyciem mleka a wieloma chorobami, na przykład osteoporozą, stwardnieniem rozsianym, cukrzycą, chorobami serca i nowotworem. Poradziłem Cynthii i Tomowi, aby usu­nęli ze swojej diety mleko i przetwory mleczne. Tobie radzę to samo. Mleko nie jest dobre dla twojego orga­nizmu.

Kolejny przystanek zrobiliśmy przy dziale z produk­tami pochodzenia zwierzęcego. Mięso i jaja mogą zawie­rać dużo toksyn. Jakkolwiek znajdują się w nich istotne składniki odżywcze (i dlatego nie polecam diety wegańkiej), należy zwracać baczną uwagę na źródło pocho­dzenia. Wartość odżywczą źródła pokarmu trzeba za­wsze oceniać, rozważając potencjalne lub rzeczywiście obecne w nim toksyny.

W tkankach zwierząt hodowanych do uboju znajdu­ją się duże ilości toksyn i dlatego mięso bydła z intensywnych hodowli, mleko, mięso kurczaka, jaja i więk­szość odmian ryb hodowlanych nie należą do dobrych pokarmów. Zwierzętom hodowlanym przez całe życie podaje się pasze pozbawione wartości odżywczej, za to pełne toksyn (pestycydów i innych substancji stosowa­nych w rolnictwie). Toksyczność paszy tych zwierząt jest znacznie większa niż toksyczność naszej żywno­ści. Poza tym duże zwierzęta, na przykład krowy, jedzą więcej paszy, a zgromadzone w ich mięsie toksyny do­stają się później do naszych organizmów. Badania nad ludzkim mlekiem, przeprowadzone w 1976 roku przez Agencję Ochrony Środowiska, wykazały, że toksyczne zanieczyszczenia obecne w mleku matek wegetarianek stanowiły jedynie 1-2 procent średniej ilości toksyn, jaka znajduje się w mleku kobiet jedzących mięso. Aby zmniejszyć kontakt z toksynami w pokarmach pocho­dzenia zwierzęcego, warto wybierać ekologiczne mięso, drób i jaja oraz dzikie ryby z mało zanieczyszczonych wód głębinowych. Zdecydowanie należy unikać ryb hodowlanych lub poławianych w zanieczyszczonych wo­dach przybrzeżnych.

Jeśli chcesz kupić ekologiczne produkty zwierzęce, niemal na pewno będziesz musiał udać się do dobrze zaopatrzonego sklepu ze zdrową żywnością. Żywność jest tam droższa, ale cena obejmuje ochronę przed tok­synami i większą wartość odżywczą. Poza tym wybie­rając takie produkty, przyczyniasz się do promowania metod hodowli, które są bardziej korzystne dla środowiska.

Zdrowie jest wyborem. Albo teraz zapłacisz za dobre jedzenie, albo później będziesz płacić za lekarzy i pobyty w szpitalu. Jeśli trudno ci znaleźć prawdziwie ekologiczne, wysokiej jakości produkty pochodzenia zwie­rzęcego, masz inne wyjście: możesz ograniczyć ich spo­życie. Pamiętaj, że za ogromną większość zanieczysz­czenia naszych organizmów pestycydami odpowiadają nieorganiczne produkty zwierzęce, czyli drób, mięso, jaja i przetwory mleczne.

Nie polecam diety całkowicie wegetariańskiej albo wegańskiej, ponieważ nie dostarczają one wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Najlepsza jest dieta, w której przeważają produkty roślinne z ekolo­gicznych upraw. To najprostszy i najłatwiejszy sposób, aby ograniczyć kontakt z toksynami i zapewnić swo­jemu organizmowi większą ilość składników odżyw­czych. Decydując się na produkty zwierzęce, w miarę możliwości wybieraj te, które pochodzą ze zwierząt ho­dowanych w warunkach naturalnych.

 

Uważaj na zepsute produkty
Nasza wycieczka zbliżała się powoli ku końcowi. Zo­stała jeszcze jedna ważna, lecz często niedostrzegana kwestia związana z zakupem pożywienia: wybór nie­toksycznych produktów żywnościowych oznacza wybór pokarmów wolnych od bakterii i pleśni, czyli od organizmów, które wytwarzają toksyny. Pokarmy zanieczyszczone bakteriami i pleśniami niszczą nasze ;drowie. W procesie metabolizmu bakterie produkują toksyny, obciążając ludzki układ odpornościowy i przyczyniając się do zanieczyszczenia organizmu, chorób czy wręcz śmierci. Najpoważniejsze przypadki zatrucia pokarmowego produktami zakażonymi bakteriami mogą być nawet śmiertelne. Dotyczy to na przykład toksyn wytwarzanych przez Clostńdium botulinum, laseczkę jadu kiełbasianego (obecną głównie w niewłaściwie zapakowanych produktach w puszkach), przez E. coli, pałeczkę okrężnicy (występującą między innymi w nie­odpowiednio przechowywanym mięsie), przez gronkowce i salmonellę oraz inne. Śmierć na skutek zapalenia czy zatrucia wywołanego tymi patogenami rzadko się zdarza, ale dość często jesteśmy narażeni na małe ilo­ści toksyn bakteryjnych obecnych w żywności, szcze­gólnie tej pochodzenia zwierzęcego. Zawsze sprawdzaj zapach mięsa, ryb i drobiu. Jeśli czuć zgniliznę (albo ryba ma mocny „rybi” zapach), produkt jest nieświeży lub nie był odpowiednio przechowywany. Bakterie rozmnażają się i wytwarzają toksyny, a tłuszcz zawarty w mięsie jełczeje i staje się toksyczny. Nigdy nie jedz ta­kich produktów.

W typowych przetworach mlecznych, jakie produku­je się na skalę przemysłową, występują bakterie. Zgod­nie z przepisami rządowymi mleko po pasteryzacji po­winno zawierać nie więcej niż 20 000 bakterii na jeden mililitr. Na dwadzieścia pięć próbek mleka, które prze­badano w ramach badań konsumenckich „Consumer Reports”, w siedmiu próbkach wykryto nadmiar bak­terii (130 000 na mililitr), a w jednej prawie 3 000 000 bakterii na mililitr! W innych próbkach bakterii było dużo, że nie dało się ich policzyć! Zważywszy na toksyny wytwarzane przez te bakterie oraz toksyny po­chodzące ze środków stosowanych w rolnictwie i prze­twórstwie, jak można twierdzić, że mleko krowie jest dobre dla niemowląt i dzieci?

Cynthia i Tom byli świadomi zanieczyszczenia żywności bakteriami, ale jak większość ludzi niedużo wiedzieli o problemach z pleśnią. Nie to, żeby były one zjawiskiem nowym. W średniowiecznych opowieściacj
można znaleźć wzmianki o całych wioskach, których mieszkańcy mieli halucynacje po zatruciu buławinką czerwoną, grzybem pasożytującym na słupkach kwia­tów żyta. Produkuje on neurotoksynę, która zatru­wa mózg i ośrodkowy układ nerwowy. Chorzy ludzie w średniowieczu niekiedy udawali się do miejscowych klasztorów, gdzie mnisi modlili się za nich. I to działa­ło! W jaki sposób? Klasztory wznoszono na lepszej zie­mi, na szczytach wzgórz, natomiast wsie leżały na ni­zinach. Zboża uprawiane na wzgórzach były w czasie zbiorów bardziej suche (a więc mniej spleśniałe) niż te z terenów nizinnych. Chorzy wieśniacy wracali do zdro­wia, gdy przebywając w klasztorze, żywili się niezanieczyszczonymi zbożami. Dziwne zachowanie dziewcząt z Salem, swego czasu uznane za oznakę czarów, obec­nie przypisuje się zatruciu ergotaminą. Chociaż w dzi­siejszych czasach pleśń w żywności nie powoduje halu­cynacji, stwarza inne zagrożenia dla organizmu.

Pleśń może się rozwinąć, jeśli zboża są wilgotne pod­czas zbiorów lub przechowywania. Proces dystrybucji żywności często trwa kilka tygodni, w związku z czym produkty, które trafiają na półki sklepowe, zawierają pleśń, nawet jeśli w momencie zbiorów nie były zanie­czyszczone. Poza tym żywność może spleśnieć w kuch­ni. Świeże, żywe rośliny same chronią się przed pleśnią (tak jak nas układ odpornościowy chroni przed chorobami), ale w miarę jak się starzeją i „umierają”, pojawia się na nich pleśń. Ludzie spożywają spleśniałe produk­ty (często pleśń jest niewidoczna), nieświadomi tego, że obciążają swoje organizmy toksynami. Co gorsza, u wielu osób rozwijają się alergie na pleśnie, wywołując nie tylko zanieczyszczenie toksynami, lecz również toksyczną reakcję alergiczną. Takie osoby dobrze sięc zują po zjedzeniu świeżych jagód albo winogron, ale cierpią na reakcje alergiczne po spożyciu tych samych owoców, tyle że pochodzących ze sklepu. Jeśli produkt wydaje ci się spleśniały, nie należy go wąchać. Wdy­chanie pleśni powoduje poważne problemy zdrowotne. Zawiń podejrzane jedzenie w papier lub folię i wyrzuć.

Mykotoskyny (toksyny powstające pod wpływem pleśni) mogą uszkadzać i zabijać komórki, jak również przyczyniają się do rozwoju raka, szczególnie raka wą­troby. Ponieważ trudno ocenić poziom zanieczyszczenia danego produktu pleśnią, najlepiej unikać lub ograni­czyć spożycie produktów narażonych na działanie ple­śni, na przykład kukurydzy, orzechów, winogron, ro­dzynek i innych suszonych owoców, jagód, piwa oraz innych produktów fermentowanych i serów. Również butelkowany sok jabłkowy często zawiera pleśń. Wiel­biciele tego soku są tak przyzwyczajeni do jego smaku, że nie czują zanieczyszczenia.

Jeśli orzechy mają dziwny smak, nie jedz ich są toksyczne. Jeśli na pożywieniu zauważysz ślad pleśni, wyrzuć całość (nie wystarczy odkroić jedynie spleśniały kawałek). Kiedy pleśń rozrasta się na produktach, za­czynają one chronić się naturalnie, wytwarzając toksy­ny o działaniu przeciwpleśniowym, które też są groźne dla człowieka. Powstają one w całym produkcie, a nie tylko w miejscu, gdzie widać pleśń. Produkty podat­ne na pleśnienie (na przykład jagody) z zasady należy kupować w sezonie, świeżo zebrane i od lokalnych do­stawców. W przeciwnym razie są zbyt stare i zapleśniałe, nawet jeśli pleśń nie jest widoczna. Niestety, często obserwuję ludzi, którzy w sklepie ze zdrową żywnością kupują opakowanie „świeżych” jagód z już widoczną pleśnią. Oczywiście nie mają pojęcia, jakie są trujące.

Pewien rodzaj pleśni, która występuje na zbożacn i ziarnach (zwłaszcza na kukurydzy, orzechach ziemnych, włoskich i pistacjowych), wytwarza rakotwórcza mykotoskynę, zwaną aflatoksyną. Chociaż rządy
których państw starają się regulować dopuszczalne po­ziomy tej toksyny w żywności, na rynku wciąż pojawia się silnie zanieczyszczona żywność. Niepokojące jest to, że aflatoksyną zwykle występuje w produktach, które często jedzą dzieci, na przykład w kukurydzy (płatkach kukurydzianych i innych jej przetworach), orzechach ziemnych i maśle orzechowym.

 

Toksyny i gotowanie


Gdy już zaopatrzymy się w produkty wysokiej jako­ści, musimy je odpowiednio przygotować. Po pierwsze, należy je umyć i obrać, aby usunąć substancje chemicz­ne stosowane podczas upraw, bakterie oraz pleśń. Wa­rzywa i owoce woskowane (czyli większość ogórków, ba­kłażanów, rzep i jabłek) trzeba koniecznie obierać, gdyż wosk często nakłada się na obecne już na powierzch­ni pozostałości pestycydów i środków grzybobójczych. Oczywiście bezpieczeństwo pewnych rodzajów wosków jest kwestią sporną. Warzywa i owoce, których nie moż­na obierać, wystarczy dobrze opłukać pod bieżącą wodą przez minutę lub dwie. Jeszcze lepszy efekt uzyskamy, stosując czyste mydło kastylijskie w płynie (łagodne my­dło z oliwy z oliwek i wodorotlenku sodu). W przypad­ku warzyw liściastych należy usunąć zewnętrzne liście i umyć każdy liść z osobna. Ponadto płukanie liści roz­tworem octu zmniejsza ilość obecnych na nich bakterii. Niewiele osób odżywia się w 100 procentach surowymi pokarmami (moja dieta składa się z nich w 80 %), ale ilekroć wybierasz takie pożywienie zamiast gotowanego lub przetworzonego, dostarczasz organizmowi więcej substancji odżywczych i mniej narażasz się na toksyny. Produkty jedynie lekko gotuj, najjlepiej w temperaturze nie wyższej niż 100°C. Ich właściwości zmieniają się pod wpływem gotowania: żywność może stać się toksyczna, uboższa w składni­ki odżywcze i nawet trudniejsza do strawienia. Unikaj produktów zrumienionych lub spieczonych – są bar­dzo toksyczne. Niestety wiele osób szczególnie sobie upodobało żywność zrumienioną, zapiekaną lub grillowaną, w której powstają rakotwórcze mutageny.

Podczas podgrzewania jedzenia w temperaturze po­wyżej 190°C (czyli zazwyczaj w przypadku opiekania, smażenia, grillowania i pieczenia) wytwarzają się tok­syczne związki, w tym heterocykliczne aminy aromatyczne (HAA), które należą do najsilniejszych substan­cji rakotwórczych, jakie kiedykolwiek odkryto. Nawet ich znikome ilości mogą uszkodzić DNA.

Zasadniczo im wyższa temperatura i dłuższy czas gotowania, tym większe stężenie HAA. Dlatego średnio wysmażony stek jest bezpieczniejszy dla zdrowia niż do­brze wysmażony, a pokarmy przypalone są absolutnie nie do przyjęcia. Jeśli przy jakiejś okazji dostaję jedze­nie częściowo przypalone, odkrawam szkodliwą część. Nawet tosty nie są dobre dla zdrowia. Doświadczenia przeprowadzone w Lawrence Livermore Laboratory wykazały, że mocno opieczona kromka chleba charakte­ryzuje się rakotwórczością równą 20 procentom rako­twórczego działania dobrze wypieczonego hamburgera. Tymczasem dużo ludzi zjada, co dzień kilka tostów na śniadanie, tym samym poważnie zwiększając ryzyko rozwoju raka.

CELE ŚWIATOWEJ ELITY ZAPISANE NA KAMIENIACH W STANIE GEORGIA:

W jednym z najbardziej odludnych miejsc amerykańskiego stanu Georgia, z dala od szlaków turystycznych i zainteresowania postronnych osób, na niewielkim wzniesieniu wznosi się mało znany monument zwany The Georgia Guidestones – Kamiennymi Wskazaniami z Georgii. Sześć kamiennych bloków, ustawionych zgodnie z astronomicznymi wytycznymi, pokrytych jest inskrypcjami w ośmiu językach współczesnych i czterech starożytnych.

The Georgia Guidestones tworzy sześć kamiennych płyt o łącznej wadze 120 ton. Centralny blok otoczony jest czterema monolitami, z których każdy zawiera ten sam tekst składający się z nowej, racjonalistycznej wersji “dziesięciorga przykazań” – w języku angielskim, hiszpańskim, rosyjskim, chińskim, arabskim, hebrajskim, hindi i suahili:

1. UTRZYMUJ POPULACJĘ [niewolników] PONIŻEJ 500 MLN, ZACHOWUJ RÓWNOWAGĘ Z NATURĄ.
2. PROWADŹ MĄDRZE REPRODUKCJĘ 
[niewolników] DOSKONALĄC ZDATNOŚĆ, RÓŻNORODNOŚĆ.
3. ZJEDNOCZ LUDZKOŚĆ NOWYM ŻYJĄCYM JĘZYKIEM 
[zlikwiduj języki narodowe, narodową tożsamość].
4. OKRZESAJ 
[ich] PASJĘ – WIARĘ – TRADYCJĘ I CAŁOŚĆ RZECZY [twoim] SPOKOJEM ROZUMU. *)
5. OCHRANIAJ [podległych sobie] LUDZI I NARODY UCZCIWYMI [w twoim mniemaniu] PRAWAMI I SPRAWIEDLIWYMI SĄDAMI [zachowuj pozory sprawiedliwości].
6. POZWÓL WSZYSTKIM 
[podległym] NARODOM ROZWIĄZYWAĆ WEWNĘTRZNE SPORY W ŚWIATOWYM SĄDZIE [w którym ty będziesz sądzić niewolników].
7. UNIKAJ NIEISTOTNYCH 
[dla ciebie] PRAW I BEZUŻYTECZNYCH URZĘDNIKÓW [którzy mogliby służyć niewolnikom zamiast jedynie tobie].
8. RÓWNOWAŻ PRYWATNE PRAWA 
[niewolników] [ich] SPOŁECZNYMI OBOWIĄZKAMI [wobec ciebie].
9. NAGRADZAJ PRAWDĘ 
[zgodną z twoją ideologią] – PIĘKNO [zewnętrzne] – MIŁOŚĆ [do NWO] – POSZUKIWANIE HARMONII Z NIESKOŃCZONOŚCIĄ [z każdym bożkiem, obojętnie jakim, tylko nie z Bogiem chrześcijan].
10. 
[niewolniku] NIE BĄDŹ RAKIEM NA ZIEMI — ZOSTAW MIEJSCE DLA NATURY [i dla nas, twoich właścicieli] — POZOSTAW MIEJSCE NATURZE [samo twoje istnienie, to że jeszcze żyjesz, jest przeciw naszym planom].

GUIDESTONES_ANGLEUP_00023

 

Sugestie kontroli populacji w amerykańskiej telewizji:

Fox News – Depopulation

 

 

John D. Rockefeller III zmarł w 1978 roku, ale jego młodszy brat, David S., który właśnie skończył w tym tygodniu 94 lata i jego syn, David Jr, 67, skłonni są do kontynuowania walki. To wydaje się tak ironiczne, że amerykańska dynastia wydaje niezliczone miliony dolarów, nawet u schyłku własnego życia, na poszukiwanie nowych sposobów, aby inne osoby dobrowolnie zakończyły linię własnej rodziny. Dla mnie wielkim problemem nie jest zbyt wielu ludzi, szczególnie, że niektórzy futurologowie szacują, że postęp techniczny, pozwoli na wsparcie populacji wynoszącej nawet 100 miliardów ludzi. Problemem jest brak szacunku mężczyzn i kobiet dla siebie nawzajem i dla ludzkiego życia. Prawdziwie szlachetnym dążeniem jest wzmacnianie dobrych norm społecznych i wspieranie najlepszych modeli dla rodzin. Jeśli miliarderzy chcą “zrobić więcej dobrego”, to byłby dobry początek.