Werwolf

Werwolf – niemieckie państwo podziemne w Polsce 1944 – 2013

.
.
Źródło: http://werwolfcompl.blogspot.co.uk/

 

Wprowadzenie

20 lat temu w Polsce „obalono” komunizm i rozpoczął się nasz marsz po dobrobyt…
Dziwnym jednak zbiegiem okoliczności, dobrobytu nie osiągnęliśmy, mimo „wolności” i „kapitalizmu”… Wręcz stajemy na krawędzi bankructwa – po raz kolejny. Z tym, że jesteśmy teraz bardziej zadłużeni niż za PRL…
Co jest nie tak?
Skoro podróż starannie zaplanowaliśmy, a nie dotarliśmy do celu – może mieliśmy niewłaściwą mapę?
A może nie do końca zdajemy sobie sprawę, że rozpoczynamy swą podróż z innego miejsca niż nam się wydaje?
Aby być pewnym, że dojdziemy tam, dokąd chcemy dojść, musimy się upewnić – skąd idziemy.
Trzeba więc sięgnąć do początku….do genezy problemu.
Wielu ludzi w Polsce ma odczucie, że Polska jest niszczona. Narzekamy na „głupotę” polityków, na różne „przypadki”, które nam szkodzą, na nieprzychylność innych państw.
Stanisław Michałkiewicz opisuje jakąś rozwiedkę, która nas sprzedała za psi grosz innym państwom, jakoby ze strachu przed rozliczeniem za zbrodniczą przeszłość… I również narzeka, że służby są niemądre – nasz kraj jest bogaty i mógłby być mocarstwem w Europie – zaś oni na jego czele, ale te służby nie chcą…. No, nic tylko głupcy.
A może tu nie chodzi o pieniądze, tylko o IDEĘ?
W gruncie rzeczy struktury, które określają siebie jako wrogie Polakom – w naszej terminologii funkcjonują jako rozmyte. Mamy wątpliwości. Nie wiemy dokładnie kto to jest, ani dlaczego nam to robi. Po prostu po naszym pięknym kraju szaleją jakieś sitwy i tylko tyle wiemy. I niestety, nic lub niewiele z tym robimy.
Tekst poniższy ma na celu ukierunkować naszą uwagę na działalność pewnych struktur, aż do pełnego rozpoznania sytuacji.

Dopiero po zdefiniowaniu:

  • kto za tym stoi
  • dlaczego to robi
  • i jak to robi
będziemy mogli dać im skuteczny odpór.
Dopiero wtedy, kiedy sprecyzujemy struktury, określające siebie jako Wrogowie Polaków, będziemy mogli zaplanować działania blokujące.
Dopiero wtedy, kiedy będziemy wiedzieli o co chodzi – będziemy mogli przystąpić do działania z zapałem.
Albowiem, kiedy nie wiemy po co mamy się angażować – nie będziemy się angażować.
Kiedy nie wiemy przeciwko komu mamy się angażować – nie będziemy się angażować.
Kiedy nie wiemy, jak ten Wróg Polski działa – też nie będziemy się angażować.
I dlatego Polska od 20 lat się rozpada.
Ponieważ Wróg nie jest określony.
Zmasowany sabotaż, dywersja obejmująca wszystkie istotne elementy naszego państwa jest wojną.
I to wojną totalną. A celem – odebranie nam wolności i naszej własności – Polski…
Zdefiniujmy, kim oni są, a powstrzymamy rozpad naszego kraju i odzyskamy go
WERWOLF – niemieckie państwo podziemne w Polsce.

Ludwik Erhard i jego plan.

” W polityce światowej nic nie dzieje się przez przypadek, a nawet jeżeli tak jest, to wiedźcie, że tak to zostało zaplanowane.” – Franklin Delano Roosvelt

W 1943 roku niemieccy stratedzy doszli do wniosku, że nie będą w stanie wygrać wojny. Jednak za pierwszego twórcę takiego wniosku uznaje się Ludwika Erharda, późniejszego kanclerza Niemiec.
Erhard, od 1928 roku pracownik Instytutu Obserwacji Gospodarki Towarowej, a później jego wicedyrektor, w 1942 roku publicznie stwierdził, że Niemcy przegrają wojnę.
Za defetyzm został zwolniony z Instytutu, jednak natychmiast zatrudnił go szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, gdzie Erhard rozpoczął badania nad tym, jak po klęsce Niemiec i w warunkach okupacji najlepiej zabezpieczyć interesy niemieckiej gospodarki.
Erhard założył Instytut Badawczy Przemysłu, którego prace wspierały największe niemieckie koncerny (min. BASF, BAYER) zainteresowane swoim powojennym losem.
W marcu 1944 roku opracował memoriał „Finansowanie wojny i konsolidacja długów”, który sprawił, że po wojnie zainteresowali się nim Amerykanie.
Rozpoczął karierę polityczną w 1946 roku.
A w 1948 roku wprowadził w Niemczech gospodarkę wolnorynkową i Niemcy rozpoczęły swój bieg do bogactwa.
Fot. 1: Ludwik Erhard – minister finansów i kanclerz Niemiec w latach 1963 – 1966. W czasie swego urzędowania konsekwentnie nie uznawał istnienia i legalności drugiego niemieckiego państwa – NRD oraz granic zachodnich Polski; popierał doktrynę, w myśl której nadal istniało państwo niemieckie w granicach Rzeszy Niemieckiej z roku 1937 .
Można przyjąć, że plan gospodarczy Erharda miał również swój odpowiednik polityczny.
Plan min. obejmował:
  • utworzenie Niemieckiej Unii Europejskiej poprzez zawiązanie tworów wspólnotowych Europy, aż do tzw. Unii Europejskiej jako zalążka politycznej władzy Niemiec w Europie
  • wdrożenie powojennego planu gospodarczego dla Niemiec celem szybkiego odzyskania przewagi ekonomicznej w Europie i na świecie
  • umocowanie swoich wpływów w podbitych państwach – głównie Polski, jako klucza do mocarstwowości w Europie
  • pomniejsze elementy jak zdeponowanie zrabowanych dzieł sztuki, złota, srebra itp
>>Dygresja:
Elementy programu gospodarczego, który wyniósł Niemcy do bogactwa został zapisany w programie polskiej partii Unia Polityki Realnej – wraz z kilkoma „radykalnymi” – szkodliwymi dla społeczeństwa „rodzynkami”, które miały skutecznie odstraszać elektorat i tym samym sabotować prawidłowy rozwój Polski. Jako lider Janusz M. przyciągał do partii zwolenników wolnego rynku, po czym sabotował ich wysiłek włożony w głoszenie idei prawicowych, aż do zniechęcenia i często – odejścia<<

Plan polityczny i gospodarczy były ze sobą ściśle powiązane – utworzenie UE wsparto wprowadzeniem nowej waluty euro (najpierw ecu).„Przywiązanie” innych krajów do strefy euro oraz dotacje unijne spowodowały, że UE (czyli Niemcy) mogło wywierać znaczny wpływ na wszystkie gospodarki państw unijnych.

Efekt obserwujemy obecnie: „żarty” niemieckich gazet o oddawaniu greckich wysp, Włochy, Portugalia, Polska.

Niemcy są dzisiaj jedynym krajem niezależnym prawnie od UE.Niemieckie sądy nie zgadzają się na nadrzędność konstytucji UE ponad konstytucję Niemiec.

Budowę wspólnoty państw środkowoeuropejskich zablokowała wojna w Jugosławii. Rozczłonkowanie Jugosławii to również efekt polityki Niemiec.>>Dygresja:
Mało znanym jest fakt, że za utworzeniem w 2008 roku nielegalnego „państwa” pn. *Republika Kosowo* stoją potomkowie niemieckich współpracowników z czasów II Wojny Światowej – czyli albański
Werwolf:
„Autorzy niemieccy podali interesujące dane na temat działającej na tym terenie tzw. Armii Wyzwoleńczej Kosowa (UCK). Otóż według jednego z nich, jeśli chodzi o kadrę dowódczą tej formacji, to stanowili ją synowie albo wnukowie utworzonej przez Niemców w czasie II wojny światowej albańskiej dywizji SS „Skanderbeg”.za: http://wolnapolska.pl/index.php/Bezpiecze%C5%84stwo/2013012616611/niemiecki-cie-nad-ra/menu-id-311.html<<
W 2009 roku Irlandia przyjęła Traktat Lizboński (czyli Konstytucję Europejską pod inną nazwą, po kosmetycznych zmianach).
Po referendum w Irlandii ws. przyjęcia tego Traktatu, kanclerz Niemiec Aniela Merkel w wypowiedzi dla mediów pogratulowała sukcesunarodowi niemieckiemu.
Polityczny plan Erharda – a właściwie pokoleniowy plan Niemców – jest w Niemczech tajemnicą poliszynela.
Większość Niemców po wojnie była przeciwna denazyfikacji, zaś w roku 1953 „byli” naziści wrócili na swe stanowiska w administracji państwowej…
Polecam książkę Alfreda Wahl’a:

 „Druga historia nazizmu w federalnych Niemczech po 1945 roku.”

(Fot. 2:)

Niestety konkluzja po lekturze jest dosyć smutna, a może przerażająca.. Niemcy po wojnie nie uległy żadnej zmianie, a co gorsza – nie uległa zmianie polityka niemiecka.
Polacy po wojnie w olbrzymim stopniu zostali pozbawieni instynktu patriotycznego, a co gorsza – politycznego.

Pod linkiem znajdują się skany wybranych stron z książki:
http://maciejsynak.blogspot.com/p/pomorski-upr.html

*denazyfikacja – chodzi oczywiście o „wyczyszczenie” z nazistów…
Od początku wojny dochodziło do masowych mordów na ludności cywilnej, co jednoznacznie pokazuje nam plany niemieckie.

W każdym polskim mieście jest tablica, pomnik poświęcony zamordowanym przez Niemców cywilom.Jeśli chodzi o sprawców zbrodni – właściwie rzadko kiedy użyto nazwy Niemcy – z reguły są to naziści lub faszyści – decydenci jak ognia unikali słowa Niemcy.

Co wyjaśniam w rozdziale IV – „Inne świadectwa”.
Niemcy mieli w planie fizyczną eliminację blisko 85% Polaków. Przed atakiem na Polskę były przygotowane listy z nazwiskami Polaków w pierwszej kolejności do zamordowania.
Niemiecki Generalny Plan Wschodni przewidywał wyniszczenie narodu polskiego (min. poprzez masowe mordy, aborcje, sterylizację, pogorszenie warunków życiowych i obniżenie walorów służby zdrowia) do stanu 5 milionów osób, którzy mieli się stać tanią siłą roboczą pracującą na Niemieckich „Panów”…
Od początku wojny realizowali ten zamysł prowadząc masowe mordy na Polakach, eksterminowano elitę narodu, inteligencję, warstwy kierownicze, pozostawiając robotników.
Ludobójstwo, którego by nie zdążono dokonać podczas wojny miało trwać jeszcze 30 lat po wojnie, tj. do roku 1975 !!!
W czerwcu 1942 roku realizację tego planu przyspieszono.
Plan zagarnięcia Polski.
  • zadanie Polakom jak największych strat osobowych i materialnych podczas okupacji, a także odwrotu wojsk niemieckich
  • umocowanie na terenie Polski podziemnej organizacji dywersyjnej Werwolf – 5 kolumna
  • przenikanie Werwolfu do nowej powojennej administracji państwowej i w szeregi służb bezpieczeństwa oraz armii
  • rozbudowa siatki Werwolfu w okresie powojennym, utworzenie podziemnego państwa niemieckiego – przejęcie sterów władzy
  • sabotowanie społeczeństwa w całej rozciągłości we wszystkich możliwych dziedzinach życia
  • maksymalne spowalnianie rozwoju gospodarczego Polski
  • drenowanie zasobów ludzkich i finansowych Polski
  • doprowadzenie do zapaści gospodarczej
  • zniszczenie nowych pokoleń Polaków, poprzez szkodliwe zmiany w systemie edukacji
  • oferowanie Polakom trucizny duchowej – poprzez telewizję, radio i gazety
  • propagowanie antypolonizmu; tworzenie ludzi „europejskich”
  • niszczenie patriotyzmu, wartości rodzinnych
  • zdeformowanie służby zdrowia jako metoda podwyższenia umieralności (GPW)
  • zantagonizowanie Polaków przeciwko sobie
  • przygotowanie Polaków do mentalnego odejścia od patriotyzmu i przywiązania do polskości; zrzeczenia się suwerenności
  • wmówienie Polakom, że nie nadają się do rządzenia (polnisze wirszaft) i potrzebują „obcej ręki”
  • likwidacja armii
  • przygotowanie Polaków do bezapelacyjnego przyjęcia władzy z rąk niemieckich
Werwolf po 1945 roku miał za zadanie przejąć władzę w kluczowych elementach struktury państwa (poczynając od UB) i „odebrać” Polskę z rąk Rosji radzieckiej.
Etap przechwycenia władzy w służbach specjalnych trwał lata – podobnie zajmowanie stanowisk w administracji państwa. Jednak niszczenia Polaków dokonywano na bieżąco.
Przez wiele lat po wojnie dokańczano/kontynuowano Generalny Plan Wschodni – mordowano patriotów, zabijano ducha wolności, ducha kultury, odbierano broń obywatelom, inwigilowano, tresowano nowych obywateli, „wymuszano” zachowania nieetyczne – bieda, braki zmuszały ludzi do „kombinowania”.
Po „obaleniu” komunizmu, przeprowadzono gospodarczy, polityczny i społeczny rozpad państwa.
Dygresja:
>>W latach dziewięćdziesiątych nastąpiła fala niewyjaśnionych morderstw, min. zabójstwo Jaroszewiczów w 1992 roku.
Czy komunistyczny dygnitarz, premier Piotr Jaroszewicz był w posiadaniu informacji nt. WERWOLFU ?
Osobę Jaroszewicza wiąże się z pałacem w Radomierzycach (na granicy z niemcami), gdzie wraz z Jerzym Fonkowiczem i Tadeuszem Steciem jakoby wszedł w posiadanie tajnych dokumentów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA).
RSHA nadzorował wywiad, czyli Reiherda Gehlena i Werwolf II oraz Werwolf I – o czym będzie dalej.
Również Steć i Fonkowicz zostali zamordowani w podobnych okolicznościach. Wszyscy trzej byli torturowani przed śmiercią.<<

Tablica zawieszona w 2012 r. przy wejściu głównym odrestaurowanego dworca kolejowego Gdynia Główna.

Po rozpadzie społeczeństwo miało być gotowe do mentalnego bezapelacyjnego zaakceptowania nowej władzy – z rąk niemieckich.
Aby niemiecka podziemna organizacja nie została wykryta, dywersję stosowano bardzo ostrożne – w małych dawkach, ale permanentnie i powszechnie.
Niemieccy decydenci ulokowani w strukturach władzy skutecznie fundowali Polakom „absurdy PRL-u”.
5 kolumna, obok zadaniowanych przez Moskwę „atrakcji”, własnym sumptem utrudniała życie Polakom w dużych i drobnych sprawach.
W długiej perspektywie czasowej stworzono obraz polskich kadr kierowniczych jako wadliwych, niekompetentnych, zaś o Polakach w ogóle – utwierdzano przekonanie co do ich „genetycznej” niezdolności do rządzenia się samym sobą, skutecznie podtrzymując mit polnisze wirszaft.
Mit ten jest nadal propagowany (inną wersją tego mitu jest tzw. „polskie piekiełko”) przez „polityków”, „dziennikarzy”, medialnych „ekspertów” i pracowników gestapo zatrudnionych na etacie do inwigilowania i „pilnowania” internetu, stowarzyszeń, partii politycznych…
Główną metodą dywersji jest „mały sabotaż”.
>>Dygresja:
Wyraz: „komunistyczne” powoduje pewne pomieszanie. Może on oznaczać zarówno Rosjan, Polaków jak i Niemców, Czechów… Nie wiadomo dokładnie kogo.
Trzeba jednak zauważyć, że to w Polsce „komunistyczna nomenklatura” nie została rozliczona – w innych krajach poradzono sobie z tym problemem całkowicie lub w dużym stopniu.
Otóż nie komunistyczne, ale niemieckie.
Są to metody niemieckie, a nie komunistyczne.
Tak samo: służby są niemieckie, a nie komunistyczne. <<

Dłuższa, głębsza analiza skłania nas do wniosków, że opisane na tych i dalszych stronach metody,  stosowane są na terenie Polski od ponad 300 lat.

Nie jest to więc tylko plan Erharda – jest to plan niemiecki, wielopokoleniowy.

Należy zwrócić uwagę, że w ciągu 1000 lat niemcy przesunęli granice Słowiańszczyzny o 1000 km.

To plan, którego niemcy nigdy nie zaprzestaną kontynuować. 

To plan, który jest ciągle realizowany. 

Jest to niemiecka doktryna.

Zupełnie przypadkiem znalazłem informację, która dotyczy średniowiecznej pieśni: „Pieśń o wójcie Albercie”:
„Druga część pieśni obejmuje zwrotki 15-21. Początkowo stanowią one kontynuację lamentu zmarłego i pozornie dostosowują się nastrojem, jednak faktycznie stanowią oskarżenie Alberta o zdradę polskiego władcy. Obrót koła Fortuny stanowi akt sprawiedliwości, wymierzony buntownikowi, kierującemu się obcym pochodzeniem.
Następnie utwór przechodzi w ogólne oskarżenie Niemców, którzy wszędzie usiłują sięgać po władzę.
Po przybyciu do obcego kraju początkowo zabiegają o względy mieszkańców, zawierają małżeństwa, potem utwierdzają swoją pozycję, nabywają dobra, urzędy, aż w końcu pozbawiają miejscowych znaczenia i wpływów.
Takie rzeczy zauważano w XIV wieku!!
Druga część utworu dotyczy nie tyle samej sprawy wójta Alberta, ile jest obroną interesów ludności polskiej wobec niemieckiej kolonizacji. „
Utwór odnosi się do wydarzeń z lat 1311-1312, znanych jako bunt wójta Alberta, kiedy to mieszczanie krakowscy, głównie pochodzenia niemieckiego, zbuntowali się pod przywództwem Alberta przeciw Władysławowi Łokietkowi.
Bunt został stłumiony, zaś jego przywódca zmarł na wygnaniu w Pradze w 1317.
Pieśń zachowała się w dwóch rękopisach. Starszy pochodzi z 1441, zaś późniejszy z 1477. W obu przypadkach tekst pieśni umieszczony jest po Kronice Wincentego Kadłubka.
Polityka jest od wieków taka sama, tylko w Polsce wykorzeniono myśl polityczną.

Rządów 5 kolumny nie można udowodnić wprost, ale można je zauważyć poprzez wskazanie na przebieg i wyniki, owoce ich działań.Rządy 5 kolumny są rządami z cienia, ich istnienie  możemy jedynie wywieźć z kontekstu.

P.S.

Po wstępnej analizie różnych materiałów historycznych, książek i opracowań, dochodzę do wniosku, że metoda na „5 kolumnę” z powodzeniem stosowana jest na Słowianach nie od 300 lat, ale co najmniej od 1400 lat.

Opracowanie tego tematu znajdzie się w osobnej serii artykułów, w zasadzie już w zeszłym roku wytworzyłem nową stronę dla tych treści, jednak wstrzymałem się z publikacjami.

Nie chciałbym popełnić jakiegoś błędu, ponieważ będę swoje tezy opierać na źródłach historycznych – muszę więc je dogłębnie poznać i przeanalizować, samo zaś opracowanie, spisanie przemyśleń na temat będzie co najmniej tak samo pracochłonne jak niniejsze opracowanie….
I o wiele bardziej szokujące.

Autor
23.04.2014

11 stycznia 2015.
Dotychczas prosiłem o rozpowszechnianie treści z bloga, jednak coraz częściej dochodzę do wniosku, że może być to bardzo niebezpieczne. Portal Nowy Ekran, na którym po raz pierwszy opublikowałem Werwolfa, został rozbity i obecnie ma o wiele mniejszą popularność, niż przed kilku laty, kiedy startował. Służby nieustannie monitorują internet i niewykluczone, że osoby rozpowszechniające treści z mojego bloga stają się obiektem zainteresowania służb. 
Jeśli chcesz rozpowszechniać treści  z tego bloga, staraj się pozostać anonimowym, nigdy nie rób tego ze swojego prywatnego komputera.  


2. Czym jest Werwolf
WERWOLF – niemiecka podziemna (tajna) organizacja dywersyjna działająca na terenie całego kraju;
wzorowana na polskim podziemnym ruchu oporu i Armii Krajowej, powstała w 1944 roku – twórca – niemiecki generał, specjalista wywiadu od spraw wschodnich – Reinhard Gehlen.
Podzielona na dwie organizacje:
WII – organizacja terrorystyczna, prowadziła po wojnie dywersję i walkę zbrojną przez około 4 lata – do 1949 r. ;
zaplecze i „zasłona dymna” dla WI
WI – rodzaj 5 kolumny, organizacja dywersyjna, prowadzi działalność tajną,
nastawiona na dyskretne wieloletnie wnikanie w struktury państwa polskiego i stopniowe zajmowanie miejsca                 wymordowanej elity narodu polskiego. Werwolf w stosunku do WI używa nazwy: organizacja obronna.
Cel:
przejęcie władzy w służbach specjalnych oraz administracji państwowej – łącznie z władzą ustawodawczą i wykonawczą. Kontynuacja i dokończenie Generalnego Planu Wschodniego, w tym: kontrolowany rozpad państwa polskiego i włączenie go w struktury Niemiec (jako rynek zbytu towarów oraz tania siła robocza – transfer zysków)
Stosuje dywersję utajoną, głównie „mały sabotaż” prowadzone zgodnie z tzw. 13 złotymi zasadami Sun Tzu
Od 1944 roku NKWD „przymusowo” wcielała byłych gestapowców (oraz innych agentów niemieckich) do struktur UB – co ułatwiło im zajmowanie wysokich stanowisk w służbach specjalnych i ostateczne ich przechwycenie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Współpraca NKWD z gestapo notuje się od czasów paktu Ribbentrop – Mołotow.
Obecna oficjalna nazwa: Antypolskie Biuro Wywiadu [skróty w tekście: ABWERA, SS, gestapo, UB]
Bliźniacza organizacja – BND
BND – Federalna Służba Wywiadowcza (Informacyjna), niemiecka agencja wywiadowcza wywodząca się z tzw. Organizacji Gehlena – twórca – niemiecki generał, specjalista wywiadu od spraw „wschodnich” – Reinhard Gehlen.
Fot. 3: Reinhard Gehlen (w środku) pod koniec wojny, w otoczeniu swoich współpracowników

Organizacja Gehlena – z upoważnienia Amerykanów niemiecki generał Reinhard Gehlen latem 1945 odtworzył niemiecką służbę wywiadowczej jako organizację o nazwie „Organizacja Gehlena”. Organizacja ta stanowiła podstawę utworzonej w 1956 BND.

OG stanowiła „przechowalnię” dla zbrodniarzy wojennych, wysokich oficerów armii niemieckiej i specjalistów wywiadu.

Kadry tej organizacji stanowili byli funkcjonariusze Gehlena, którzy wywodzili się z:

SS (Służby Bezpieczeństwa – Sicherheitsdienst)
Gestapo (Tajnej Policji Państwowej)
– wywiadu wojskowego Abwehry,

Tak więc niemieckie służby specjalne właściwie bez uszczerbku przetrwały okres tzw. denazyfikacji i po wojnie przeszły do kontynuacji swych dotychczasowych działań.

Reinhard Gehlen stał na jej czele przez 12 lat, od 1956 do 1968, gdy został zmuszony do przejścia w stan spoczynku. Zastąpił go Gerhard Wessel.

Reinhard Gehlen – niemiecki generał Wermachtu w okresie II wojny światowej. Bezpośrednio po wojnie uczestniczył min. w organizacji tzw. szczurzych tras – przerzutu do USA ok . 10 tys. nazistowskich zbrodniarzy (Operacja Paperclip)

Fot. 4: Reinhard Gehlen

Wywodził się z tradycjonalnej rodziny pruskiej o skrajnych nacjonalistycznych poglądach. Odznaczony Krzyżem Żelaznym II klasy za udział w wojnie przeciwko Polsce w 1939 roku.
Samouk, najlepszy niemiecki specjalista od „spraw wschodnich”. Przed wojną na spotkaniu z delegacją brytyjską referował potencjał wojenny ZSRR – ocena Gehlena być może zaważyła na polityce Wielkiej Brytanii tj. „rozdysponowaniu ról” państwom Europy. Anglikom Niemcy były potrzebne jako pięść uderzeniowa przeciwko ZSRR.
Gehlen min. przygotowywał plany operacji „Marita” (Bałkany) oraz „Barbarossa”; postulował u swoich przełożonych zaniechanie działań przeciwko W.B. i skoncentrowanie sił na ZSRR.
Podczas ofensywy na ZSRR otrzymał Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami.
W kwietniu 1942 w stopniu podpułkownika został szefem Oddziału Obce Armie „Wschód” (wywiad na kierunek wschodni) w Sztabie Generalnym Wojsk Lądowych (OKH).
Jego placówka wywiadu znajdowała się w Twierdzy Boyen w Giżycku. Tam zbierano informacje na tematy związane z sytuacją wojskową iprzygotowywano agentów na teren ZSRR.

<<Dygresja:

Według J. Thorwalda, który prowadził rozmowy z Gehlenem przed napisaniem książki, w twierdzy Boyen przygotowywano kadrę na potrzeby Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej
Rosyjska Armia Wyzwoleńcza (ROA) – kolaboracyjna formacja zbrojna złożona głównie z Rosjan w czasie II wojny światowej.

W rzeczywistości jednostki wojskowe ROA nigdy nie powstały, zaś sama formacja miała charakter głównie propagandowy. Wynikało to ze zdecydowanego sprzeciwu Hitlera, który nie wierzył w lojalność rosyjskich żołnierzy i samego gen. A. A. Własowa, zamkniętego na rozkaz führera w lipcu 1943 r. w areszcie domowym.

Skoro ROA nigdy nie powstały,to  dla kogo Gehlen przygotowywał „kadry” w Twierdzy Boyen? >>

Był głównym twórcą projektu zbudowania sieci grup dywersyjno – sabotażowych – Werwolfu. 

Gehlen skopiował polskie struktury państwa podziemnego, wraz z metodami walki.

Gehlen trafnie przewidywał, że po przegranej dla Niemiec wojnie pojawi się konflikt na linii ZSRR -USA i postanowił zaoferować swe usługi Amerykanom.

Oprócz wiedzy Gehlen dysponował zespołem doświadczonych i ideowych ludzi, którzy byli gotowi po wojnie na nowo podjąć się swoich zadań.

Od końca roku 1944 przygotowywał się do przejścia pod skrzydła Amerykanów. Przygotowano min. do wywózki w góry Bawarii 52 skrzynie z dokumentami.W międzyczasie pośpiesznie organizowano agenturę i oddziały dywersyjne Werwolfu na terenach Polski.

Realistyczne raporty Gehlena zostały uznane przez Hitlera za defetyzm, co doprowadziło do zdymisjonowania go 9 kwietnia 1945 roku. Niedługo potem udał się za południe Niemiec i 22 maja 1945 roku dostał się do niewoli amerykańskiej.

Fot. 5, 6 : Gehlen w „niewoli” amerykańskiej i w latach sześćdziesiątych

Wkrótce jego oferta została przyjęta. Na początku sierpnia 1945 roku przedstawił USA raport oraz gotową koncepcję dalszej walki wywiadowczej z ZSRR.

Amerykanie zaakceptowali wszystkie warunki stawiane przez Gehlena.
Najważniejsze to:

Organizacja Gehlena będzie autonomiczna, w jej składzie będą pracować Niemcy, on sam zaś będzie ich jedynym szefem;
-będzie wykorzystywana wyłącznie przeciwko ZSRR i jej sojusznikom;
-w wypadku powołania rządu niemieckiego – zostanie podporządkowana temu rządowi i wszystkie inne ustalenia przestaną obowiązywać (wywiad Obce Armie „Wschód” powróci do macierzy…)
 – nie może działać wbrew interesom Niemiec

Konkluzja:

Wywiad niemiecki w składzie osobowym: Reinhard Gehlen plus ok. 50 członków Obce Armie „Wschód”zasilony funkcjonariuszami Abwery (wywiad),  SS,  SD oraz  Gestapo po maju 1945 roku nie zaprzestał swojej działalności.

Pod egidą służb amerykańskich Gehlen odtworzył niemieckie służby specjalne, najpierw pod przykrywką tj. jako Organizacja Gehlena, potem już oficjalnie jako Federalna Służba Wywiadowcza (BND)

Oczywistym jest, że prowadzona przez niego działalność powojenna była kontynuacją wywiadowczych i dywersyjnych działań wojennych skierowanych przeciwko Polsce.

Mając na uwadze chociażby to, że w 1953 roku byli działacze NSDAP powrócili na swoje stanowiska w administracji państwowej – należy z całą stanowczością stwierdzić, że zbrodnicza działalność Niemców przeciwko Polsce nigdy się nie zakończyła, a jedynie przybrała charakter utajony.

Działalność ta trwa nadal.

Fot. 7: Zdjęcie Reinharda Gehlena z 1972 roku (po pogrzebie gen. Franza Haldera).

Po roku 1945 struktury Werwolfu zajmowały dogodne pozycje do dalszych działań, część wtapiała się w społeczeństwo, inni wchodzili w struktury UB. 
 
Pierwszy sort w miarę możliwości starał się pozyskać sympatię Polaków i „wsiąknąć” w społeczeństwo – przygotowując nowe pokolenia do objęcia kluczowych stanowisk w administracji państwowej, armii, życiu politycznym i społecznym.
UB – byli gestapowcy sięgali po władzę w służbach specjalnych – co zapewne udało im się przed rokiem 1970. 
 
Od tego momentu rozpoczęło przejmowanie i tworzenie własnych ruchów „wolnościowych”. Pozyskano do współpracy określone środowiska i wytypowano do roli politycznych przyszłych liderów.
Pod przykrywką władzy komunistycznej, radzieckiej….
W międzyczasie „cywilne” struktury Werwolfu pną się po drabinie kariery w administracji państwowej. Oprócz realizacji zadań stawianych przez ZSRR prowadzą własną dywersję opartą głównie na małym sabotażu. Umacniają swoją pozycję, przygotowują miejsce dla swoich ludzi.
Po roku 1970 powstają zręby Solidarności, rozpoczyna się marsz do obalenia komunizmu.
Do spółki ze swym dawnym protektorem – USA, Niemcy planują przyszły podział łupów. 
 
Rozpoczyna się wyścig zbrojeń, kombinat ZSRR nie wytrzymuje gospodarczo i upada. 
 
Werwolf umieszcza swoich ludzi we władzach „wolnej” Polski. Musi dzielić się konfiturami z innymi wywiadami, min USA, Francji, W. Brytanii.
Sieroty po ZSRR, jak z wsi, nie mają wpływu na sterowanie państwem – po prostu robią „poboczne” biznesy…
Prawdziwe możliwości ludzi ze wsi ukazuje nam „wykrycie przez Polaków broni masowego rażenia w Iraku”.

Pierwszym przed kamerą jest gen. Dukaczewski. Po kilku dniach okazuje się, że nie ma żadnej sensacji – znaleziono stare francuskie rakiety Roland. 

W tej scenie uwidacznia się brak wiedzy o światowych realiach politycznych i wywiadowczych oraz ciągoty do bycia celebrytą – gen. Dukaczewski „nie trzęsie” Polską – choć zapewne prowadzi różnorakie, mniejsze czy większe interesy.

Podobnie należy oceniać innych generałów „celebrytów”, którzy co najwyżej mogą stanowić zasłonę dymną, dawać „polską twarz” (czy jak kto woli – ukrywać niemiecką… ) dla działań prawdziwego wywiadu (jak np. „czwarty tenor”)

Skuteczny wywiad to wywiad, którego działalności nie widzimy – mawiają generałowie „celebryci”

Tymczasem dochodzi do masowej kradzieży majątku narodowego – likwidacji ulegają dobre i prosperujące zakłady pracy.  

Polacy mają najdroższą bankowość w Europie

Najdroższe banki, najdroższe ubezpieczenia, kredyty, telefonię

Postępuje likwidacja armii.

Po 20 latach Polacy są lokatorami w już cudzym państwie

/ „wschód Rzeszy niemieckiej był pod polską i rosyjską administracją” – E. Steinbach 2011r./

Bardzo skrupulatnie wykorzenia się myśl prawicową. Medialne ogłupiacze agresywnie atakują młodzież. Upada szkolnictwo.
Aby nie dopuścić do rozwoju gospodarczego Werwolf przejmuje, względnie zakłada partię konserwatywno – liberalną z elementami programu „niemieckiego cudu” gospodarczego oraz sprawuje nad nią kontrolę – aż do roku 2009. 
 

Werwolf odstrasza elektorat i zniechęca do liberalnego programu gospodarczego – głównie poprzez udawane „oszołomstwo” i wygłupy jej lidera oraz przybocznych pretorian.

Fot. 8, 9: Dwie twarze Janusza Mikke.
Program „niemieckiego cudu” gospodarczego jest okraszony kilkoma absurdalnymi propozycjami, które mają legitymować „oszołomstwo” i zniechęcać elektorat.
Polacy, sympatycy i członkowie partii są odstręczani i sabotowani.
POd rządami partii pruskiej postępuje antagonizowanie społeczeństwa i odwracanie uwagi od palących problemów finansowych.
Po 20 latach „wolności” kraj jest bardziej zadłużony niż po 40 latach komunizmu.
Rzeczywistość jest wyraźnie nie tak, ale media sprawują rząd dusz. Władza Werwolfu opiera się w głównej mierze na iluzji propagowanej w mediach… (ale to kolos na glinianych nogach…).

Powszechnie w prasie internecie telewizji i radio uprawia się cichą antypolską propagandę /mały sabotaż oparty na tzw. 13 złotych zasadach Sun Tzu/, jednocześnie promując produkty przemysłu niemieckiego.

W internecie min. zakładają i kontrolują różne tematyczne fora, gdzie uprawiają cichą antypolską i proniemiecką agitację.

Werwolf, pracownicy ABWERY mają w obowiązku na co dzień, dokonywać „małego sabotażu” – wszędzie tam, gdzie to możliwe, uprawiać czarny antypolski pijar: 

antagonizować społeczeństwo, powtarzać komunały o polnisze wirszaft i polskim piekiełku, nastrajać defetystycznie ogół spotykanych ludzi, jednocześnie zachwalać wyroby niemieckiego przemysłu i „kultury”, krytykować konkurencyjne. 
 
Nie jest to trudne, ponieważ są to ludzie kierujący się IDEĄ, a nie pieniędzmi.

Są to ukryci niemieccy patrioci, a nie płatni sprzedawczykowie.

Pierwsze przykazanie: 
kłamstwo 100 razy powtórzone staje się prawdą.

Drugie przykazanie:
nigdy nie odpuszczać, aż do zniechęcenia się adwersarza – wtedy twoja wersja rzeczywistości wygrała.
Pomiędzy agenturami niemiecką i amerykańską panuje zasada – „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych” – złamana w Smoleńsku, kiedy Niemcy próbują zlikwidować lidera największej partii opozycyjnej i jego brata. 
 
Sukces połowiczny – dosłownie. W dodatku w zamian za przysługę Rosjanie otrzymują prezydencki żyrandol i ropopochodne konfitury.
Kryzys w państwie postępuje – zbliżamy się do 4 etapu podboju …
Tutaj przedstawiam wersję Werwolfu wg Wikipedii:Wersja z roku 2012:
 
„Werwolf – niemiecka nazistowska organizacja terrorystyczna działająca na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r.”
[dziwna konstrukcja zdania: na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r. – czyli nie utracone przez Niemcy, ale tylko nie kontrolowane przez armię niemiecką]

! patrz – podstawy prawne, rozdział V  Wersja z roku 2013:

„Werwolf – niemiecki nazistowski plan dywersji i walki podziemniej na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r.

Latem 1943 r. w gabinecie Heinricha Himmlera odbyła się tajna narada z udziałem kilku ministrów III Rzeszy i wyższych oficerów SS. W jej wyniku powstał plan „W-II” (Werwolf) – zakładający potrzebę szerzenia dywersji na tzw. „płytkim” zapleczu nieprzyjaciela, w razie zaistnienia konieczności odwrotu armii niemieckich. Dopiero w kilkanaście miesięcy później, we wrześniu 1944 r., odbyła się kolejna narada w kwaterze Himmlera, której owocem była modyfikacja planu „W-II”: prowadzenie walki podziemnej w przypadku okupacji Niemiec przez aliantów.
Główny twórca tego przedsięwzięcia, Reinhard Gehlen z Wehrmachtu, opracował projekt struktury podziemnej organizacji wzorowanej na polskim ruchu oporu. Korzystał przy tym przede wszystkim z obszernych materiałów zgromadzonych przez warszawskie Gestapo. Po zdławieniupowstania warszawskiego wywiad SS zdobył także dokumenty i archiwa AK. Z tych materiałów skopiowano strukturę opartą na niewielkich grupach uderzeniowych, kładąc szczególny nacisk na jej decentralizację. Plany szczegółowe obejmowały szkolenia sabotażystów, szpiegów i dywersantów, organizację magazynów broni i żywności oraz radiowych punktów łączności na ziemiach uznanych za zagrożone polską i radziecką okupacją. Chociaż oficerowie Waffen SS byli poważnie zaangażowani w planowanie ruchu, ostatecznie postanowiono, aby podporządkować go dwudziestu Wyższym Dowódcom SS i Policji (HSSPF).

Niemieckie oddziały leśne terroryzowały i rabowały polską ludność cywilną, a funkcjonariuszy państwowych, obojętnie jakiej służby, natychmiast mordowały.[robienie miejsca dla „swoich”]
Działalność ich była tym groźniejsza, że posiadały one wspólne regionalne kierownictwo oraz korzystały z szerokiego oparcia u ludności niemieckiej.
Inną płaszczyzną działania pohitlerowskiego [niemieckiego] ruchu oporu było przenikanie niemieckich fachowców (gdyż polskich po prostu brakło) do warstw kierowniczych personelu licznych tam zakładów przemysłowych. A następnie utrudniali oni uruchomienie kolejnych hut, kopalń czy fabryk lub też świadomie doprowadzali do ich zniszczenia. Tak zorganizowany, masowy sabotaż w przemyśle stawał się już także problemem o skali ogólnokrajowej, zwłaszcza z powodu występowania w tym regionie unikatowych zakładów przemysłowych o szczególnej wadze (kopalnie miedzi, wolframu).

Tak więc Wiki mówi wyłącznie o WII.

WI – nie istnieje.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Werwolf

Przemyślenia na temat Werwolfu ewoluują.

Jak wspominałem na pierwszej stronie, metody podboju poprzez V kolumnę stosowane są od wieków.

Inną wersją Werwolfu był Selbstschutz, który organizował i dokonywał od początku II wojny eksterminacji polskiej inteligencji.

Selbstschutz składał się z cywili, nie żołnierzy.

Do czego zdolni są cywile – poniżej…

>>Masowe egzekucje w Mniszku-Grupie rozpoczęły się w październiku 1939. Jako pierwszych rozstrzelano tam internowanych Polaków z więzienia w Świeciu oraz ponad 1000 pacjentów tamtejszego Zakładu Psychiatrycznego (spośród 1700), których począwszy od 15 października mordowano w ramach słynnej Akcji T4.

Chorych wywożono ze szpitala około tygodnia, partiami po 60 osób, aplikując im na drogę środki uspokajające oraz ubierając w odzież gorszej jakości. Na miejscu spychano ich trójkami lub czwórkami do wykopanych wcześniej dołów, po czym rozstrzeliwano.
Zamordowanych chowano we wspólnych mogiłach, przy kopaniu których zatrudnieni byli mieszkańcy okolicznych wsi.

Wśród ofiar znajdowało się 120 dzieci, które wywieziono na egzekucję pod pozorem odbycia wycieczki.

„Niemcy prowadząc je do dwóch autobusów zapowiedzieli im, że pojadą na wycieczkę. W lesie strzelano do rozbieganych między drzewami dzieci jak do zwierzyny, a potem martwe ciała rzucono do dołu”<<

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Mniszku

Barbara Bojarska. Zbrodnie niemieckie na terenie powiatu Świecie... . s. 107.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Volksdeutscher_Selbstschutz



3. Podstawy prawne
Konstytucja RFNwww.niemcy.ovh.org/ustroj_polityczny.html
www.ambasadaniemiec.pl/files/USTAWA_ZASADNICZA_Niemiec.pdf1. Zasada federalizmu – RFN tworzy 16 krajów związkowych (landów), które mają charakter państw o ograniczonej suwerenności. Konstytucja nie wymienia z nazwy wszystkich krajów związkowych, stąd wnioskować można, iż ich granice i liczbę można zmieniać. Obecnie są to: ………..

oraz:
Artykuł 116 Niemieckiej Konstytucji:
(1) Niemcem w rozumieniu niniejszej Ustawy Zasadniczej z zastrzeżeniem odmiennej regulacji ustawowej jest każdy, kto posiada niemiecką przynależność państwową lub jako uciekinier albo wypędzony narodowości niemieckiej lub też jego współmałżonek albo potomek znalazł przyjęcie na obszarze Rzeszy Niemieckiej według stanu z 31 grudnia 1937 r.
Krótko mówiąc – Ustawa Zasadnicza Niemiec nie wprost mówi , że Niemcy to kraj w granicach z roku 1937.
Dodajmy do tego fakt, że pomiędzy Polską, a Niemcami do dzisiaj nie podpisano traktatów pokojowych – oznacza to, że linia granicy między nami nigdy nie została usankcjonowana.
Co prawda podpisano Traktat między Polską, a RFN o potwierdzeniu istniejącej między nami granicy, ale….
ustalenia w Poczdamie mówiły o ustaleniu granic w Traktatach pokojowych pomiędzy Polską , a niemcami.
Formalnie więc – jak ta granica wygląda?
Jak z 1937 roku?
Czy celowo nie użyto daty 1939, aby łatwiej zakamuflować ideę zawartą w art. 116?
Ponieważ do dzisiaj nie podpisaliśmy z niemcami traktatów pokojowych –  faktycznie pomiędzy nami panuje wojna.

Rodzi to też inne konsekwencje.Obecnie za nielegalne (nawet pod względem prawa wojennego) działania  dywersyjne, prowadzone na terenie Polski, ludziom tym grozi sąd polowy i doraźnie wykonana kara śmierci.

>>Dygresja:

Inny współczesny przypadek, to działalność oficerów francuskich dowodzących siłami „rebeliantów” w Syrii w 2012 roku.Po dostaniu się do niewoli stwierdzili, że są obywatelami francuskimi i że należą im się prawa jenieckie.

Syryjczycy nie uznali tego – ci oficerowie prowadzili nielegalną w świetle prawa wojnę i nie są chronieni prawem międzynarodowym. Można ich rozstrzelać bez konsekwencji prawnych.<<

Fragment Konwencji Haskiej:
REGULAMIN
dotyczący praw i zwyczajów wojny lądowej.DZIAŁ I.
O wojujących.ROZDZIAŁ I.
Określenie wojującego.

Art. 1.
 Ustawy, prawa i obowiązki wojenne stosują się nie tylko do armji, lecz również do pospolitego ruszenia i oddziałów ochotniczych, o ile odpowiadają one warunkom następującym:
1) jeżeli mają na czele osobę odpowiedzialną za swych podwładnych;
2) noszą stałą i dającą się rozpoznać z daleka odznakę wyróżniającą;
3) jawnie noszą broń;
4) przestrzegają w swych działaniach praw i zwyczajów wojennych.
W tych krajach, gdzie pospolite ruszenie lub oddziały ochotnicze stanowią armję lub wchodzą w jej skład, nazwa armji rozciąga się na nie.
Art. 2.
 Ludność terytorjum niezajętego, która przy zbliżeniu się nieprzyjaciela dobrowolnie chwyta za broń, aby walczyć z wkraczającemi wojskami i nie miała czasu zorganizować się zgodnie z art. 1, będzie uważaną za stronę wojującą, jeżeli jawnie nosi broń i zachowuje prawa i zwyczaje wojenne.
Art. 3.
 Zbrojne siły stron wojujących mogą składać się z walczących i niewalczących. W razie zagarnięcia ich przez nieprzyjaciela zarówno tym, jak i tamtym przysługuje prawo być traktowanymi jak jeńcy wojenni.
ROZDZIAŁ II.
O jeńcach wojennych.
Art. 4.
 Jeńcy wojenni zostają pod władzą Rządu nieprzyjacielskiego, lecz nie pod władzą osób lub oddziałów, które ich wzięły do niewoli.
Powinni być traktowani w sposób humanitarny.
Wszystko, co stanowi ich własność osobistą, z wyjątkiem broni, koni i papierów wojskowych, pozostaje ich własnością.
Art. 5.
 Jeńcy wojenni mogą być poddani internowaniu w mieście, fortecy, obozie lub jakiem kolwiek innem miejscu, pod warunkiem niewydalania się poza pewne oznaczone granice; lecz zamknięcie ich może być zarządzone tylko jako niezbędny środek
Werwolf nie posiada stałej odznaki wyróżniającej, ani nie nosi jawnie broni – nie mogą więc oni być uznani za jeńców wojennych.
Nie chroni ich wojenne prawo międzynarodowe.
To są zwyczajni bandyci i za sabotaż grozi im kara śmierci.
Niemcy względem Polski złamali wielokrotnie prawo międzynarodowe i nie ma znaczenia, że KH powstała w roku 1907, kiedy Polski niby nie było – i w jej imieniu nikt nie podpisał Konwencji.
Sądy niemieckie respektują fakt ratyfikacji konwencji haskiej i konsekwencje z tego wynikające.
Sąd I instancji w Berlinie uznał, że wysiedlenie było bezprawne. Polscy mieszkańcy Kraju Warty znajdowali się wtedy pod jurysdykcją państwa niemieckiego, a Niemcy ratyfikowały konwencję haską z 1907 r. uznającą wysiedlenia za bezprawie.”
Wypowiedź Eriki Steinbach z 2011 roku:
„Dodała, że do „ekscesów nazistów” dochodziło także we Francji. – Dlaczego zatem mieszkańcy Kraju Saary nie zostali wypędzeni przez Francję? Kraj Saary również znajdował się pod administracją francuską po 1945 r., tak jak wschód Rzeszy niemieckiej był pod polską i rosyjską administracją – dodała Steinbach.”

Maczkowo i polska „podstrefa okupacyjna” mieściły się w zachodnich Niemczech, w okolicach Wilhelmshaven.Steinbach mówi o Ziemiach Odzyskanych, które po odejściu Rosjan i 20 latach „wolnej Polski” najwyraźniej już wróciły pod administrację niemiecką…

Konstytucja niemiecka w paragrafie 116 przyznaje obywatelstwo niemieckie wszystkim mieszkańcom Niemiec w granicach z 1937 r.

Do układu dołączono stanowiący integralną część Traktatu list ministra Krzysztofa Skubiszewskiego i ministra Hansa Dietricha Genschera.Punkt 5 listu mówi:

Obie Strony oświadczają zgodnie: niniejszy Traktat nie zajmuje się sprawą obywatelstwa i sprawami majątkowymi. W chwili obecnej strony różnią się w interpretacji co owe zdanie oznacza. 

Strona polska uważa, że sprawy majątkowe zostały zamknięte układem poczdamskim.

Niemcy stwierdzają, iż powyższy zapis jest równoznaczny z uznaniem przez Polskę, że sprawa roszczeń do niemieckich majątków pozostawionych w obecnych granicach Polski jest otwarta i wymaga uregulowania odrębnym układem.

„Gdyby sprawa była zamknięta, takie zdanie nie znalazło by się w liście” – rozumują Niemcy.

20 grudnia 2012 roku niemiecka lewica wniosła do Bundestagu zapytanie związane z działalnością stowarzyszenia Eigentum-Ost (http://dip21.bundestag.de/dip21/btd/17/120/1712010.pdf).

W zapytaniu pojawia się wzmianka na temat tzw. Deutschland-Doktrin, zgodnie z którą III Rzesza ciągle istnieje, i tylko ona mogłaby zrzec się tych terenów i zawrzeć umowę graniczną z Polską.

Graniczne pytania 11.04.2005

BERLIN (Relacja własna)

Niemiecki Bundestag powinien ,,bezwarunkowo i w myśl prawa międzynarodowego” uznać granicę między Polską a Niemcami.

Żąda tego Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie Federalnej Republiki Niemiec w apelu ogłoszonym z okazji zbliżającego się dnia 8 maja. Jak twierdzi w rozmowie z german-foreign-policy.com prof. Christoph Koch, przewodniczący stowarzyszenia, strona niemiecka zobowiązała się w traktacie granicznym z 14 listopada 1990 roku zaledwie do rezygnacji z przemocy w stosunku do swego wschodniego sąsiada.

Jego zdaniem, Polska miała wówczas ,,niepowtarzalną historyczną szansę”przeforsowania w sojuszu z członkami koalicji antyhitlerowskiej bezwarunkowego uznania swej zachodniej granicy. Bonn miał zaś ,,z zimną krwią wykorzystać” brak zgody między Warszawą a aliantami.

Zbyt skłonni do ustępstw

Jak można przeczytać w apelu Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia, w roku 1990 Niemcy ,,zdołały w brawurowej akcji dyplomatycznej uniknąć ostatecznego uregulowania stosunków między Niemcami a Polską, do jakiego dążyły zwycięskie mocarstwa II wojny światowej”. 1)

Zamiast uznania w sposób wiążący prawnie polskiej granicy zachodniej mieliśmy do czynienia, zdaniem autorów apelu, jedynie z ponownym paktem o nieagresji, jaki istniał już od czasu zawarcia układu z Polską 7 grudnia 1970 roku.
Polacy okazali się tak skłonni do ustępstw, że alianci ,,jedynie wzruszyli ramionami”, opisuje sytuację z 1990 roku Koch w rozmowie z redakcją. Zawarty w traktacie termin,,nietykalna”(unverletztlich) w odniesieniu do granicy miałby być ,,być może jedynie pomyłkowo użytym słowem” 2), jak krytykował wysublimowany język dokumentu ówczesny francuski minister spraw zagranicznych, Roland Dumas. W traktacie w sposób zamierzony miano unikać prawnie wiążącego terminu ,,nienaruszalna”(unantastbar). 3)

Rzesza Niemiecka

,,Podstawą oszustwa”, czytamy dalej w apelu, ,,jest wielokrotnie potwierdzana i artykułowana przez Federalny Sąd Konstytucyjny doktryna Niemiec, [mówiąca o] dalszym istnieniu Rzeszy Niemieckiej po 8 maja 1945 roku”.

,,Rzesza Niemiecka nadal istnieje, posiada teraz jak i przedtem zdolności prawne, jednak jako jedno państwo nie jest zdolna do działania z powodu braku organizacji, a przede wszystkim ze względu na brak organów instytucjonalnych”– to już nie słowa apelu, lecz fragment wyroku Federalnego Sądu Konstytucyjnego w sprawie traktatu z NRD z 1972 roku (tzw. Grundlagenvertrag).

Te wnioski wywodzą się, zdaniem najwyższego niemieckiego sądu, z niemieckiej konstytucji. Zgodnie z nimi, Republika Federalna ,,nie może podejmować jakichkolwiek działań, podważających zasady rzekomo wciąż istniejącej Rzeszy Niemieckiej, na wypadek gdyby miała ona kiedyś odzyskać swobodę działania”, ocenia Koch w rozmowie z german-foreign-policy.com. ,,To jest zastrzeżenie rewizji, ciążące nad wszystkimi działaniami Niemiec w obszarze polityki zagranicznej”.Teraz albo później

W przypadku ,,doktryny Niemiec” miałoby chodzić o ,,abstrakcyjną pozycję prawną”, której konkretnych skutków nie można wprost rozpoznać, mówi Koch, ostrzegając jednak przed jej lekceważeniem. 

To jest pewna różnica, czy (…) nie wykorzystuje się politycznie jakichś swoich praw (…), czy rezygnuje się z nich w sensie prawnym”, głosi wyrok Federalnego Sądu Konstytucyjnego w sprawie traktatu z NRD.

,,Ustawa zasadnicza wymaga, (…) by (…) żadne w niej zawarte prawo, które teraz albo później mogłoby być wykorzystywane jako argument do wspierania dążeń do ponownego zjednoczenia, nie było anulowane”.

Już teraz miałyby być widoczne ,,daleko idące konsekwencje”faktu, że Polska nie przeforsowała bezwarunkowego uznania polsko-niemieckiej granicy, pisze Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie. Uznanie granicy w niewystarczający sposób znajduje swój wyraz w debacie na temat przesiedlenia ( ,,wypędzenia”) 4)Niemców i wytaczanych w Strasburgu procesach odszkodowawczych niemieckich przesiedleńców. 5)

Niemieckie problemy

Większość różnych polsko-niemieckich stowarzyszeń powstała w latach 70-tych w kręgach zbliżonych do SPD, by zdobywać poparcie w szerszych masach społecznych dla ,,nowej polityki wschodniej”.

Z kolei Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie Federalnej Republiki Niemiec, najstarsze spośród nich, gdyż powstałe w roku 1950, od początku prowadzi politykę ukierunkowaną na realizację konkretnych zasad i wartości. Przede wszystkim od samego początku zabiegało o bezwarunkowe uznanie polskiej granicy zachodniej.

Przyczyny ,,popsucia się stosunków polsko-niemieckich”miałyby tkwić ,,w trudnościach Niemiec (…) z ukształtowaniem bezkonfliktowych i owocnych stosunków sąsiedzkich ze swymi europejskimi, a w szczególności wschodnimi sąsiadami”, można przeczytać w biuletynie stowarzyszenia.

Kto porusza ten temat, prowokuje ,,zaciekły opór wszystkich tych, (…) którzy (…) obstają przy przekonaniu, że współczesne Niemcy nie odnalazły jeszcze swojego właściwego miejsca”.6)

1) Appell der Deutsch-Polnischen Gesellschaft der Bundesrepublik Deutschland e.V. an den Deutschen Bundestag zum 60. Jahrestag des Endes des Zweiten Weltkriegs am 8. Mai 1945; http://www.polen-news.de/appell.htm
2) Christoph Koch: Unsere Arbeit geht weiter. Leit-Referat auf der Hauptversammlung am 11./12. März 2000 zum 50 jährigen Bestehen der Gesellschaft; http://www.polen-news.de/puw/puw5507.htm
3) Więcej na temat treści traktatu i jego implikacji przeczytać można w wywiadzie z Christophem Kochem (wersja oryginalna): Interview mit Christoph Koch
4) Zobacz także: Dialektyka pojednania
5) Zobacz także: ,,Skradziona ziemia”, Rewanż jest sprawiedliwy
6) Christoph Koch: Unsere Arbeit geht weiter. Leit-Referat auf der Hauptversammlung am 11./12. März 2000 zum 50 jährigen Bestehen der Gesellschaft; http://www.polen-
news.de/puw/puw5507.htm

http://www.german-foreign-policy.com/pl/fulltext/52412



4. Inne świadectwa
W 1956 roku w Organizacji Gehlena narodził się pomysł przeniesienia z Niemców na Polaków odium za II Wojnę Światową.

Wymyślono termin: polskie obozy koncentracyjne, oraz zalecono go do stosowania w mediach, głównie zachodnich.

Do dzisiaj stosuje się uporczywie to dwuznaczne oszczerstwo.

Nawet po ujawnieniu przez prasę, media elektroniczne, kto był pomysłodawcą tej metody szkodzenia Polsce oraz jaki był jej cel – żadne polskojęzyczne służby specjalne nie reagują we właściwy sposób.

Po prawdzie nie reagują w ogóle.

Jest to jeden z symptomów świadczących o tym, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak polskie służby specjalne.

Innym takim symptomem jest permanentna obecność tajnych służb na forach, portalach prawicowych oraz we wszelkich organizacjach patriotycznych i prawicowych.
Od 2006 roku angażuję się politycznie i stwierdzam jedno – tam, gdzie jest prawica, tam gdzie zbierają się Polacy zaangażowani w życie polityczne  i gospodarcze kraju – tam zawsze kręci się obca agentura.
Obecność ta przejawia się w zastraszaniu wolnych obywateli, odstręczaniu od organizacji, rozbijaniu tych organizacji, skłócaniu, mąceniu, zasypywaniu uczestników negatywami o Polakach itp. Omówione szerzej w innej części.

Świadczy to dobitnie o tym, że w Polsce nie ma rodzimej agentury, która eliminowała by obce elementy z życia polskiego społeczeństwa – i dbała o jego bezpieczny zrównoważony rozwój.
 

Kiedy minister Wróbel zagrażał ośrodkom odpowiedzialnym za zamach smoleński – został poćwiartowany, zaś winnym zbrodni okazuje się być jego własny syn.(???)

Który zachodni pismak, który użył zwrotu: polskie obozy koncentracyjne, skończył w ten sposób?

Nie słyszałem o takim.
A taka robota jest właśnie w gestii służb – mniej lub bardziej dyskretne likwidowanie oszczerców Polski.
Skąd Gehlen wiedział, że jego oszczercza metoda przenoszenia odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie na Polaków nie spotka się z żadnymi retorsjami? 
I to od lat pięćdziesiątych?

Jest pewne, że stało się to w porozumieniu z Werwolfem, który już wtedy znacznie kontrolował sytuację w Polsce.
Min. zadbał o nieużywanie na pomnikach wyrażenia Niemcy dla określenia sprawców zbrodni.

Z reguły na pomnikach poświęconych zamordowanym w II Wojnie Światowej jest napisane: 
zamordowani przez faszystów, hitlerowców
a prawie nigdy – przez niemców

Czy za 50, za 100 lat, polska młodzież uzna, że Polaków mordowali polscy faszyści?
To bezczelne oszustwo ma drugie dno – nie mówi się o tym, że obozy koncentracyjne zostały zbudowane w celu masowego mordowania Polaków.
Tragedia żydów jest szeroko rozgłoszona w świecie – o Polskich ofiarach mówi się bardzo mało – powstaje osobliwa sytuacja. Wielu ludzi na świecie traktuje to tak, jakby były to polskie obozy dla żydów i niektórych zbuntowanych Polaków.
W ten sposób sugeruje się kłamliwie, że w latach 40-tych w Polsce trwała jakoby wojna domowa – pomiędzy faszystami, a żydami i niektórymi Polakami.
Na obchodach 65 rocznicy zwycięstwa nad niemcami 9 maja w Moskwie, mówiono o zwycięstwie nad faszyzmem – zwycięstwie amerykanów, rosjan, anglików, francuzów i niemieckich antyfaszystów.
Polaków, czwartej armii świata – nie wymieniono.
Decyzję o całkowitej zagładzie żydów (endlosung) niemcy podjęli w roku 1942 na konferencji w Oranienburgu.
Ludność pochodzenia żydowskiego była masowo zwożona do obozów od połowy roku 1942. Wcześniej żydów zamykano w gettach i oznaczano specjalną opaską.
Krótki film, świadectwo naocznego świadka więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz.

Termin „polskie obozy koncentracyjne” wymyśliły w 1956 r. niemieckie tajne służby.

Ujawnił to dr Leszek Pietrzak.Doktor historii. Były pracownik Urzędu Ochrony Państwa (1990-2000). Były Pracownik Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wykładowca akademicki.Potwierdzenie tezy, że głównym celem II Wojny Światowej było wymordowanie Słowian, znajdujemy u historyków rosyjskich, ale nie tylko.Dojście do władzy Hitlera w niemczech, cały ruch faszystowski sfinansowały amerykańskio-brytyjsko-niemieckie klany bankowe i przemysłowe. Podobnie jak Lenina i rewolucję w carskiej Rosji.

Fot.10: Zdjęcie reinharda Gehlena z 1972 roku (po pogrzebie gen. Franza Haldera).

                                                       *      *      *

TOW „Gryf Pomorski”
Pewną ilość informacji na temat powiązań UB, SB z Gestapo podaje nam książka autorstwa  Stefana Dargacza, członka TOW „Gryf Pomorski”, pt.:

Zbrodnie polskojęzycznej grupy Gestapo przemianowanej po 1945 roku na UB w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej w Polsce”. 

 (Fot. 11)

Książka ma 80 stron wielkości A4, zawiera, oprócz świadectw członków Gryfa Pomorskiego, kserokopie szeregu dokumentów.
Książkę można przeczytać (lub za darmo ściągnąć na na swój dysk) na stronie:

(Uwaga: nie mylić ze stroną: gryf-pomorski.prv.pl !!!!)

W książce autor nagminnie używa zwrotu: „polskojęzyczna grupa Gestapo” – jest to oczywiście zabieg celowy, mający charakter odtrutki na zakorzenione niewłaściwe przekonania obywatela polskiego na temat historii najnowszej.
Osobiście uważam ten zabieg za jak najbardziej właściwy i wskazany. W polskich mediach należy właśnie tak postępować – niemieckich zbrodniczych dygnitarzy, jak Forster, należy nazywać bandytami, a nie …gauleiterem……

Postępują tak nasi wrogowie, wybielają siebie ( vide mało znamienne gauleiter i nie tylko ), jednocześnie sącząc kłamstwa na temat Polski i Polaków.

Wielką krzywdą dla nas, a jednocześnie znaczącym (choć chwilowym) zwycięstwem Werwolfu jest to, że Polak Polaka niewłaściwie posądza i traktuje.

Nie ma między nami wspólnoty nie dlatego, że jesteśmy indywidualistami, ale z powodu wrogiej nam propagandy obcych wywiadów.
Nie tylko niemieckie i rosyjskie wywiady mają na celu zniszczenie polskości i Polaków, ale też amerykańskie, angielskie, francuskie i inne.
W interesie tych państw jest słaba Polska, bo na tym ich narody i oni sami z osobna (agentura) czerpią realne finansowe profity.

                                                          *      *      *

Podobnym świadectwem jest artykuł

„Siedziałem z gauleiterem”

na stronie: Aspekt Polski (aspektpolski.pl), z marca 2012 roku.

Panowie Stanisław Uciński i Mieczysław Filipczak relacjonują, jak traktowano w PRL niemieckiego bandytę – Alberta Forstera – swego czasu, z ramienia Hitlera, namiestnika ziemi gdańskiej.

Według tej relacji Bolesław Bierut był nie tylko pułkownikiem NKWD, ale przede wszystkim – agentem Gestapo.
Mowa jest również o Polskojęzycznej Grupie Gestapo stworzonej przez Forstera na terenie Pomorza:
  „Wyrok śmierci na młodej sanitariuszce był nie tylko sądową zbrodnią komunistyczną, ale i nazistowską, ponieważ w składzie sędziów, którzy 3 sierpnia 1946 r. skazali „Inkę” na śmierć, był pracujący w czasie wojny w Kriminalpolizei (Kripo) niemiecki oficer Kazimierz Nizio-Narski, członek Polskojęzycznej Grupy Gestapo powołanej przez Alberta Forstera w celu całkowitej germanizacji Pomorza.
Po wojnie Polskojęzyczna Grupa Gestapo została przemianowana na UB i wniknęła również do „polskiego sądownictwa” wojskowego.”       
„Od lat badamy genezę tego paktu narodzonego w Wolnym Mieście Gdańsku w Oliwie w domu przy obecnej ulicy Piastowskiej nr 20. Dom należał wtedy do rodziny Modrowów (z Bolesławowa koło Skarszew – nazwa tej miejscowości powstała na cześć B. Bieruta – przyp. M.P.S.)

Pakt zawiązany konspiracyjnie na przełomie 1935 i 1936 r. (nazwę Ribbentrop-Mołotow otrzymał dopiero w 1939 r.) Doszło już do formalnego spotkania wysokiej rangi wysłanników Hitlera i Stalina.

Hitlera reprezentował Waldemar Nicolai – płk SS, doradca Hessa (zastępcy Hitlera) oraz Albert Forster – gauleiter tzw. Prowincji Gdańsk Prusy Zachodnie;

Stalina natomiast – najbliższy swego czasu współpracownik Lenina – Karol Radek (prawdziwe nazwisko: Sobelson, polski Żyd z Tarnowa) orazpłk NKWD, a zarazem agent Gestapo Bolesław Bierut. „

Warto zaznajomić się z tym krótkim tekstem.

Fot. 12:  Niemiecki bandyta – Albert Forster
Źródło zdjęcia: zbiory NAC, internet

Forster był odpowiedzialny min. za mord w lasach piaśnickich,  gdzie zamordowano 12 – 14 tysięcy osób, głównie przedstawicieli inteligencji polskiej) oraz KL Stutthof – ok. 65 tys. ofiar.
W Piaśnicy mordowano ludzi bezbronnych, cywili, w tym kobiety oraz dzieci.

Fot. 13:  Mord w Piaśnicy.
 
Obecnie trwa mitologizacja tego niemieckiego bandyty. Niestety w powszechnym użyciu funkcjonują takie zwroty jak: gauleiter, dostojnik niemiecki itp. zamiast: zbrodniarz, bandyta.
Niepokojące jest to, że młodzi ludzie ekscytują się tzw. forsterówką, tj. modrzewiową leśniczówką na Wyspie Sobieszewskiej, należącą niegdyś do Forstera. Przekonuje się opinię publiczną o zabytkowych walorach tego obiektu w oderwaniu od zbrodniczej działalności kata Pomorza.
Pewnym wytłumaczeniem jest to, iż temat ten eksplorują głównie germanofile (5 kolumna, polskojęzyczni niemcy? ) – aktywni uczestnicy paragermanofilskich forum internetowych: Dawny Gdańsk, Wolne Forum Gdańsk, Dnazig-online, oraz czasopismo „Odkrywca”.

forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=598     Gdańsk, czy Danzig?

Fot. 14:  Słynny szpieg z Krainy Deszczowców pokazuje nam, aby zachować dyskrecję (palec na ustach). Avatar niejakiej Pani Izabeli Sitz – Abramowicz. Pani Abramowicz lubi używać niemieckich przedwojennych nazw (np. na swoim blogu  fritzekneufahrwasser.blogspot ) podobnie jak wiele osób na ww. stronach.
Zaś na stronie: fotografistka-fritzek.blogspot publikuje swoje zdjęcia, min. swój akt. A to dość wyjątkowe, aby fotograf prezentował siebie samego na swoich własnych zdjęciach, w dodatku na golasa… czyżby lekki ekshibicjonizm??
Czy na zdjęciu powyższym to też Pani Abramowicz we własnej, tym razem skrywanej postaci – kobieta szpieg? Kobieta dywersant?
A gdzie dżem z muchomorów??

Fot. 15:  Blogowicze z lokalizacji Westpreußen, Polska (!!!)
Jak widać na powyższym zdjęciu (zrzut ekranu) Prusy Zachodnie istnieją, a nawet mają trzech obywateli. 
Po jednym z Gdańska Nowy Port, Gdyni (!!) i Torunia (!!!).
Niesamowite…. Toruń w West Preussen – Kopernik chyba przewraca się w grobie.
Jakimś kompletnym ewenementem jest blog:
gdzie autor: Von Preussen z Riesenburg Prusy (??!!)

pisze min.:”Województwo Pomorskie wyrosło na korzeniach ziem dawnych Pomorzan, z których wywodzą się obecni Kaszubowie i Kociewiacy, biorący swe nazwy od regionów które przyszło im zamieszkiwać.” jednocześnie:”Na dzień dzisiejszy w Polsce mieszka 628 osób o tym nazwisku, w tym duża część na terenie ziemi pruskiej (powiaty Kwidzyński, Sztumski, Malborski, Iławski, Olsztyński, Kętrzyński, Lubawski)  (…)Ciekawostką jest, iż co najmniej część mieszkańców wymienionych wcześniej powiatów należy do ludności autochtonicznej pozostałej na ziemi pruskiej po 1945 roku. Jeżeli chodzi o Niemcy mieszka tam obecnie 4066 ludzi noszących nazwisko Preuss. ”  http://pruskihoryzont.blogspot.com/2011_12_01_archive.htmlhttp://pruskihoryzont.blogspot.com/2012_06_01_archive.htmlJa się pytam:  Gdzie są służby?Służb nie ma, a mimo to Polacy są najbardziej inwigilowanym narodem w UE – a to znaczy, że (pewnie poza Koreą Pn.) – najbardziej na świecie.Jest to jeszcze jeden z symptomów świadczących o tym, że w Polsce NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO jak POLSKIE SŁUŻBY SPECJALNE.

Jesteśmy po prostu DOZOROWANI i pilnowani przez obce służby – stąd tak wielka ilość podsłuchów.„Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że w 2010 roku policja i służby specjalne sięgnęły 1 milion 300 tysięcy razy po billingi obywatelii odbyło się to bez żadnej kontroli sądowej czy prokuratorskiej, a także bez wiedzy osób, których to dotyczy.Zdaniem Mikołaja Pietrzaka, nie ma żadnego powodu, dla którego policja miałaby sięgać po takie informacje, jeżeli nie popełniamy przestępstwa. Podkreśla on, że jest to łamanie konstytucyjnego prawa obywateli do zachowania prywatności.

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/370963,Polacy-najbardziej-inwigilowanym-narodem-Unii-Europejskiej
Zwracam uwagę na zwrot: „..narodem Unii Europejskiej” – znaczy, że inne narody na terenie Polski nie są inwigilowane?

Prawo w Polsce jest nastawione przeciw Polakom.
Za zabicie bandyty w obronie własnej grozi kara więzienia.
Nie pozwala się na powszechny dostęp do broni palnej osobom dorosłym, stwierdzając, że czyni się to w obronie życia ludzkiego.
W wyniku zabójstw, bandyckich napadów ginie co roku ok. 800 osób.
Jednak w wyniku wypadków co roku na polskich drogach ginie ok. 5000 osób.
Jakoś nikt nie zakazuje ludziom kupowania samochodów.
Dla bezpieczeństwa obywateli.

Zamyka się sądy, likwiduje armię, komendy policji, szpitale, a pieniądze wydaje na budowę boisk.
http://www.statystyka.policja.pl/portal/st/tagi/11/zabojstwa.html

                                                          *      *      *

„wysłane do Ludwigsburga”

„Wprost”, Nr 1221 (07 maja 2006):
Jan M. Fijor: Komisja zacierania zbrodni
Polska oddała Niemcom bezcenne akta dokumentujące zbrodnie wojenne i może ich nigdy nie odzyskać
Czy można sobie wyobrazić, że polski wymiar sprawiedliwości gromadzi dowody zbrodni katyńskiej, a potem wszystkie oryginały oddaje Rosjanom? A tak się właśnie stało z wieloma kluczowymi dowodami zbrodni niemieckich popełnionych w Polsce w czasie II wojny światowej.
Gdyby teraz Polska miała się procesować z Niemcami w sprawie odszkodowań za zbrodnie wojenne, nie bylibyśmy w stanie wielu naszych roszczeń udowodnić. Dużą część dowodów winy, w tym tysiące oryginałów zeznań świadków, fotografii i innych materiałów śledczych, dobrowolnie oddano niemieckim prokuraturom.
Teraz nie wiadomo, gdzie są te dokumenty i czy kiedykolwiek je odzyskamy. To sprawa niebywała, nie mająca precedensu w żadnym europejskim kraju, szkodząca nie tylko pamięci o zbrodniach, ale też wizerunkowi Polski jako państwa prawa.
Dokumenty przekazywała najpierw Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich, a później jej następczyni – działająca przy Instytucie Pamięci Narodowej Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Pośrednikiem między komisją a prokuraturami RFN była tzw. centrala w Ludwigsburgu, instytucja powołana w celu „poprawy wizerunku” niemieckich organów ścigania zbrodni wojennych.
Wielka czystka w archiwach
Sprawa przekazywania Niemcom dokumentacji zbrodni wojennych wyszła na jaw przy okazji 65. rocznicy wybuchu wojny.
W 2004 r. ówczesny dyrektor IPN prof. Leon Kieres zwrócił się do podległych mu prokuratorów IPN, by przygotowali raport o stanie śledztw w sprawach zbrodni Wehrmachtu popełnionych we wrześniu 1939 r.
I wtedy okazało się, że w tysiącach teczek znajdujących się w archiwach IPN brakuje nie tylko oryginałów zeznań czy zdjęć, ale nawet wiarygodnych kopii tych dokumentów. A bez oryginalnych akt zakończenie spraw, czyli ich umorzenie lub wydanie wyroku skazującego, nie jest możliwe.
Jak informuje „Wprost” dr Antoni Kura, naczelnik Wydziału Nadzoru nad Śledztwami Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, takich niezamkniętych postępowań może być nawet 10 tysięcy. Niektóre z nich są bardzo głośne, na przykład sprawa zbrodni niemieckich popełnionych na terenie obozów Gross-Rosen czy Treblinka.
W kilkuset przebadanych dotychczas teczkach znaleziono jedynie adnotację: „wysłane do Ludwigsburga”.

Zentrale Stelle der Landesjustizverwaltungen w Ludwigsburgu powstała w listopadzie 1958 r., a jej formalnym celem było archiwizowanie akt pohitlerowskich i przekazywanie ich do odnośnych urzędów prokuratury powszechnej. Choć centrala miała mieć charakter tymczasowy, istnieje do dziś i „stanowi urząd wymiaru sprawiedliwości, działający zgodnie z konstytucją” – jak wynika z wykładni niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.

Już wiosną 1959 r. na prośbę centrali w Ludwigsburgu Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce zaczęła przekazywać zawartość polskich archiwów partnerom z RFN. Tylko w latach 1965-1989 Polacy przekazali Niemcom 36 tys. protokołów zeznań, 150 tys. fotografii, kilkadziesiąt tysięcy mikrofilmów i 12 tys. kompletów materiałów z prowadzonych śledztw.
W zamian strona polska otrzymała z Ludwigsburga… listę polskich gajowych i leśniczych współpracujących z RSHA (Głównym Urzędem Bezpieczeństwa Rzeszy).
Legalne bezprawie
Prof. Witold Kulesza, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, twierdzi, że istniała podstawa prawna, by przekazywać Niemcom dokumenty.
Tą podstawą było porozumienie podpisane między rządami PRL i RFN, stwierdzające, że dostęp do oryginałów naszych akt potrzebny jest Niemcom do skuteczniejszego ścigania za zbrodnie popełnione na terenie Polski.
Prokuratorzy pionu śledczego IPN twierdzą tymczasem, że nie ma śladów podpisania takiego porozumienia między rządami.
Zresztą zgoda polskiej strony, zważywszy, że RFN była wtedy krajem wrogim PRL ideowo, politycznie i militarnie, wydaje się czymś kuriozalnym.
Opinię tę potwierdza znany prawnik, specjalista od spraw polsko-niemieckich, prof. Jan Sandorski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Twierdzi on, że nie było żadnego międzyrządowego porozumienia w tej sprawie.
Otrzymane z Polski dokumenty miały służyć uruchomieniu wewnętrznego śledztwa w centrali w Ludwigsburgu, a ponieważ nie miała ona uprawnień prokuratorskich, wysyłano je później, jako podstawę ewentualnych aktów oskarżenia, do urzędów prokuratury powszechnej w miejscu zamieszkania podejrzanych.
Pikanterii sprawie dodaje to, że Ludwigsburg ani razu nie wystąpił do żadnego z polskich poszkodowanych o potwierdzenie zeznań czy chociażby złożenie jakichkolwiek wyjaśnień, nie mówiąc o tym, że po wykorzystaniu materiału dowodowego ani jednego z oryginalnych dokumentów nie zwrócono właścicielowi.
Zmarły niedawno tropiciel zbrodni hitlerowskich Szymon Wiesenthal nie mógł zrozumieć, jak to się dzieje, że fotografie esesmanów mordujących Polaków, zarejestrowane w aktach GKBZH, są odnajdywane w niemieckich archiwach.

Osobą, która bezpośrednio decydowała o wysyłaniu akt do Niemiec, był nieżyjący już prof. Czesław Pilichowski, wieloletni prezes komisji. O wysyłce akt wiedziało jednak znacznie więcej osób. Niektóre z nich, choćby obecny wiceprezes IPN prof. Witold Kulesza, uważają, że nic złego się nie stało.

Dopiero w styczniu 2005 r., po 46 latach ogołacania polskich zbiorów archiwalnych, ktoś zwrócił na to uwagę. 
Polski antystandard
Z punktu widzenia polskiego prawa udostępnianie oryginałów akt – co jest skądinąd złamaniem światowego standardu w wymiarze sprawiedliwości – było nie tylko niedbalstwem, ale wręcz bezprawiem.
Naruszeniem prawa było chociażby wysyłanie „stronie trzeciej” zeznań, fotografii i innych materiałów dowodowych bez powiadomienia poszkodowanych – ofiar lub ich rodzin. Tym bardziej że bez oryginałów dokumentów skuteczne domaganie się ukarania sprawców nie jest dziś możliwe.
Większości dowodów nie da się odtworzyć, a świadkowie tych zdarzeń przeważnie zmarli. Nie wyjdą więc nigdy na jaw okoliczności zamordowania przez Niemców w lipcu 1942 r. jedenastu Polaków w Dmeninie koło Radomska.
Podobnie jak okoliczności rozstrzelania dwudziestu Polaków w Olkuszu (w lipcu 1940 r.), kulisy zbrodni popełnionych w obozie jenieckim w Królewcu czy morderstw dokonanych w latach 1943-1945 przez gestapo w Tucholi. Akta tych i tysięcy innych spraw zostały w latach 70. przekazane w całości do Ludwigsburga.
Niemieccy prokuratorzy, mający oryginały dowodów zbrodni, mogli przewlekać śledztwa czy opóźniać składanie wniosków.I to robili.

Można zrozumieć, że w PRL władze państwowe nie troszczyły się o elementarny interes ofiar. Dziwi takie postępowanie w III RP. – Polska może być dumna z tego, co zrobiła; otrzymaliśmy za współpracę z Ludwigsburgiem liczne pochwały, m.in. od Fritza Bauera, jednego z nielicznych prokuratorów naprawdę ścigających niemieckich zbrodniarzy – mówi „Wprost” prof. Witold Kulesza.
Na pytanie, dlaczego ani Rosjanie, ani Francuzi z Ludwigsburgiem nie współpracowali, prof. Kulesza odpowiada: – Bo oni nie mają tego w zwyczaju.

Prof. Kulesza nadal opowiada się za współpracą z Ludwigsburgiem. W 2005 r. pracownicy IPN otrzymali podpisaną przez niego notatkę służbową, w której apeluje o pomoc dla centrum w Ludwigsburgu „w związku z tendencjami likwidacyjnymi tej instytucji”. Innymi słowy, chodziło o wysyłanie do Ludwigsburga jak najwięcej akt. W uznaniu zasług dla polsko-niemieckiej współpracy prof. Kulesza jest często zapraszany do RFN na wykłady, prelekcje, a niedawno został także nagrodzony medalem przyjaźni.

Nie ma winnych!

Naczelnik Antoni Kura z IPN wraz z podległym mu prokuratorem Lucjanem Nowakowskim zwrócili się w kwietniu 2005 r. do ówczesnego prezesa IPN prof. Leona Kieresa o wyjaśnienie, dlaczego przekazywano Niemcom oryginały dokumentów.
Na tej podstawie prezes Kieres, a później także wiceprezes Kulesza powołali komisję do zbadania okoliczności utraty dokumentów. Jej wnioski zostały przekazane ministrom sprawiedliwości – najpierw Andrzejowi Kalwasowi (SLD), a później Zbigniewowi Ziobrze (PiS).
W piśmie z 5 lipca 2005 r. Kalwas pociesza prezesa IPN, że utrata dokumentów „nie ma miejsca”, bo przecież „oryginał akt i dowody rzeczowe (…) podlegają zwrotowi, chyba że organ wysyłający się tego zrzeknie”, oraz że „nic nie sprzeciwia się występowaniu o zwrot dokumentów”.
W równie optymistycznym tonie utrzymane jest pismo ministra Ziobry z 12 stycznia 2006 r. Przy czym minister Ziobro zachęca dodatkowo do „odtwarzania zaginionych dokumentów”.

Wszystko wskazuje jednak na to, że dokumenty zostały stracone bezpowrotnie.
Na jakąkolwiek prośbę czy sugestię ich zwrotu urzędnicy w Ludwigsburgu najpierw reagowali rozkładaniem rąk, a później zniecierpliwieniem. 
Na nasze pytania odpowiadają: „Nie piszcie do nas! Akt już w Ludwigsburgu nie ma”.
A gdzie są, tego nie wiadomo.
Dyrektor centrali w Ludwigsburgu dr Joachim Reidel w piśmie do IPN sugeruje, że część akt może się znajdować w Bundesarchiv w Koblencji, Fryburgu lub Berlinie.
Część została najprawdopodobniej zniszczona, uległ bowiem przedawnieniu okres ich przechowywania.

– Jeśli w tej sprawie mieliśmy wyłącznie do czynienia z użyczeniem akt dla dobra niemieckiego śledztwa, jak zapewnia centrala w Ludwigsburgu, to czym prędzej należy się zwrócić do strony niemieckiej o ich zwrot. Gdyby strona niemiecka z jakichś powodów zwrotu odmówiła, trzeba wystąpić do sądu o odszkodowanie. Innego wyjścia nie ma – mówi „Wprost” prof. Jan Sandorski.

Nie mając wielu dowodów niemieckich zbrodni, jesteśmy bezradni wobec działań takich osób jak Erika Steinbach, która na równi ze zbrodniami Niemców stawia rzekome polskie zbrodnie dokonywane podczas wysiedleń Niemców. Nie mając dowodów, nie potrafimy się przed takimi zarzutami bronić.

prof. Daria Nałęcz
DYREKTOR NACZELNY ARCHIWÓW PAŃSTWOWYCH:
„Utrata znacznej części tak ważnego dla Polski archiwum dokumentującego niemieckie zbrodnie to kuriozum. Mogłabym jeszcze zrozumieć, gdyby chodziło tylko o naszą pomoc prawną, bo do tego jesteśmy zobowiązani. Jednakże niewykonanie kopii, brak dbałości o zwrot oryginałów, nie mówiąc już o utajnieniu tego procederu przed negocjatorami procesu restytucji archiwaliów z Niemiec, jest co najmniej niepokojące. Mam nadzieję, że ktoś w tej sprawie pójdzie jednak po rozum do głowy. Dobrze byłoby wiedzieć, czy chociaż jedna ze spraw, których akta przekazano, zakończyła się procesem lub skazaniem winnego.”

Prawo w Polsce jest nastawione przeciw Polakom.

Kto za tym stoi?

                                                          *      *      *

Krótka niepełna analiza dotycząca sytuacji Polski i Niemiec po wojnie 

/mowa o Niemczech „właściwych” tj. Zachodnich/:

POLSKA
NIEMCY
Okupacja po wojnie
65 lat
20 lat
[w zasadzie brak denazyfikacji]
Ukrywanie patriotyzmu
tak
nie
[masowy sprzeciw wobec denazyfikacji]
Elity polityczne i administracja państwowa
Całkowita wymiana w ciągu kilku lat
Symboliczne ukaranie nazistów, powrót członków NSDAP na stanowiska w administracji rządowej w 1953 roku
Metoda walki powojennej
Partyzantka – do roku 1951, potem tajne związki
[ukrywanie się z patriotyzmem]
Na terenie Niemiec – brak
[ półoficjalne rządy „byłych” nazistów]
Na terenie Polski – wchodzenie w struktury UB, SB
Służby specjalne
podporządkowane ZSRR, na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – przechwycone przez Werwolf
słabo zweryfikowane po 1989 r.
ma 15 delegatur w największych miastach Polski
Od początku tworzone przez niemieckiego nacjonalistę [generała Reiharda Gehlena] i zatrudniające nazistów
obecna nazwa: BND
Sprawność gospodarcza i polityczna państwa
Bardzo słaba – kraj jest na skraju bankructwa, społeczeństwo jest oszukiwane i antagonizowane, politycznie nie liczymy się – grozi nam rozpad
Bardzo mocna – silny eksport, rozwinięta gospodarka – w światowej pierwszej piątce, politycznie zaczyna zajmować pozycję mocarstwa europejskiego
Ciągłość polityczna i społeczna państwa

Nie

Tak

Kartogramy

1. Referendum akcesyjne do UE 2003 r.

2. Wybory prezydenckie  2005 r. – na tle mapy II RP i Ks. Warszawskiego

3. Wybory do Sejmu 2007 r.

Wyniki wyborów w poszczególnym powiatach – efekt działalności niemieckich gazet czy po prostu silny Werwolf?
Jak silna jest 5 kolumna w Polsce?

Co  naprawdę  wiemy o deportacjach z lat powojennych, jeśli władzę dzierżył Werwolf?

4. Wybory prezydenckie 2010 r.

5. Wybory do Sejmu 2011 r.

6. Procent głosów nieważnych w wyborach do Sejmików

7. Procent głosów nieważnych w wyborach samorządowych 2010 r.

Dowód na to, że niefrasobliwość, nieumiejętność i głupota są ograniczone granicami województw, powiatów – czy może dowód na masowe fałszowanie kart do głosowania?
Jeśli to fałsz – to jaka siła, jaka organizacja to sprawiła?
Wygląda na to, że w polach: czerwonym i pomarańczowym Werwolf jest najsilniejszy.

Jeżeli państwem polskim zarządzało polskojęzyczne gestapo (przemianowane po roku 1945 na UB), to skąd pewność, że powojenne dane demograficzne nie są zakłamane.

MS Steuben – zginęło ok. 4900 osób
MS „Goya” – zginęło ok. 6800 osób
MS „Wilhelm Gustloff” – zginęło ok. 10000 osób

Na tych wrakach nie wolno nurkować, nawet na 50 m nie wolno się zbliżać.

Skąd pewność, że to prawda?

Brakuje mi Gryfa i Łupaszki na Pomorzu…
ale to pokazuje zaangażowanie pro-polskie. Akcja Wisła – przesiedlenie Ukraińców – to rok 1947.

Za wiki:

Głosy na NSDAP w poszczególnych regionach III Rzeszy w 1933 r.

Przyczyny wysiedleń były rozmaite. Główną była chęć utworzenia etnicznie jednorodnych państw w Europie Środkowej, tak by niemieccy nacjonaliści ponownie nie wykorzystali w przyszłości istnienia skupisk mniejszości niemieckiej w sąsiadujących krajach do przeprowadzenia wojen zaborczych. Innymi przyczynami były:

  • przeważająca kolaboracja ludności niemieckiej z siłami Rzeszy, jej pomoc w wojnie przeciw krajowi zamieszkania oraz udział w zbrodniach niemieckich na ludności kraju zamieszkania.Z tego względu ludność niemiecka była widziana jako zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, nie widziano także możliwości pokojowego współżycia dawnych ofiar niemieckich mordów i zbrodni z Niemcami. Prezydent Czechosłowacji na uchodźstwieEdvard Beneš w przemówieniu radiowym po rozpoczęciu II wojny światowej zaapelował o usunięcie z odrodzonej Czechosłowacji tych Niemców którzy przyczynili się do jej upadku[4]. Propozycje transferu populacji niemieckiej ze względu na jej działalność na szkodę państwa polskiego pojawiły się także w roku 1941 w kołach polskiego rządu[5]. Dotyczyły one jednak o wiele mniejszych obszarów i mniejszej liczby osób, niż to później miało miejsce. Nie da się także udowodnić wpływu koncepcji tego rządu na Stalina lub PKWN.

W czasie inwazji Niemiec na Polskę, lokalna mniejszość niemiecka utworzyła Selbstschutz, organizacje paramilitarną wspierającą niemieckie wojska w ataku na Polskę i dokonującą licznych zbrodni oraz aktów sabotażu. Pod koniec II wojny światowej Niemcy utworzyły podobną organizację o nazwie Werwolf, która miała walczyć przeciw siłom sojuszniczym i terroryzować ludność napływową. Poparcie dla nazizmu było silne wśród społeczeństwa niemieckiego.
Dla przykładu, w sondażach przeprowadzonych w amerykańskiej strefie okupacyjnej od listopada 1945 do grudnia 1947 procent ludności niemieckiej która popierała pogląd iż „Narodowy socjalizm był dobrą ideą, ale źle realizowaną” wynosił od 47 do 55%[6], zaś w sondażu z listopada roku 1946 37% Niemców uznało iż „eksterminacja Żydów, Polaków i innej ludności niearyjskiej była konieczna z punktu widzenia bezpieczeństwa Niemiec”[7].

Wysiedlenie mniejszości niemieckiej, wśród której organizacje typu Selbstschutz i Werwolf się rekrutowały i otrzymywały wsparcie, miało zapobiec powtórzeniu się sytuacji z początku II wojny światowej[5].

Łączna liczba Niemców, którzy w końcowym okresie wojny i po wojnie uciekli, powrócili lub zostali przetransportowani do Niemiec, wynosi około 14 milionów osób[8], z czego 473 tysięcy straciło życie w wyniku różnych przyczyn, takich jak choroby, głód, śmierć z zimna, marsze śmierci na rozkaz władz Niemiec, ataki bandytów i pobyt w sowieckich obozach przesiedleńczych[9]. Dane te częściowo potwierdzili historycy biorący udział w latach 90. w polsko-niemieckim programie badań historii „wypędzonych”[10], krytycznie weryfikując podawaną w RFN liczbę 2 milionów ofiar śmiertelnych jako nieprawdziwą, i przyjmując za najbliższe prawdzie szacunki niemieckiego Archiwum Federalnego z 1974 mówiące o 400 tysiącach ofiar śmiertelnych na ziemiach wcielonych do Polski i ZSRR (bez ofiar ewakuacji Niemców prowadzonej przez władze niemieckie w ramach akcji Heim ins Reich oraz ucieczek przed frontem, mających miejsce przejęciem tych terenów przez oba państwa) – z czego ok. 200 tysięcy[10] padło ofiarą deportacji do ZSRR (skąd już nie powrócili, a większość z nich prawdopodobnie zmarła z różnych przyczyn), ok. 60 tysięcy[10] zmarło w obozach polskich, ok. 40 tysięcy[10] w obozach sowieckich, a około 120 tysięcy[10] to ofiary śmiertelne różnych zbrodni na ludności cywilnej, popełnionych głównie[10] przez żołnierzy Armii Czerwonej.
Przez długi czas liczba wysiedlonych Niemców oraz liczba zmarłych osób podczas przesiedlenia była obiektem manipulacji strony niemieckiej, inspirowanej przez organizacje mające na celu rewizję układu Poczdamskiego. Poprzez zawyżanie liczb planowano zaszokować opinię publiczną, tak aby stała się przychylna postulatom politycznym Niemieckich organizacji ziomkowskich. Liczbę ofiar ustalono poprzez porównanie liczby mieszkańców wschodnich Niemiec z roku 1939 i 1948. Spis ludności z 1939 roku podawał iż na terenach tych żyło 10 mln 87 tysięcy obywateli niemieckich. Liczba wysiedlonych w 1948 roku wynosiła tylko 7 mln 85 tysięcy osób. Na dawnych terenach Nazistowskiej Rzeszy pozostało 835 tysięcy obywateli niemieckich. Brakowało więc 2 mln 167 tysięcy osób. Tę właśnie liczbę uznano za liczbę ofiar śmiertelnych. Dodano do niej także Niemców którzy przed wojną mieszkali w Polsce i Wolnym Mieście Gdańsku. Zadeklarowano więc 2 mln 484 tysięcy osób jako zabitych[9]. Liczba ta była manipulacją, nie uwzględniała bowiem naturalnych zgonów i samobójstw ani poległych członków Volkssturmu, tych, którzy uciekali przed nadciągającym frontem sowieckim. Ponadto nie brała pod uwagę śmierci z głodu, chorób, ofiar marszów śmierci dokonywanych na rozkaz władz niemieckich z terenów wschodnich Niemiec, oraz egzekucji na własnych obywatelach, oskarżonych o zdradę czy też defetyzm. Przyjęta metoda wyliczania strat powodowała, że liczby te obejmowały także obywateli niemieckich pochodzenia żydowskiego, zabitych podczas Holocaustu.
Ze względu na niewiarygodność tych danych w następnych latach wielokrotnie podjęto się ponownych badań mających na celu ustalenie rzeczywistych liczb. W roku 1964 specjalna komisja kościelna oceniła całkowitą liczbę ofiar wysiedlenia na około 473 tysięcy osób. W roku 1996 specjalna komisja czesko-niemiecka potwierdziła tę tezę rewidując dotychczasową liczbę ofiar Niemców sudeckich z 225 tysięcy do 16 tysięcy[9]. Tym niemniej organizacje ziomkowskie nadal publikują informacje twierdzące o ponad 2 milionach zabitych, w tym 225 tysiącach zamordowanych Niemców sudeckich[9].
Największy prawdopodobnie dotychczas masowy grób odkryto w 2008 roku w Malborku – 2116 ciał. Wszyscy zmarli lub zginęli przed przejęciem miasta przez polską administrację.

Problemem pozostaje, iż nie wszyscy zaliczeni do tak zwanych „wypędzonych” zostali wysiedleni. Część z nich to uciekinierzy wojenni, jak i administracja okupowanych terenów oraz obsługa cywilna wojska. Niemieckie prawo za „wypędzonych” uznaje także osoby, które zostały zmuszone do opuszczenia terenów zajętych przez Niemcy, na których znalazły się w wyniku nazistowskiej polityki okupacyjnej, jak na przykład dzieci żołnierza urodzone w miejscu jego stacjonowania (Erika Steinbach), a także uciekinierów i ich rodziny (Peter Glotz).
W wywiadach dla radia Deutschlandfunk w listopadzie 2006:

  • historyk Ingo Haar potwierdził swoją opinię, że podczas wysiedlenia Niemców zmarło 500 000–600 000, w tym ok. 400 000 na wschód od Odry-Nysy[11].
  • polityk CDU, sekretarz stanu MSW, Christoph Bergner podtrzymuje stanowisko niemieckiego państwa, że podczas ucieczki i wysiedlenia zginęło 2–2,5 miliona[12].
  • inny historyk Rüdiger Overmans nazwał Bergnera i Erikę Steinbach „laikami”[13].

W materiałach pomocniczych, wydanych w 2009 r. przez Polsko-Niemiecką Współpracę Młodzieży historycy Jerzy Kochanowski i Ingo Haar w haśle „Wypędzenia“ podają liczbę ofiar śmiertelnych na wschód od Odry i Nysy jako 286 723[14].

No, to ilu niemców zostało na Ziemiach Odzyskanych, hę??

8. Frekfencja w wyborach samorządowych 2010 r.
Rozkład ilości głosujących był zbliżony w całym kraju.

9. Wybory do Sejmu 2007 r.

Może ta mapa powie nam więcej?

Nie zapominajmy – Słowianie, POLACY sięgali kiedyś znacznie dalej na zachód, niż dzisiaj.

I oby to wróciło…

Józef Kisielewski „Ziemia gromadzi prochy”

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Polsce_w_2011_roku
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_samorz%C4%85dowe_w_Polsce_w_2010_roku

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wysiedlenia_Niemc%C3%B3w_po_II_wojnie_%C5%9Bwiatowej



Komentarze
  1. Sebastian. pisze:

    Dlaczego nas zwalczają od setek lat? jakiś kompleks, strach przed silną Polską? a dlaczego akurat Polską?

Dodaj komentarz